14. Siostra. Znowu?

7 1 6
                                    

Hunter

Wieczór był spokojny, co było rzadkością w naszym świecie, więc postanowiłem skorzystać z okazji i spędzić trochę czasu z Maxem. To był jeden z tych dni, kiedy wszystko wydawało się mniej ponure, a stres związany z naszymi misjami nieco zelżał.

Byliśmy w jego pokoju, leżąc na łóżku i żartując z absurdalnych sytuacji, które wydarzyły się ostatnio w naszej ekipie. Max miał ten swój wyjątkowy uśmiech, który sprawiał, że cały świat wydawał się mniej szary. Jego śmiech, lekki i zaraźliwy, rozchodził się po pomieszczeniu.

– Pamiętasz, jak Ryan próbował wyglądać groźnie z tym swoim nowym kapeluszem? – Max ledwo mógł powstrzymać śmiech. – Wyglądał, jakby właśnie wyszedł z westernu!

– Albo jak Emma próbowała nauczyć Olivera tańczyć, a on zamiast tego niemal zniszczył cały salon – dodałem, śmiejąc się razem z nim.

W pewnym momencie, po kolejnej salwie śmiechu, Max nagle przysunął się bliżej i przyciągnął mnie do siebie, patrząc mi głęboko w oczy. W powietrzu unosiło się napięcie, którego obaj nie mogliśmy ignorować. Poczułem, jak moje serce przyspiesza, a nasze uśmiechy zamieniają się w coś bardziej intensywnego.

Zanim się zorientowałem, nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku, który przerodził się w coś więcej. Emocje, które przez tyle czasu tłumiliśmy, w końcu znalazły ujście. Świat zewnętrzny zniknął, a jedynym, co miało teraz znaczenie, byliśmy my. Wszystko inne przestało istnieć.

Byliśmy tak pochłonięci sobą, że nie zauważyliśmy, jak drzwi do pokoju lekko się uchyliły. Dopiero głośne odchrząknięcie wytrąciło nas z tego stanu. Oderwaliśmy się od siebie gwałtownie, a w drzwiach stał Jason, z twarzą wykrzywioną w mieszaninie zdziwienia i rozbawienia.

– No, no, no – zaczął z szerokim uśmiechem. – Wy dwaj macie niezłą zabawę, co?

Max momentalnie zaczerwienił się na całej twarzy, a ja, zamiast poczuć się zawstydzony, poczułem przypływ głupawki. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, próbując powstrzymać śmiech, ale widok Jasona stojącego w drzwiach, z tym jego zaskoczonym wyrazem twarzy, był zbyt zabawny. Wybuchliśmy śmiechem na całego.

– Dobra, dobra – Jason zaczął się wycofywać z pokoju. – Ja tylko przechodziłem! Nie przeszkadzajcie sobie!

Nie mogliśmy przestać się śmiać, nawet gdy zniknął z pola widzenia. Max wtulił się we mnie, a ja musiałem się skupić, żeby zapanować nad oddechem.

– Hunter – zaczął Max, wciąż walcząc ze śmiechem. – My chyba... musimy to jakoś wyjaśnić Ryanowi.

Przez chwilę myślałem, że uda nam się jakoś uniknąć tej rozmowy, ale wiedziałem, że prędzej czy później wieści dotrą do naszego „szefa”.

Gdy dotarliśmy do biura Ryana, byliśmy wciąż nieco rozbawieni, co tylko pogarszało sytuację. Ryan spojrzał na nas podejrzliwie.

– O co chodzi? – zapytał z uniesioną brwią, widząc nasze niekontrolowane uśmiechy.

– Ryan – zacząłem, ale musiałem się zatrzymać, bo Max parsknął śmiechem. – No więc, chodzi o to, że... – i tu znowu Max zaczął chichotać, co było zaraźliwe.

Ryan patrzył na nas, jakbyśmy obaj oszaleli.

– No mówcie w końcu! – warknął, ale w jego głosie była też nuta rozbawienia.

– Jason nas przyłapał, jak się... bawiliśmy – wyjaśniłem, starając się brzmieć poważnie, ale widok zmieszanej miny Ryana sprawił, że obaj znowu wybuchnęliśmy śmiechem.

To Tylko Kolce: Mafia - rany cięte Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz