Bardzo Was proszę, abyście pisali co sądzicie o tym opowiadaniu, kocham Was
________________________W drodze do hotelu towarzyszyła mi Hailey, która próbowała mnie uspokoić, ale ja nad sobą nie panowałam. Cały czas płakałam, bo jeszcze nikt nigdy nie potraktował mnie w ten sposób. Tu nawet nie chodziło o mnie. On zrezygnował ze swojego własnego syna dla jakiejś laski, która prędzej czy później mu się znudzi. Nie mogłam dłużej pozwalać na to, aby Justin ranił Jaxona i postanowiłam, że kiedy będziemy z powrotem w Calabasas, spotkam się z moim prawnikiem. Może uda mu się skontaktować z prawnikiem Justina i wtedy uzgodnimy czy Justin sam zrzeknie się praw do dziecka, czy zdecyduje o tym sąd. Nie chciałam mu tego robić, ale teraz, gdy pokazał, że w ogóle nie zależy mu na Jaxonie wszystko mi jedno. To zabawne, że niedawno nazwał nas rodziną, a teraz tak po prostu zrezygnował z tego wszystkiego dla Kendall, ale mogłam to przewidzieć.
Przytuliłam mocno Jaxona, kiedy wchodziliśmy do hotelu, ponieważ osaczyli nas paparazzi. Powinni fotografować Justina, a nie nas, więc nie do końca wiedziałam o co chodziło i w jakimś stopniu czułam się zagrożona, ale bardziej martwiłam się o mojego synka, gdy oni wręcz rzucali się na siebie, aby zrobić jakieś zdjęcia. To wszystko stawało się chore, a ja marzyłam tylko o tym, aby znaleźć się w moim domu, w którym ja i Jaxon mamy spokój.
Hailey pomogła pakować mi wszystkie rzeczy i ciągle powtarzała, abym jeszcze przemyślała czy na pewno chcę wyjechać, ale niczego nie byłam bardziej pewna niż właśnie tego. Co prawda było już późno, a ja nie czułam się najlepiej, więc postanowiłam, że jutro z samego rana ruszamy do domu. Nie chciałam, aby Fredo lub Pattie byli źli na mnie przez to, że obiecałam pomóc Justinowi, a teraz tak po prostu wyjeżdżam, więc chciałam z nimi jeszcze porozmawiać.
Wysłałam im obojgu wiadomości, aby zjawili się tu po 20, bo musiałam jeszcze wykąpać Jaxona i sama wziąć prysznic. Podziękowałam Hailey za wszystko, a ona zadeklarowała, że zajrzy tu później, aby sprawdzić jak się czuję. Poprosiłam, żeby przyszła za pół godziny i przypilnowała małego, kiedy będę brać prysznic.
Naprawdę byłam jej wdzięczna. Podczas naszego pierwszego spotkania nie byłam dla niej zbyt miła, bo byłam wściekła na Justin, a ona była teraz jedyną osobą, która mnie wspierała i jeszcze mi pomagała. Na pewno była też cudowną przyjaciółką dla Justina i sama nie wiem czym on sobie na nią zasłużył.
Chcąc chociaż na chwilę oderwać się od swoich myśli włączyłam telewizor i puściłam jakiś kanał muzyczny. Wzięłam Jaxona na ręce i poszłam do łazienki, aby go wykąpać.
Po kąpieli ubrałam go w piżamkę i zaniosłam go do pokoju, gdzie włączyłam mu bajki. Wpatrywałam się w ekran, czekając na Hailey i nie mogłam pozbyć się uczucia zazdrości, które tworzyło się we mnie od czasu, kiedy zobaczyłam Justina i Kendall całujących się w garderobie, a wszystko pogorszyło się wtedy, gdy wybrał ją, a nie mnie.
- Mamusiu, ale ja nie chcę wyjeżdżać. Chcę zostać z tatą już na zawsze - wymamrotał Jaxon, przytulając się do mnie, a w moich oczach momentalnie stanęły łzy.
- Wiem kochanie, ale nie możemy tutaj zostać. Tatuś musi pracować, ale obiecuję ci, że niedługo znów się spotkacie - nie wiem jak mogłam kłamać mu prosto w oczy, ale przecież nie mogłam powiedzieć mu, że jego ojciec to zwykły dupek i nawet się nim nie interesuje. Myślę, że Jaxon po części to wiedział, ale nadal kochał Justina całym swoim serduszkiem.
Podczas gdy Hailey zajmowała się Jaxonem, ja wzięłam szybki prysznic i przebrałam się, bo zaraz mieli zjawić się Pattie i Alfredo. Bałam się jak zareagują na to wszystko, ale przecież to była decyzja Justina, nie moja. Miał wybór, a to, że wybrał dziewczynę, którą traktuje jak maszynkę do seksu, zamiast Jaxona to już nie moja wina.
Pierwszy przyszedł Fredo, a po kilku minutach zjawiła się również Pattie. Hailey zabrała Jaxona do swojego pokoju, abyśmy mogli w spokoju porozmawiać. Nie żeby Jaxon przeszkadzał, po prostu nie chciałam, aby musiał tego wszystkiego słuchać.
- Na początku chciałabym was przeprosić, bo wiem, że obiecałam pomóc Justinowi, ale ja tu dłużej nie wytrzymam - westchnęłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie. - Jutro rano wyjeżdżam - powiedziałam i niepewnie na nich spojrzałam, przygryzając swoją dolną wargę. Oboje byli zdziwieni, ale oboje milczeli, aż w końcu Alfredo postanowił to przerwać.
- Dlaczego chcesz wyjechać? - spytał, marszcząc brwi.
- Powiem w skrócie. No więc Kendall była osobą, która kiedyś rozwaliła związek mój i Justina, ale on nawet już dobrze o tym wiedząc nic z tym nie zrobił. Powiedziałam mu, że nie zniosę jej obecności tutaj i kazałam mu wybierać, albo ja i Jaxon, albo Kendall. Chyba domyślacie się kogo wybrał skoro zdecydowałam się wyjechać - wymamrotałam, zaciskając wargi i nerwowo bawiłam się palcami.
- Daj spokój Sophie. On na pewno nie zrezygnował by z ciebie i Jaxona. Mówiłam ci już, że mu na was zależy - powiedziała Pattie, przez co prychnęłam i pokręciłam głową.
- Jeśli mi nie wierzysz możemy poprosić tu Hailey. Ona była przy tym wszystkim i słyszała co mówił Justin - odparłam, wzruszając ramionami.
- Oczywiście, że ci wierzę. Raczej chodziło mi o to, że Justin nie myślał trzeźwo, wybierając Kendall. Dobrze wiesz, że kocha Jaxona bardziej niż kogokolwiek innego - nie wiem czy mówiąc to próbowała przekonać bardziej mnie czy siebie, ale mimo wszystko tym razem nie mogłam zrezygnować z wyjazdu. Justin już tyle razy dał mi do zrozumienia, że nie potrzebuje nas w swoim życiu i to mi wystarczy.
- Gdyby to była prawda, to kazałby jej wyjechać i nawet by się nad tym nie zastanawiał. Przepraszam, ale ja naprawdę nie zmienię zdania, co do wyjazdu, poza tym...- przerwałam, obawiając się reakcji Pattie na to, co miałam za chwilę powiedzieć, ale kontynuowałam. - Mam zamiar odebrać Justinowi prawo do opieki nad Jaxonem
- Ty już do końca zwariowałaś - zaśmiała się bez humoru i pokręciła głową, odwracając ode mnie wzrok.
- Soph, ja wiem, że jest ci ciężko, ale zanim podejmiesz taką decyzję może powinnaś to dobrze przemyśleć? Teraz działasz pod wpływem emocji, to nie ma sensu - powiedział Alfredo i może miał trochę racji.
- Okej, pomyślę nad tym, o ile jest nad czym. Naprawdę chciałam, żeby było dobrze. Nawet dzisiaj miałam wrażenie, że wszystko będzie cudownie i byłoby, gdyby nie Kendall. Przemyślę to wszystko, gdy będę w domu, a teraz muszę was przeprosić, ale powinnam pójść już po Jaxona, aby położyć go spać - westchnęłam, a kiedy wstali przytuliłam najpierw Alfredo, a później Pattie, której obiecałam, że zadzwonię, aby dokładniej porozmawiać z nią o tym wszystkim.
Idąc do pokoju Hailey słyszałam jej krzyki, tak jakby chciała kogoś stamtąd wygonić. Nawet nie zapukałam, tylko od razu weszłam do pokoju, martwiąc się o swojego synka. Justin trzymał go na kolanach i kołysał, przytulając go mocno.
- Zostaw moje dziecko i wynoś się stąd jak najszybciej - warknęłam, gdyż wstąpiła we mnie złość, widząc jak wciąż miesza w głowie małemu.
- Nie martw się Jax, tatuś nie pozwoli nikomu mi cię zabrać - powiedział i przytulił go jeszcze mocniej. Mogłam zobaczyć po jego oczach, że jest pod wpływem, co przerażało mnie jeszcze bardziej. Bałam się, że wyrządzi Jaxonowi krzywdę. Nie przeżyłabym tego.
- Wyjdź stąd zanim zadzwonię na policję i zamkną cię za branie tych wszystkich gówien - syknęłam, patrząc na niego.
- Nie zrobisz tego - warknął, puszczając Jaxona i ostrożnie posadził go na kanapie, po czym wstał podchodząc do mnie, a ja stałam jak wryta w podłogę. Tak bardzo się bałam, że nie mogłam się nawet ruszyć.
- Błagam cię, uspokój się - szepnęłam, patrząc mu prosto w oczy, a z każdym jego krokiem w moją stronę, mój oddech stawał się coraz płytszy. Hailey nic nie mówiła, bo prawdopodobnie bała się jeszcze bardziej ode mnie.
- Nadal masz zamiar grozić mi policją? - syknął, ale nic nie odpowiedziałam, jedynie zacisnęłam wargi, a on kontynuował. - Jaxon zostaje ze mną czy ci się to podoba czy nie - warknął, szarpiąc mnie za włosy, przez co cicho zapłakałam, a po chwili z całej siły rzucił mną o ścianę i jedyną rzeczą, którą pamiętam był ból przeszywający całe moje ciało, a później straciłam przytomność.
