Fourteen

2K 118 10
                                    

Nie wierzyłam w to co się działo. Miałam wrażenie, że przeżywam jakieś pieprzone deja vu. Przez chwilę jest dobrze, a za chwilę wszystko się psuje i tak w kółko. Nie chcę obwiniać Justina, ale to wszystko było jego decyzją. Gdyby sprzeciwił się Scooterowi wszystko byłoby dobrze. On nie odwołałby trasy, bo zależało mu tylko na pieniądzach, a dzięki tej trasie Justina zarabiał więcej niż przeciętny człowiek zarobi przez całe swoje życie. Justin mógł chociaż to wszystko przemyśleć zamiast podejmować pochopną decyzję. Wtedy byłabym w stanie wytłumaczyć mu to i pewnie przyznałby mi rację, którą oczywiście miałam. Ale widocznie szczęście nie było mi pisane, bo znów ktoś odebrał mi jedynego mężczyznę, którego kocham całą sobą.

Spędziłam kilka kolejnych z dni z Jaxonem i z Ryanem, który odwiedzał nas od czasu do czasu, aby sprawdzić jak się czuję. Doceniałam to, bo był naprawdę wspaniałym przyjacielem. Co prawda cały czas starał się wytłumaczyć zachowanie Justina, ale nie miałam mu tego za złe, bo oboje ja i Justin byliśmy jego przyjaciółmi i nie chciał, abyśmy mieli złe relacje.

Od kilku dni w sieci krążyły plotki o romansie Justina z Kendall. To było w sumie zabawne patrzeć na to, jak ludzie łykają dosłownie wszystko, co powiedzą media. Związek (o ile mogę tak to nazwać) Justina i Kendall był od początku do końca zaplanowany przez menadżerów tej dwójki i wymagał tylko i wyłącznie dobrej gry aktorskiej. Ciekawe jak długo Justin będzie w stanie to pociągnąć? Mam nadzieje, że kiedy to wszystko skończą, to nie przybiegnie do mnie z podkulonym ogonem, błagając abym mu wybaczyła, bo nie mam takiego zamiaru. Kocham go, naprawdę bardzo go kocham, ale wystarczająco już mnie zranił. Nie jestem w stanie mu zaufać. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak znów wmawia mi te wszystkie kłamstwa, bo w nic nie dałabym rady uwierzyć. Jedynymi osobami, którym ufam są Ryan, Alfredo oraz mama Justina, którzy są zawsze przy mnie, kiedy tego potrzebuję. Może nie dosłownie, bo Fredo i Pattie zazwyczaj są daleko od miejsca, w którym mieszkam, ale wystarczy jedna moja wiadomość, a oni od razu dzwonią. Bardzo się cieszę mając takie osoby w życiu. Mama Justina w pewien sposób zastępuje mi moją matkę, która porzuciła mnie zaraz po urodzeniu. Mogłam umrzeć gdzieś na mrozie, ale na moje szczęście jakiś człowiek znalazł mnie i oddał do domu opieki społecznej. Nie pamiętam tego zdarzenia, z resztą to byłoby dziwne, gdybym pamiętała, ale jedna z opiekunek domu dziecka opowiadała mi moją historię kilkakrotnie.

Theresa była niską brunetką o kręconych włosach i była lekko przy kości, ale nie była gruba. Była moją ulubioną opiekunką, bo z nią zawsze mogłam porozmawiać o wszystkim, co mnie gryzło. Chciałam być z nią blisko nawet wtedy, kiedy powinnam przechodzić przez tak zwany nastoletni bunt, podczas którego nastolatkowie myślą, że wszystko im wolno i czują się dorośli. U mnie było wręcz przeciwnie. Kochałam rozmawiać z Theresą i raczej nie ciągnęło mnie do zawierania znajomości z rówieśnikami. Dzięki niej poznałam Ryana, ponieważ był on jej siostrzeńcem. Na początku nie mieliśmy zbyt dobrych relacji, bo wiadomo, że nie chciałam zawierać nowych znajomości, ale z czasem się zaprzyjaźniliśmy, a dzięki Ryanowi poznałam Justina.

Między mną a Justinem bywało różnie, ale nie żałuję tego wszystkiego. Spędziłam z nim najlepsze chwile mojego życia i to właśnie dzięki niemu dowiedziałam się na czym polega prawdziwa miłość. Był cudowną osobą, z resztą nadal jest tylko nie rozumiem dlaczego daje sobą tak pomiatać. Zawsze powtarzał mi, że powinnam być niezależna i słuchać wyłącznie głosu swojego serca, a co robi teraz? Zachowuje się jak piesek, który jest na każde zawołanie swojego pana. Rozumiem, że bał się o swoją karierę, ale przecież osiągnął już tyle, że teraz Scooter nie byłby w stanie mu tego zniszczyć. Fani Justina są niesamowici i zawsze go wspierają. Nawet jeśli on popełnia błędy, to oni doskonale wiedzą, że się na nich uczy, jak każdy z nas. Jestem pewna, że nie zostawiliby go nawet jeśli Scott bardzo by się o to postarał. Poza tym, co z niego za menadżer, który szantażuje osobę, dzięki której ma kasy jak lodu? Na miejscu Justina i jego mamy już dawno wykopałabym go i znalazła kogoś lepszego, dla kogo będzie się liczyło również zdrowie i szczęście Justina, a nie tylko pieniądze, dla których zmusza młodego człowieka do robienia nie wiadomo jakich rzeczy i wymaga od niego więcej, niż jest w stanie zrobić. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że te nałogi, w które popadł Justin były tylko i wyłącznie winą Scootera, a nie moją tak jak to pisały tabloidy.

Miałam nadzieję, że kiedyś to wszystko się skończy, a Justin ułoży sobie życie z kobietą, która będzie dawała mu szczęście. To cholernie boli, że nie będę nią ja, ale za dużo już przeszłam, poza tym, gdyby mnie kochał tak jak mówił, nie pojechałby do Kendall. Wybrałby mnie i Jaxona, ale po raz kolejny wybrał ją. Gdy tym razem się rozmyśli i stwierdzi, że jednak woli nas i będzie chciał wrócić to niestety, ale czeka go wielkie rozczarowanie. Uważam, że już wystarczająco namieszał w głowie mi jak i Jaxonowi, który wciąż myślał, że jego tatuś niedługo wróci do domu. Naprawdę nie chciałam, aby Justin wciąż zawodził swojego syna. Wiem, że mu na nim zależało, ale jak na razie słabo to okazywał.

Jaxo nalegał, abym zaprosiła do nas Ryana, więc tak też zrobiłam i wszyscy razem mieliśmy obejrzeć Króla Lwa, czyli ulubioną bajkę Jaxona. Byłam pewna, że Ry mnie wyśmieje, no bo jaki dorosły mężczyzna chciałby spędzać piątkowy wieczór ze swoją przyjaciółką i jej trzyletnim synem, oglądając Króla Lwa? Widocznie on chciał albo po prostu nie chciał zawieść Jaxona. Muszę przyznać, że mały bardzo lubił Ryana, ale nie mogłam mu się dziwić, bo jego po prostu nie dało się nie lubić. Był naprawdę wspaniałą osobą, a jego dziewczyna zapewne będzie wielką szczęściarą, bo on będzie o nią dbał i troszczył się bardziej niż ktokolwiek inny. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego przyjaciela niż on, bo był zawsze, kiedy tylko go potrzebowałam i wiedziałam, że w każdej chwili mogę na niego liczyć i on również mógł liczyć na mnie.

Zanim pojawił się Ryan przygotowałam popcorn oraz kilka innych przekąsek, po czym zaniosłam to wszystko do salonu, gdzie siedział już Jaxon i czekał na chłopaka, bardzo się niecierpliwiąc, a kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, zerwał się z kanapy i popędził w stronę drzwi. Od razu rzucił się na Ryana, przez co oboje się zaśmialiśmy.

- Dziękuję, że przyszedłeś. To wiele znaczy dla Jaxona i dla mnie - wymamrotałam i uśmiechnęłam się delikatnie, prowadząc chłopaka do salonu.

- Przecież wiesz, że zawsze możecie na mnie liczyć - odparł, wzruszając ramionami i usiadł na kanapie, a zaraz obok niego znalazł się Jaxo. Pokręciłam z rozbawieniem głową, bo to było urocze, że tak go uwielbiał.

Już miałam włączać Króla Lwa, ale dostałam dziwną wiadomość od Hailey z nazwą kanału, który natychmiast miałam włączyć, bo to niby bardzo ważne. Zmarszczyłam brwi i kiedy udało mi się znaleźć odpowiedni program, usiadłam na kanapie i wywróciłam oczami, widząc na ekranie Justina razem z Kendall. To niby było takie ważne? Świetnie. Mam lepsze rzeczy do robienia niż oglądanie jak dwoje ludzi robi z całego świata idiotów, oszukując wszystkich, że są parą. Przez chwilę tępo wpatrywałam się w telewizor, ale przez to, co usłyszałam z ust Justina niemalże zakrztusiłam się sokiem. Rozchyliłam wargi i spojrzałam na Ryana, który w tym samym momencie spojrzał na mnie. Byłam w szoku i nie spodziewałam się tego, że Justina stać na zrobienie czegoś takiego.

_____________________________

Dziękuję Wam za 3k, jesteście cudowni! Buziaki i do następnego. Kocham Was :)

SacrificeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz