- Dziękuję, że zostałaś z Jaxonem - powiedziałam i posłałam Pattie przyjazny uśmiech.
- Żaden problem. - odparła, odwzajemniając uśmiech. - Słyszałam, że chciałaś wyjechać, to prawda? - uniosła brwi, patrząc na mnie uważnie.
- Tak, to prawda. Nie potrafiłam znieść tego jak Justin zachowuje się wobec mnie - westchnęłam, biorąc Jaxona na ręce i pocałowałam go w czółko.
- Sophie, ja wiem jak on się zachowuje, ale ty jesteś jedyną osobą, która może jakoś na niego wpłynąć i mu pomóc. Pewnie brzmię teraz absurdalnie, ale jemu naprawdę na was zależy, zaufaj mi - mruknęła, a ja przez jej słowa uśmiechałam się jak idiotka. Zależy mu na nas? Na Jaxonie na pewno, ale na mnie? Nie, na pewno nie.Chciałam zabrać Jaxona na plażę, ale nasze plany zepsuł deszcz, więc znów byliśmy skazani na pozostanie w hotelu. Mały był zajęty oglądaniem bajek, a ja cały czas myślałam o Justinie. Po pierwsze chciałam, żeby przestał brać i pić. Narkotyki to najgorsze gówno w jakie mógł się wkopać. Jestem pewna, że jeżeli tego nie rzuci to niebawem wpadnie w kłopoty, a ja nie mogę na to pozwolić, dlatego muszę jakoś go zmusić do tego, aby spotkał się ze specjalistą. Drugą sprawą jest to, co się między nami dzieje. Wiem, że za pierwszym razem to był tylko podstęp, ale później on naprawdę chciał mnie pocałować, a najgorsze jest to, że też tego chciałam. To oczywiste, że nadal go kocham, ale nie powinnam robić sobie niepotrzebnych nadziei, bo już teraz wiem, że wiąże się to z ogromnym rozczarowaniem. Justin tak naprawdę mnie nie potrzebuje. Zależy mu tylko na tym, żeby móc utrzymywać kontakt z Jaxonem, a ta chęć pocałunku to zwykły impuls. Westchnęłam cicho, zaczynając gubić się we własnych myślach, ale na całe szczęście przyszedł do nas Alfredo.
- Co słychać? - spytał, zamykając za sobą drzwi.
- Wszystko okej. Chciałam zabrać Jaxona na plażę, ale zaczęło padać - westchnęłam, siadając na łóżku.
- Udało ci się porozmawiać z Justinem? - uniósł brwi i usiadł obok Jaxona, bawiąc się z nim.
- Właściwie to tak. Wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku - odparłam z uśmiechem.
- Nie wiem jak ty to robisz, ale mam nadzieję, że z tego całego gówna też go wyciągniesz
- Zrobię co w mojej mocy. Dobrze wiesz, że dla mnie jest to tak samo ważne jak dla was - westchnęłam. Alfredo pokiwał głową i przeniósł wzrok na mnie.
- Skoro macie już lepszy kontakt, to co powiesz na to, abym zabrał was na jego koncert? - spytał, unosząc brwi.
- Hm, w sumie to całkiem niezły pomysł. I tak nie mamy nic do roboty - odparłam, wzruszając ramionami. - Ale najpierw muszę z powrotem przynieść tu nasze walizki.
- Zajmę się tym, daj mi tylko kluczyki od auta i na 18 bądźcie gotowi - mrugnął do mnie, przez co zachichotałam cicho i podałam mu kluczyki od samochodu.Po tym jak Fredo przyniósł walizki do pokoju, szybko je rozpakowałam, co było cholernie męczące. Mogłam zabrać mniej rzeczy, albo chociaż wcześniej dziesięć razy przemyśleć to, czy na pewno chcę stąd wyjeżdżać. Pewnie doszłabym do wniosku, że to nie ma sensu i zaoszczędziłabym sobie trochę czasu, który straciłam na pakowanie się i sprzeczanie się z Justinem, który chciał nas tu zatrzymać.
W drodze do areny opowiedziałam Alfredo o tym, że Justin zaprosił mnie na kolację, bo wcześniej zapomniałam mu o tym wspomnieć. Był zaskoczony, w sumie tak samo jak ja kiedy Justin powiedział, że chciałby wyjść ze mną wieczorem. Byłam trochę zdenerwowana. Wiedziałam, że to nie żadna randka, bo sam mnie o tym uświadomił, ale tak czy inaczej musiałam włożyć na siebie coś stosownego. Nie jestem pewna czy zabrałam ze sobą jakąś sukienkę, ale skąd do cholery wezmę szpilki? Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zrobiłam błąd, zgadzając się na to, aby być na koncercie Justina. Powinnam raczej odwiedzić kilka sklepów przed moim spotkaniem z nim, aby wyglądać jak człowiek i nie przynieść mu wstydu. Już trudno, wymyślę coś później, teraz nie czas na rozmyślanie o takich bzdurach.
Wysiadłam z samochodu i wzięłam Jaxona, po czym ruszyłam za Alfredo do wejścia, pod którym stało kilka fanek. Usłyszałam za swoimi plecami kilka słów typu "dziwka", "szmata" i tym podobne. Prychnęłam i pokręciłam głową, ale tak jak kazał mi Alfredo, postanowiłam to całkowicie zignorować. To oczywiste, że były zazdrosne. Czuły się zagrożone, ale przecież ja nie miałam zamiaru zabrać im Justina. Nawet nie byliśmy razem. Był ojcem mojego dziecka, to chyba normalne, że będziemy ze sobą przebywać, ale one były zbyt młode na to, żeby to wszystko zrozumieć. Sama się w tym wszystkim gubiłam, więc co mogły myśleć o tym fanki Justina, które z tej całej historii wiedziały tylko tyle, że rozstaliśmy się jakiś czas temu, mamy razem dziecko i znów zaczęliśmy się spotykać. Wiedzą tylko to, co napiszą jakieś durne portale czy gazety.Szłam cały czas za Alfredo, który prowadził nas do garderoby Justina. Zapukał do drzwi i zanim Justin zdążył odpowiedzieć wszedł do środka, a ja za nim. Rozchyliłam lekko wargi, widząc Justina i jakąś laskę, kiedy ewidentnie wpychali sobie języki do gardeł. Szybko od siebie odskoczyli, a to co zobaczyłam zszokowało mnie jeszcze bardziej. To nie była jakaś tam laska. To była Kendall. Ale co do cholery robi tu Kendall i dlaczego całowała się z Justinem w jego garderobie? Pokręciłam z niedowierzaniem głową i opuściłam pomieszczenie, chcąc jak najszybciej wrócić do hotelu. Zaledwie dwie godziny temu powiedziałam Justinowi kto tak naprawdę zniszczył nasz związek, a on właśnie przed chwilą całował tę osobę i Bóg wie, co jeszcze robili w tej pieprzonej garderobie. Do teraz łudziłam się, że może w jakiś sposób uda mi się go odzyskać, że może znów będziemy tworzyć rodzinę i będziemy ze sobą szczęśliwi jak dawniej.
- Sophie, zaczekaj - usłyszałam zdyszany głos Justina, który po chwili stanął tuż przede mną, a zaraz za nim przyszedł Alfredo.
- Możesz zabrać Jaxona do samochodu? - spojrzałam na Fredo, a on skinął głową i zabrał go ode mnie.
- Wyjaśnię ci to wszyst...- nawet nie dałam mu dokończyć tylko od razu wymierzyłam mu policzek. Zasłużył na to.
- Tu nie ma czego wyjaśniać - odparłam ze sztucznym uśmiechem i odwróciłam się na pięcie, idąc do wyjścia. Słyszałam jeszcze jak przeklina i uderza pięścią w ścianę, ale już mnie to nie obchodziło. Żałowałam tylko, że obiecałam jego mamie, że mu pomogę, a teraz nie mogłam się z tego wycofać._______________________
Rozdziały miały się pojawiać co 2-3 dni, ale z tego względu, że nie będę mogła dodać nowego rozdziału do wtorku dzisiaj dodaję nowy. Gwiazdkujcie, komentujcie i polecajcie znajomym!