Eleven

2.1K 130 5
                                    

Z ciężkim sercem musiałam odrzucić porpozycję Justina, chociaż wcześniej mówił, że była nie do odrzucenia. Wiem, że prawdopodobnie cholernie go tym zraniłam, ale nie mogłam ryzykować. Co prawda między nami było wyjątkowo dobrze, ale minęło dopiero kilka godzin. Wątpie, żeby tak nagle zmienił się z bezdusznego dupka w troskliwego, kochanego chłopaka. Chociaż Justin mówił, że nas potrzebuje, powinien pamiętać, że nasz syn ma tylko trzy lata i to nie jest odpowiedni czas na takie podróże.

- Nie bądź na mnie zły - westchnęłam, podpierając podbródek na dłoni.
- Nie jestem - odparł, wzruszając obojętnie ramionami, ale nawet na mnie nie spojrzał. Wzrok miał skupiony w karcie dań i udawał, że coś wybiera, chociaż dobrze wiedziałam, że teraz nie ma najmniejszej ochoty na jedzenie, a zwłaszcza na przebywanie ze mną.
- Jeśli chcesz mogę wziąć taksówkę i wrócić do hotelu. Chyba nie jesteś w najlepszym nastroju - wymamrotałam, patrząc na niego niepewnie. Bałam się, że zaraz wybuchnie i zrobi awanturę przy tych wszystkich ludziach, a wolałam nam wszystkim tego oszczędzić.
- Posłuchaj - westchnął, patrząc mi w oczy. - Szczerze mówiąc, jestem trochę zawiedziony, bo oczekiwałem, że zgodzisz się pojechać ze mną w trasę, ale to nie oznacza, że nie chcę spędzić z tobą ostatniego wieczoru przed waszym wyjazdem - powiedział spokojnie, a ja byłam pod wielkim wrażeniem, bo nawet na chwilę nie podniósł głosu. Uśmiechnął się do mnie, ale i tak wiedziałam, że był to wymuszony uśmiech. Czułam się winna, bo nie chciałam go ranić. Nie jestem po prostu gotowa na tak długi wyjazd, a tym bardziej nie jest to dobre dla Jaxona.

Po zjedzeniu kolacji Justin chciał mnie zabrać na krótki spacer, ale niestety pojawili się ci nieznośni paparazzi i wszystko zepsuli, więc od razu pojechaliśmy do hotelu, gdzie w końcu mogliśmy poświęcić trochę wspólnego czasu Jaxonowi. Przynajmniej myślałam, że tak zrobimy, ale widocznie Justin miał dla nas inne plany. Już w windzie nie mógł oderwać ode mnie rąk, a nasze usta połączone były w namiętnym pocałunku. Kiedy winda zatrzymała się na naszym piętrze, szatyn chwycił moją dłoń i jak najszybciej udaliśmy się do jego pokoju.

Z moich ust wydobył się cichy jęk, podczas gdy Justin przesuwał swoją dłonią po moim miejscu intymnym i składał mokre pocałunki na mojej szyi.
- O mój Boże - sapnęłam, gdy wsadził we mnie swoje palce i sprawnie nimi poruszał. Jęczałam głośno i wypychałam biodra w przód, co jakiś czas ocierając się o jego krocze. Zacisnęłam uda i skrzywiłam się, kiedy Justin niespodziewanie przestał poruszać palcami, tym samym nie pozwalając mi dojść. Przesunął dłonie na moje pośladki i uniósł mnie, a ja owinęłam nogami jego biodra, po chwili lądując pod nim na łóżku. Pocałował mnie zachłannie, a ja wzięłam się za rozpinanie guzików od jego koszuli. Pomógł mi i rzucił ją na bok, po czym pozbył się również swoich spodni i mojej sukienki. Oblizał wargi i zmierzył wzrokiem moje ciało, uśmiechając się pod nosem.
- Tęskniłem - szepnął, po czym znów złączył nasze wargi.
Zahaczyłam palcami o gumkę od jego bokserek i zsunęłam je w dół. Mimowolnie oblizałam swoje wargi, widząc jego męskość, a Justin zaśmiał się widząc moją reakcję. Zdjął moje majtki oraz stanik, po czym rzucił rzeczy w kąt pokoju. Rozszerzył moje uda i bez zastanowienia wbił się we mnie, przez co jęknęłam głośno i wbiłam paznokcie w łopatki Justina, przez chwilę przyzwyczajając się do wielkości.

Szatyn płynnie poruszał biodrami, wchodząc we mnie coraz głębiej i szybciej. Co jakiś czas wykonywał koliste ruchy, sprawiając tym sobie jak i mnie wiele przyjemności. Cały pokój wypełniały nasze jęki, a kiedy byłam już na skraju wytrzymałości, dodałam ruchy swoich bioder i zacisnęłam wargi, gdyż zalała mnie fala rozkoszy. Opadłam na łóżko, drżąc lekko pod wpływem orgazmu i wtuliłam się w ciało Justina, który doszedł w tym samym momencie. Przymknęłam powieki, ciężko oddychając, a Justin położył się obok mnie i objął mnie ramieniem, po czym przykrył nas kołdrą i złożył czuły pocałunek na moim czole.

- Kocham cię, Sophie - wymamrotał, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi, a ja bawiłam się jego włosami.

- Dobrze wiesz, że to nieprawda. Mówisz to pod wpływem emocji - westchnęłam, kręcąc głową.

- To jest prawda - syknął i spojrzał mi w oczy, oblizując nerwowo swoje wargi. - Kocham cię, nigdy nie przestałem i nie przestanę, dlatego chcę abyś do mnie wróciła - powiedział, patrząc na mnie uważnie.

- Też cię kocham, nawet nie wiesz jak mocno. Bardzo długo czekałam na tę chwilę, ale jak na razie nie mogę do ciebie wrócić, przykro mi - szepnęłam, spuszczając wzrok.

- Ale przecież przed chwilą...Wskoczyłaś mi do łóżka, a teraz tak po prostu odejdziesz? - prychnął, kręcąc z niedowierzaniem głową.

- Po pierwsze nie wskoczyłam ci do łóżka, po drugie chciałeś tego tak samo jak ja, a po trzecie jak już mówiłam kocham cię, ale dopóki się nie wyleczysz nie ma mowy, że do ciebie wrócę - powiedziałam stanowczo.

- Jesteś zwykłą dziwką - warknął. - Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się stąd jak najszybciej

Rozchyliłam swoje wargi, będąc zszokowana jego zachowaniem, a do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam się przy nim rozklejać, ale jego słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego. Wiedziałam, że tak się skończy, bo już za długo było dobrze. Myślałam, że naprawdę może nam się udać, ale jeszcze nie teraz. Dlaczego musiał znów zmienić się w tego bezdusznego dupka? Dlaczego nie mógł zostać moim kochanym, troskliwym Justinem już na zawsze? Powinnam przestać się tym zadręczać, bo jutro wyjeżdżam i nie będę musiała go widywać, przynajmniej przez jakiś czas. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale tak czy inaczej nie dopuściłby mnie do słowa, więc ubrałam się i bez słowa wyszłam.

Wróciłam do pokoju, gdzie Pattie po cichu oglądała jakiś film, a Jaxon grzecznie spał. Wymusiłam uśmiech, aby nie zauważyła, że coś jest nie tak i podziękowałam jej za to, że poświęciła swój wieczór, aby zostać z małym.

Zdjęłam szpilki oraz sukienkę, po czym przebrałam się w piżamę i położyłam się, próbując zasnąć, jednak moją głowę i tak zaprzątały myśli o Justinie. Zastanawiałam się jak zniosę tak długi czas bez niego. Owszem, wytrzymałam prawie trzy lata, ale teraz przez te kilka dni zdążyłam się do niego przyzwyczaić i chociaż często zachowywał się jak skończony idiota, to i tak wiedziałam, że będę za nim cholernie tęsknić, tak samo jak Jaxon.

Sięgnęłam po swojego Ipoda i włączyłam playlistę, której słuchałam przeważnie po to, aby się wyluzować. Przymknęłam oczy, a muzyka sprawiła, że udało mi się zasnąć już podczas pierwszego kawałka.
________________________
Dziękuję Wam za 1,6k, jesteście niesamowici!

SacrificeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz