Caleb usiłował otworzyć pierwszą stronę. Komplikacją okazały się kartki które były do siebie przyklejone jakby chcąc ukryć prawdę, która się w nich znajduje.
-Czy to nie dziwne, że się tak trzymają?- odezwał się Ricardo jak dotąd przyglądając się sprawie
-Co masz na myśli?
-Klej jest świeży. Popatrzcie na datę zatytuowania. Normalnie klej w sztyfcie nie trzymałby tak długo swojego zapachu.
Dwójka spojrzała się na tytułową stronę. Przez ten pośpiech nie zdążyli nawet przyjrzeć się informacjom znajdującym się na wyciągnięcie ręki. Zeszyt A5 był szary i lekko już obdrapany. Okładka wyglądała jakby specjalnie zasługiwała na karę destrukcji. Zamiast gładkości, miejscami pojawiały się zarysy po ostrym przedmiocie. Całość choć szara, to obdarzona pasami czerni, wymazanymi przez właścicielkę. Piękność zeszytu dawał położony na środku napis "Pamiętnik Emily, rok 1984".
-No dobra, tamtymi kartkami zajmijmy się później. I tak już dużo czasu straciliśmy-odezwał się Aitor, w którym gotowała się ciekawość.
Cała trójka otworzyła powoli i przejrzała materiał. "Tata podpisał kontrakt i wczoraj poleciał za granicę. W końcu nie będziemy biedni. Cieszę się bardzo ale i boję. Mama ostatnio gorzej się czuje. Lepiej by było gdyby tata jednak został...."
-Dobra, czyli matka Emily zaczęła chorować, Tomy dostał pracę. Zapewne chodzi o kontrakt w piłce nożnej. Co my tu jeszcze mamy...
"Tata obiecywał że się będzie odzywał a w najbliższym czasie przyjedzie odwiedzić. Minęły już 3 miesiące. Jak on tak wogle mógł!! Gdyby tylko wiedział jak mama cierpi. Nie, on by się nie przejął!! Co nam po tych pieniędzach? Czemu on pojechał? Czy jeszcze wróci? Gdzie tata?
-Tak, milion pytań. Czyli żal do ojca.
-Mało tych wskazówek. Czemu mama Gabiego pisała tak rzadko?-zapytał Aitor
-Może nie miała czasu? Albo zapisywała tylko to co ją najbardziej dręczyło-rzucił Ricardo
-Może być. A widzicie gdzieś tam ile miała wtedy lat?
-Tu jest coś. Tylko trochę zetarte już.
8? 9? Kurde, nie mogę rozpoznać
-8! Przecież to jeszcze dziecko-wzruszył ramionami Caleb-zobaczmy co dalej
"Wreszcie coś znalazłam o ojcu. On jest nawet w gazetach! Został powołony do reprezentacji!!! Powiem mamie!"
-Drugi zapis tego samego dnia? Żadkość w tym pamiętniku.
"Boję się. Tak bardzo boję się. Poszłam obudzić mamę bo spała ale ona nie chciała się obudzić. Normalnie to bym spróbowała skontaktować się z pogotowiem ale tylko ryczałam. Jestem taka bezmyślna! Całe szczęście jakoś po 10 minutach mama otworzyła oczy. Rzuciłam jej się na szyję. Ona uśmiechnęła się, ale była jakaś blada. Powiedziała że przeprasza. Że zrobiło jej się duszno. Ile to jeszcze będzie trwać?"
-Aż mi jej szkoda. Biedaczysko..
-Mama też nie miała lekko
-Fakt. Co dalej?
-Pusto
-To nie może być koniec! Jesteś pewny?
-Tak, popatrz
-Kurde. Musi gdzieś coś jeszcze być
-Rozejdźcie się i poszperajcie w papierach!
Jak Caleb powiedział tak też chłopcy zrobili. Zajeło im to dobre 15 minut ale udało się znaleźć wskazówki.
-Ugh. Mam coś! Akt zgonu chyba?
-Zgonu? Kogo?
-Tomiego
-To ten wypadek!!
-Zgadza się. Jeszcze jakieś wycinki z gazet.
Ricardo wziął się za czytanie.
-Wiecie kto rozjechał Tomiego!? Dark.
-Ale co on wtedy?
-Mam to w kolejnej gazecie. Jak podaje policja, Dark był największym rywalem Tomiego. Tak naprawdę byli kiedyś kumplami. Okazało się że Dark był zazdrosny o powołanie Tomiego. To chyba wtedy rozpoczęła się jego obsesja na punkcie wygranej.
-Aaa czaję. I to dlatego Dark go rozjechał. Ale? Coś mi się tu nie zgadza-chłopcy skupili wzrok na Calebie-Skoro chciał być w reprezentacji, to przestępstwem i tak by się nie dostał
-Ty no racja. A może jedynie czego chciał to pozbycia się Garcii?- odparł Aitor
-Kto go tam wie. W każdym razie, to chyba nie koniec co nie?
-Napewno nie! Tomy, jej ojciec zmarł w takim razie jak miała 9 lat
-Ja znalezłem album z kilkoma fotografiami
Cała trójka pochyliła się nad obrazkami i zaczęła się przyglądać. Były urywki jak Emily była małym dzieckiem, zdjęcie z pogrzebu Tomiego i ostatnie z roku 1992, podpisane jako "Piknik z mamą", na którym matka Emily siedzi na wózku inwalickim.
-Musiało się coś strasznego stać z babcią Gabriela. Szkoda że nic nie jest wspomniane.
-Trzeba się dowiedzieć co jest w tych zaklejonych kartkach.
Wszyscy podeszli do pamiętnika i stopniowo, powoki i delikatnie zaczęli odklejać. Zrobili to z taką precyzję że prawie całość się odkleiła.
"NIE ŻYJE! ONA NIE ŻYJE!! WSZYSTKO PRZEZ TĄ PIEPRZONĄ PIŁKĘ"-to był zapis wielkimi literami, zaraz pod spodem widniała ta mniej wstrząsająca sprawa: "Porzuciłam całe moje marzenia i studia tylko by ją ratować. Byle tylko była zdrowa. Wierzyłam że ten dzień nie nastąpi. Jak mogłam być tak naiwna że dałam ojcu ot tak pojechać mimo iż mama chorowała!!!!"
-O rany, czyli mamy całą prawdę.
-Wiem co mogło kierować Emily. Pamiętacie list do Gabiego? Tam pani Garcia zapisała, że zawsze myślała że to piłka nożna zaślepia człowieka. Co jeśli to przez to Emily znienawidziła Gabriela?
-Hy? Co masz na myśli Ricardo?-zapytał się Caleb
-Gabi musiał swoją pasją do footballu przypominać Tomiego, z którym Emily miała złe wspomnienia.
-Ty, dobrze myślisz. I kiedy Gabi chciał wspinać się wyżej i wyżej, matka przeprowadziła się aby go odizolować. Do tego zamierzała pozbyć się ile tylko się da sportu którego nienawidziła.
-Brawo chłopcy! Mamy sedno układanki. Teraz tylko dostarczyć te informacje Gabrielowi.
Gdy towarzystwo miało wychodzić, do Caleba zadzwonił nagle telefon.
-Halo? CO? Rozumiem, dowiedzenia.
-Kto dzwonił?
-Nie ma sensu tam jechać.
-Co ty pierdzielisz? Jedźmy!
-Aitor. On nie żyje
-CHYBA NIE MÓWISZ POWAŻNIE!- krzyknął chodź wiedział doskonale że Caleb nie zamierza żartować
-TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!
-Gabi? Nie żyje???
-Przykro mi. Domyślałem się dlaczego Gabriel chciał te informacje natychmiastowo. On wiedział. Chłopcy, spóźniliśmy się.
-Jedźmy tam. Muszę go zobaczyć ostatni raz!!!
Stonewall przytaknął i wyruszył. Jak można było się domyślić, cały samochód przepełniony był mroczną ciszą. Od czasu do czasu słychać było tylko płacz Ricarda, do którego dotarła informacja. Aitor wciąż nie mógł się otrząść. Nie wierzył w to że Gabi nie żyje. Nie zważając na ludzi szybko wybiegł i pognał do sali.
-GABI!!!
-Chłopcze, nic już nie możemy zrobić. Twój przyjaciel nie żyje.
Dopiero teraz Aitor wybuchł płaczem, drąc się jak małe dziecko. W dłoni trzymał zimną już rękę Gabiego. Chwilę potem przybiegł Ricardo, który tylko zerknął bo nie mógł znieść tego widoku. To było dla niego zbyt trudne, a wiadomość pewna. Gabriel Garcia zmarł 25 września 2011 roku mając 16 lat. 2 dni później odbył się pogrzeb na który przyjechała cała drużyna Raimona wraz z trenerem Judem i Markiem. Wszyscy opłakiwali zmarłego, był on bowiem złotym dzieckiem, zawsze pomocnym i przyjacielskim.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od tamtej tragedii minęło 12 lat. Teraz Aitor wraz z Ricardem, już jako dorośli stoją pod grobem i stawiają znicz. Cazador trzyma w dłoni zeszyt, zatytuowany jako "Get Back on Track" A w nim ostatni zapis: "Nie chcę już być martwy, chcę powrócić na właściwe tory, tory życia. Wierzę że kiedyś będę szczęśliwy."
CZYTASZ
Get back on track- kontynuacja "Inazuma Eleven Go. Tajni agenci cesarza"
Fiksi RemajaAitor Cazador za wszelką cenę próbuje odnaleźć swojego chłopaka, który zniknął bez śladu. Gdy mu się to udaje, ten jednak jest nie do rozpoznania. W między czasie trwają zapisy do reprezentacji Japonii w piłce nożnej. Wszystko wskazuje na dobre zako...