Uśmiechnąłem się szeroko, czując ciało Mojej Dziewczyny przytulone do mojego. Byłem naprawdę szczęśliwy mogąc ją tak nazywać. Przesunąłem kciukiem po jej policzku, tak aby jej nie obudzić i złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku, po czym wstałem i spojrzałem na Sophie i Jaxona, którzy byli pogrążeni w głębokim śnie. Byłem szczęciarzem mając tak cudownych ludzi przy sobie i byłem za to cholernie wdzięczny.
Po wzięciu prysznica zamówiłem do pokoju śniadanie dla naszej trójki i usiadłem przed telewizorem, czekając aż Soph i Jax w końcu się obudzą. W wiadomościach jak zwykle nie mogli nie wspomnieć o mnie. Cały czas zamierzali ciągnąć tę sprawę z Kendall, a dla mnie stawało się to coraz bardziej męczące i nawet zastanawiałem się czy nie powinienem odwołać trasy. Chciałem wrócić do domu, znaleźć normalną pracę, ale nie wiem czy to byłoby możliwe. Jestem przecież rozpoznawalny i paparazzi i tak nie daliby mi spokoju. Poza tym nie chciałbym zawieść moich fanów. Są zawsze dla mnie, wspierają mnie nawet wtedy, kiedy popełniam błędy. Nie każda decyzja podjęta przeze mnie im się podoba, ale mimo wszystko są ze mną i za to też jestem wdzięczny, bo gdyby nie oni, nie osiągnąłbym tego wszystkiego.
Kiedy Sophie wyszła z sypialni, wyłączyłem telewizor nie chcąc jej denerwować, a ona usiadła obok mnie i wtuliła się w mój bok, obejmując mnie jedną ręką. Uśmiechnąłem się pod nosem i pocałowałem ją we włosy, przytulając mocno do siebie.
- Myślałem, że już się nie doczekam aż wstaniesz - zaśmiałem się i złożyłem krótki pocałunek na jej ustach. - Śniadanie już na ciebie czeka - kiwnąłem głową w stronę stolika, a ona spojrzała w tamtą stronę, od razu oblizując wargi.
Pokręciłem rozbawiony głową i pociągnąłem ją za dłoń, zajęliśmy miejsca przy stole i zjedliśmy razem śniadanie. Brakowało tu tylko Jaxona, ale ani ja, ani Soph nie mieliśmy serca go budzić.
Około godziny 15 wszyscy byliśmy już w arenie, w której później miał odbyć się koncert. Po wszystkim miałem zamiar porozmawiać z moją mamą, która z nie wiadomo jakiego powodu zaczęła mnie unikać, i ze Scooterem, aby powiadomić go o wszystkim, co zaplanowałem. Zupełnie nie obchodziło mnie to, czy mu się to spodoba czy nie. To moje życie i zrobię z nim co tylko zechcę.
- Strasznie słabo wyglądasz, jesteś pewien, że dobrze się czujesz? - spytała Sophie, trzymając Jaxona na kolanach.
- Tak, czuję się świetnie - odparłem i cicho westchnąłem.Wcale nie czułem się dobrze, a tak właściwie czułem się tak jak wyglądałem, czyli słabo, ale nie mogłem nikogo martwić. Mają ze mną już wystarczająco wiele problemów.
- Powodzenia - szepnęła Sophie i delikatnie mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się szeroko, odwzajemniając pocałunek, dałem buziaka Jaxonowi i ruszyłem na scenę.
Po koncercie, od razu po wejściu do garderoby opadłem na sofę i potarłem twarz dłońmi, ciężko oddychając. Podczas show cały czas czułem zawroty głowy i mdłości, ale nie mogłem przecież przerwać. Zawiódłbym fanów, a nie mogłem do tego dopuścić.
- Wszystko w porządku? - spytała moja mama, wchodząc do pomieszczenia, a ja pokiwałem twierdząco głową, tym samym kolejny raz kłamiąc.
Pamiętam tylko jak ona i Soph coś do mnie mówiły, ale nie wiem, co to dokładnie było, bo czułem się coraz gorzej, a później obudziłem się w szpitalnym łóżku. Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się po pokoju. Dostrzegłem moją dziewczynę, siedzącą obok mnie. Była zamyślona i czymś bardzo się martwiła, ale nie wiedziałem czym.
- Justin - szepnęła, widząc, że się obudziłem. - Nie rób takich numerów nigdy więcej, tak bardzo się o ciebie bałam - wymamrotała, nachylając się nade mną i ostrożnie się do mnie przytuliła.
- Już wszystko jest dobrze, skarbie. Nie było potrzeby, abyś się martwiła - westchnąłem, głaszcząc ją po włosach.
- Nie chcę cię teraz dołować, ale Scooter prosił, abym coś ci przekazała, kiedy tylko się obudzisz - westchnęła, a ja zmarszczyłem brwi, nie wiedząc do czego zmierza. - Lekarze powiedzieli, że jesteś przemęczony i potrzebujesz odpoczynku, dlatego trzeba odwołać kilka koncertów. Wiem, że pewnie się na to nie zgodzisz, ale musisz teraz myśleć o swoim zdrowiu - wymamrotała szybko, a ja rozchyliłem swoje wargi w szoku.
- Jak to odwołać? - syknąłem, chcąc podnieść się na łokciach, ale byłem jeszcze trochę osłabiony. - Nie ma nawet takiej opcji, nie odwołam żadnego koncertu - powiedziałem stanowczo.
- Jeżeli teraz nie odpuścisz to się wykończysz, zrozum to - pokręciła głową i złapała moją dłoń, delikatnie ją ściskając. - Musisz odpocząć i sam doskonale o tym wiesz - mruknęła, schylając się i kilkakrotnie musnęła moje wargi.
- Jak mogę odpoczywać, kiedy cały czas żyje w stresie? Boję się zrobić cokolwiek, bo cały czas jestem na celowniku paparazzi, a do tego ten koleś od wideo ze studia nagraniowego się nie odzywa i nie wiem co powinienem robić - powiedziałem, po czym wziąłem głęboki wdech.
- Po pierwsze powinieneś przestać się tym wszystkim zadręczać, bo wszystko będzie dobrze, a po drugie musisz ograniczyć oglądanie telewizji i przeglądanie tych wszystkich durnych portalii, bo tam wyczytujesz o sobie różne pierdoły i niepotrzebnie się denerwujesz - odparła Sophie i w sumie miała rację.Potrzebowałem odpoczynku, dlatego chciałem wrócić z Sophie i Jaxonem do Calabassas, ale najpierw musiałem porozmawiać z moją mamą i Scooterem. Miałem przeczucie, że to nie będzie zbyt miła rozmowa, ale trudno. Raz się żyje.
W szpitalu wykonali mi potrzebne badania i stwierdzili, że nie ma sensu, abym tu dłużej został z czego bardzo się ucieszyłem, bo nie wytrzymałbym tu ani minuty dłużej.
Po powrocie do hotelu napisałem do mojej mamy i Scotta, abyśmy spotkali się w moim pokoju za 10 minut. Powiedziałem Sophie o czym chcę z nimi porozmawiać. Ona nie była do tego przekonana i odradzała mi to wszystko, ale ja wiedziałem, że muszę tak postąpić.
- Nie będę wam przeszkadzać, zadzwoń do mnie jak będzie po wszystkim - mruknęła dziewczyna, idąc w kierunku drzwi razem z naszym synkiem, a w tym samym momencie pojawiła się moja mama.
- Jak się czujesz? - spytała, siadając obok mnie.
- Dobrze. Tak właściwie nie wiem, dlaczego po koncercie wydarzyła się ta cała sytuacja - westchnąłem, oblizując wargi.
- Jesteś zwyczajnie przemęczony, musisz trochę odpuścić - wymamrotała, a po chwili zjawił się Scooter.
Kiedy usiadł, wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić.
- Wiem, że pewnie oboje nie będziecie zadowoleni z tego, co chcę wam powiedzieć, ale trudno - odparłem, wzruszając ramionami. - Chodzi o to, że po zakończeniu trasy chcę zrezygnować z naszej umowy i przystopować z tym wszystkim.
- Ale jak to chcesz zrezygnować z umowy? To niemożliwe - prychnął Scooter.
- Zapłacę ci, to nie problem. Tworzenie muzyki sprawiało mi przyjemność, kiedy mogłem nagrywać to, co chciałem i nie musiałem pracować aż tak ciężko. Potrzebuję przede wszystkim odpoczynku, tak jak powiedział lekarz, ale też normalnego menadżera, który nie będzie wymagał ode mnie robienia czegoś ponad moje siły - powiedziałem zgodnie z prawdą i przeniosłem wzrok na moją mamę, która cały czas siedziała cicho.Może nie była zadowolona, ale wiedziała, że mam rację. Poza tym nawet jeśli, nie mogłaby zmusić mnie do dalszej pracy ze Scooterem. Jestem już dorosły i sam decyduję o swoim życiu. Teraz zamierzałem dokończyć trasę, a później zająć się wychowywaniem mojego syna razem z Soph. Musiałem wynagrodzić im ten czas, kiedy mnie przy nich nie było.