25. Ostatnia misja

35 4 0
                                    

Caleb wraz z chłopcami stali u stóp szpitala w Omorinio, cieszącym się wysoko wyspecjalizowanym służbom ratunkowym, wszelkiego rodzaju lekarzom, chirurgom i pielęgniarkom. To właśnie tutaj trafiały osoby, których życie było jak totka-albo przeżyją, albo nie. Budynek wydawał się być cichy i blady, zupełnie jak śmierć która pojawia się znikąd. Nie czekając zbyt długo cała trójka weszła do środka. Po udzielonej przez receptionistkę informacji o lokalizacji Gabriela, w ciszy pokonywali wijące się korytarze oraz schody. Twarze pracowników nie wyrażały żadnych emocji, jedynie świadomość swojego zaawansowania dodawała im motywacji do dalszych działań. Tutaj nikt nie mógł sobie pozwolić na wygranie emocji, trzeba było działać jakby nic nigdy nie miało miejsca. Ricardo obserwował te wszystkie twarze, które przeprawiały go o niepokój, czuł coś czego nie doświadczył nigdy w życiu. Staneli przed wskazanym pokojem i to właśnie Aitor postanowił uczynić ten wielki moment. Uchylił niepewnie drzwi i odrazu ujrzał leżącego Gabriela.
-Przyszliście w odwiedziny?- dopiero teraz niebieskowłosy zauważył siedzącą obok chłopca pielęgniarkę, która patrzyła na nich ze współczuciem.
-Tak, możemy wejść?- odpowiedział na to Caleb
Pielęgniarka kiwnęła, a jej twarz posmutniała.
-Rano się obudził, wspominał coś o was. Pytał się również czy jesteście bezpieczni. Opowiedziałam mu o sytuacji i pierwszy raz ujrzałam na tej drobnej twarzycce iskierkę uśmiechu. Później przeczytałam ten list.- pielęgniarka przekazała Aitorowi kopertę i wyjaśniła że to od mamy Gabriela
-Chłopiec po przeczytaniu poprosił abym wręczyła go wam, wspomniał że jesteście jedynymi osobami którym ufa i prosi abyście zajeli się tą sprawą. Powiedział "Wierzę, że mnie nie zawiodą".
-Co z nim? W jakim jest stanie?
-Niestety tętno jego znów spadło. Robimy co możemy.
-Rozumiem-powiedział Caleb, który jako jedyny zachowywał zimną krew. W oczach młodych pojawiały się łzy, które je szkliły oraz zamazywały pole widzenia. "Gabi, trzymaj się"- powiedział w duchu Aitor. To jedyne o czym teraz myślał.
-Chodźcie chłopcy, musimy już wracać
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Widok cierpiącego przyjaciela łamał i kruszył ich serca na kawałki. Pożegnali się uprzejmie i w ciszy opuścili szpital. Pierwszy odezwał się Caleb, który odpalając samochód, zwrócił się do syna:
-Możesz przeczytać co jest tam napisane? Chciałbym to załatwić już dzisiaj.
Aitorowi drżała ręka. Nie wiedział już czy z powodu widoku jakiego zobaczył, stresu zawartości listu czy może on sam zaczyna tracić zmysły. Otworzył kopertę, na której widniał napis "Za wyrządzoną przez nas krzywdę, my twoi rodzice, szczerze przepraszamy"
-"Drogi Gabrielu, zdecydowaliśmy się napisać ten list bo mamy bardzo ważną rzecz do przekazania. Być może już nigdy nas nie ujrzysz, słusznie. Za to co tobie zgotowaliśmy nie zasługujemy nawet abyś nas nazywał swoimi rodzicami. Pamiętasz ciemne pomieszczenie do którego zabraniałam ci wchodzić? Tam znajduje się cała prawda o twoim dziadku i moim dzieciństwie. Chciałabym cofnąć czas i wszystko naprawić ale wiem że już za późno. Diabeł odebrał mi ciebie, to moja karma za grzechy jakie uczyniłam. Zawsze myślałam że to piłka nożna zaślepia człowieka, teraz wiem że się myliłam. To nie football a żądza zemsty i nienawiść odbierają sumienie. Życzę ci abyś na swojej drodze nie spotkał nigdy tak okropnych osób jak my. Dochodź do zdrowia i bądź silny. Jak wyjdziesz ze szpitala, kluczyk jest ukryty w porcelanowym dzbanku. Przepraszamy cię."
Po skończeniu czytania, zapadła cisza. Każdy wewnątrz przeżywał coś innego. Ricardo był przybity myśląc o sytuacji rodzinnej przyjaciela, Caleb analizował każde usłyszane słowo, a Aitor zastanawiał się nad pewną kwestią.
-Ej a właściwie...dlaczego Gabi nam ten list przekazał?
-Bo tylko nam ufa i wogle-odparł Ricardo
-Ale przecież mógł zachować i dopiero po opuszczeniu szpitala dowiedzieć się prawdy
-Może chciał szybciej?
-Dlaczego szybciej? Nic już nie rozumiem
-Poprostu jedźmy i przekażmy mu. Musiał mieć jakiś powód że tak zrobił- odezwał się nagle Caleb, tyle że zarówno jego twarz jak i głos nie wyrażały żadnych emocji. Chłopcy przyznali mu rację i nim się obejrzeli, już dotarli do celu. Drzwi było dość łatwo otworzyć bo kluczyk znajdował się w doniczce ozdobnej tuż przy wejściu głównym.
-Czyli co, wchodzimy! Tym razem na legalu hehe- próbował zażartować Aitor aby rozluźnić atmosferę. Jednak gdy towarzysze spojrzeli się niego wzrokiem "daruj sobie", spoważniał. Wnętrze domu wypełniały stare, drewniane meble a kolory ścian były zabarwione wszelkimi odcieniami pasteli. Cały dom dawał wrażenie cieplutkiej, rodzinnej atmosfery. Zupełnie przeciwnej do tej jaka panowała w państwie Garcii. Ricardo wraz z Aitorem wracali wspomnieniami do nia, w którym po 2 latach wreszcie odnaleźli i zobaczyli przyjaciela. To tu, w tym salonie ich gościł. Towarzystwo stopniowo otwierało drzwi aż dotarli do pokoju Gabriela, w którym znaleźli kilka zapisków. Rzuciły im się w oczy kartki, które były porozrzucane po kątach. Zapiski na nich wywołały wielki podziw, odkryli bowiem pisarską duszę Gabiego, który pisał wiersze. Smutne, chodź piękne. Na biórku dostrzegli jeszcze zeszyt, wyglądający jakby miał conajmniej 10 lat.
-Chodźcie już, musimy znaleźć ten pokój-powiedział Caleb sygnalizując chłopcom drogę. Aitor chwycił szybko zeszyt i pobiegł za pozostałymi.
-Masz ten kluczyk? Nie mogę otworzyć drzwi. To musi być tutaj-Stonewall widząc zagubienie na twarzy młodych, westchnął i cofnął się do salonu w poszukiwaniu porcelanowego dzbanka. Nie trzeba było długo czekać. Leżał w kredensie zatytuowany "Dla Emily od mamusi". Aitor wyciągnął kluczyk i jako pierwszy pobiegł otworzyć pomieszczenie.
-Wow, widzicie włącznik? Strasznie tu ciemno..
Ricardo poświecił latarką w telefonie i dopiero teraz można było zobaczyć wystrój wewnętrzny. Tak jak w opisie, pokój nie miał okien i był pomalowany w ciemnych barwach. Prawdę mówiąc był niewielki. Dużo miejsca zajmowały wszelkie pudełka powypełniane najróżniejszymi, starymi rzeczami.  Prócz nich stała komoda z książkami i biórko a w nim ukryty komputer, który "niestety", jak stwierdził Aitor był zabezpieczony hasłem. Najpierw cała trójka podeszła do pudełek i kolejno zaczeli wyjmować rzeczy. Co w nim znaleźli? Album ze zdjęciami, na którym był jeszcze wtedy nie popularny Tomy Garcia wraz z żoną i zapewne małą Emily. Ricardo stwierdził że można go zapakować dla Gabiego.
-Stara chusta, zapałki, garnki...Macie coś ciekawego?- zapytał Caleb
-Ale numer!! Ricardo patrz! To ta oryginalna!- powiedział prawie krzycząc z ekcytacji Aitor widząc piłkę z lat 60-tych.
-Ona nadal się trzyma!
-Chłopaki, sory że przeszkadzam w tak ekscytującej chwili ale chyba znalazłem pamiętnik matki Gabriela
Młodzi oderwali się od znaleziska i z zainteresowaniem podeszli do Caleba.

Get back on track- kontynuacja "Inazuma Eleven Go. Tajni agenci cesarza"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz