Nine

2.2K 138 16
                                    

Kiedy się obudziłam nie wiedziałam gdzie dokładnie się znajduję. Nadal byłam w hotelu, ale to nie był mój pokój.

- Obudziła się, całe szczęście - usłyszałam kobiecy głos, który prawdopodobnie należał do Pattie. Przełknęłam ślinę i zaczęłam powoli sobie przypominać co się wydarzyło. Zmrużyłam oczy i w oddali mogłam dostrzec Justina, który po prostu siedział, patrząc tępo w ścianę, która znajdowała się na przeciwko niego.

- Gdzie jest Jaxon? - spytałam i zaczęłam nerwowo rozglądać się po pokoju, nie mogąc nigdzie dostrzec małej postaci z blond włosami i oczami takiego samego koloru, co oczy Justina.

- Spokojnie. Hailey zabrała go na śniadanie, a później poszli razem na plac zabaw tu obok hotelu - powiedziała Pattie i usiadła na brzegu łóżka, patrząc na mnie uważnie. - Jak się czujesz? - spytała, unosząc brwi.

- W porządku - odparłam, uśmiechając się słabo. - Mogłabym porozmawiać z Justinem?

- Nie wiem czy to najlepszy pomysł, ale skoro chcesz. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, zawołaj mnie - powiedziała, po czym wyszła z pokoju, zostawiając mnie i Justina samych. Wahałam się, bo nie wiedziałam jak tym razem się zachowa, ale chyba gorzej być nie mogło.
- Usiądziesz tutaj? - spytałam cicho i poklepałam miejsce obok siebie, po czym powoli podniosłam się do pozycji siedzącej, opierając się plecami o ścianę. Nie otrzymałam żadnej reakcji ze strony Justina, więc postanowiłam spróbować jeszcze raz.

- Już chyba wystarczająco mnie skrzywdziłeś, więc proszę cię przestań mnie ignorować i rusz tutaj swój tyłek - powiedziałam, ale nadal nie reagował. Ciągle patrzył przed siebie i chyba nad czymś intensywnie myślał. Miałam nadzieję, że nad swoim zachowaniem, bo stawał się coraz gorszy i do tego niebezpieczny.

Byłam na niego zła, a nawet wściekła za to wszystko co robił, za to jak cholernie ranił mnie, Jaxona i wszystkich swoich bliskich, ale jeszcze przed wyjazdem musiałam z nim porozmawiać i wyciągnąć z niego wszystko. Musiałam wiedzieć jak to się stało, że zaczął brać i czym było to spowodowane, bo musiał być przecież jakiś powód. Wiedząc, że nie mam żadnych szans na rozmowę z nim, ponownie się położyłam i patrzyłam na niego przez jakiś czas, aż w końcu on też na mnie spojrzał i odezwał się.

- Dlaczego wciąż to robisz? - uniósł brwi i oblizał swoje pulchne wargi, patrząc na mnie uważnie.

- Dlaczego robię co? - spytałam, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.

- Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać po tym wszystkim co ci zrobiłem - westchnął, zaciskając wargi.

- Jest kilka powodów dla których to robię, ale ty nie musisz o żadnym z nich wiedzieć - odparłam, wzruszając ramionami i chcąc aby był bliżej poklepałam miejsce obok siebie, a kiedy w końcu postanowił usiąść obok mnie, zaczęłam odczuwać lekki strach przed nim, ale starałam się to ignorować. Przecież teraz nie był pod wpływem, nie zrobiłby mi krzywdy. 

- Chciałam ci powiedzieć, że zdecydowałam, albo raczej ty zdecydowałeś, że ja i Jaxon wyjeżdżamy. Nie zmienię zdania, ale dam ci ostatnią szansę i nie pójdę do sądu, ale zapamiętaj, że to naprawdę jest ostatnia szansa - ostrzegłam go, patrząc prosto w jego oczy, a on ze zrozumieniem pokiwał głową.

- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło - westchnął. - To już drugi raz, kiedy krzywdzę cię fizycznie, a naprawdę tego nie chciałem. To przez...sama wiesz przez co - mruknął cicho i spuścił wzrok, zasysając dolną wargę.

- Wierzę ci, że nie chciałeś tego zrobić, ale właśnie dlatego musisz to wszystko rzucić. Chyba nie chciałbyś w przyszłości zachować się tak wobec osoby, na której ci zależy i którą mógłbyś przez to stracić, hm? - spytałam, unosząc brwi. 

SacrificeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz