Pov: Luke
Po skończonej sesji ruszyłem do parku, moze i byłem godzine za wcześnie jednak nie czułem potrzeby wracania do domu. Zająłem wolną lawke naprzeciwko fontanny, odchylilem głowę do tylu i przymknąłem powieki. Szum wody oraz lekki wiaterek, który dotykał mojej skóry bardzo mnie relaksował. Dziś wyjątkowo było cicho w parku, żadnych płaczących dzieci, szczekających psów ani głośno rozmawiających ludzi, poprostu idealnie. Jednak to co dobrze szybko sie kończy. O 17:12 przyszla Blanca, oczywiście spóźniona, bo jakże inaczej. Jej blond wlosy zaplecione były w warkocz, na sobie miala obcisły bialy top, krotka czarna spódniczkę i tego samego koloru buty na wysokim obcasie. Oczywiście nie moglo zabraknąć tony makijażu. Na przywitanie ucałowała mnie w policzek oraz mocno sie przytuliła.
-Wybacz kochanie za spóźnienie ale miałam problem ze znalezieniem ładnego outfitu.- powiedziała
Nic jej na to nie odpowiedziałem tylko zacząłem iść przed siebie, dziewczyna zaczęła mi opowiadać wszystkie swoje przeżycia, które wydarzyły sie od ostatniego naszego spotkania. Odwiedziliśmy pobliska kawiarnie oraz kilka sklepów, Blanca wybrała sobie jeszcze wiecej rzeczy niz zawsze, ale w sumie jakos mnie to nie ruszyło.
-Wiesz, chciałam ci coś powiedzieć od jakiegoś czasu.- zatrzymała sie, na co obróciłem głowę w jej strone, patrząc na nia pytającym wzrokiem.- Tak szczerze nigdy nic do ciebie nie czułam, meskie omegi nie sa w moim typie, byłeś dla mnie jak bankomat ale znudziłeś mi sie już.
-To ma znaczyć, że dasz mi w końcu święty spokój?- zapytałem a ona pokiwała głową na zgode.- No nareszcie.- powiedziałem i ruszyłem w strone domu.
Dziewczyna krzyczała do mnie jeszcze pytania, że jak może nie być mi przykro skoro zostałem wykorzystany albo czemu o nia nie walcze. Co do pierwszego, bylo mi cholernie przykro ale nie pokazwyalem tego po sobie. Kto by sie z tego cieszyl? Pewnie nigdy nie musialbym przez to przechodzić, nawet po śmierci taty, ponieważ matka nigdy nie miala odwagi mnie ukarać za popełnione bledy, ale od czego ma Joe'go? Zawsze jak zrobiłem coś, co jej sie nie spodobało to sie mu skarżyła, a ten zaraz wiedział co robić. Choć pewnie jak wiedźma dowie sie o zerwaniu to i tak powie, że to moja wina i ten skurwiel znowu sie do mnie zbliży.
Do domu dotarłem dopiero po 20. Na przywitanie usłyszałem krzyk mojej mamy, ale zignorowałem to i zamknąłem sie w swoim pokoju. Poszedlem do łazienki wziąłem prysznic, umylem zeby i przebrałem sie w piżamę, a nastepnie poszedłem spać.
~Time skip: 4 dni później~
Niestety obudzilem się co oznacza, że czas zacząć kolejny nudny dzien. Dziś miałem caly dom dla siebie wiec spędziłem pół dnia przed telewizorem ogladajac seriale na netflixie. Powoli zaczęło mi sie przysypiać, gdy nagle usłyszałem trzask drzwi przez co lekko sie wystraszylem. Chwile pozniej w salonie stala wkurzona matka, spojrzałem na nia pytająco ale dlugo nie musiałem czekać na wyjaśnienia.
-Ty! Przez ciebie Blanca placze od kliku dni! Dlaczego z nia zerwałeś?!- wykrzyczala. Jest tak jak mówiłem, w sumie to nie było innej opcji. Nic nie odpowiedziałem bo i tak by mi nie uwierzyła.- Masz ja przeprosić! Natychmiast!
-Za co kurwa?! Za to, że mnie przez ten caly czas wykorzystywała?! Za robienie ze mnie bankomatu?! Wez sie kobieto zastanów dwa razy zanim cos powiesz, bo ta twoja pierdolona Blanca nie jest taka święta na jaka wyglada.- powiedziałem. Miałem dość wszystkiego. Krew sie we mnie zagotowała ze złości, pierwszy raz poczułem taka wściekłość. Zawsze starałem się byc spokojny, ale teraz? Nie dalo sie zachować spokoju.
-Nie pozwalaj sobie gówniarzu! Nie wierze, że urodziłam takiego gnoja!
Minąłem ja i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju. Chciałem cos jeszcze jej powiedzieć, ale i tak już na zbyt wiele sobie pozwoliłem. Dobrze wiem, że nie wywine sie od kary. Boje sie. Cholernie sie boje. Niby potrafie sie obronić, ale za każdym razem gdy do mnie przychodzi wydaje mi sie jakby stawal sie co raz silniejszy. Potrafi przewidzieć prawie każdy moj ruch. Postanowiłem wtedy, że wyjde z domu ale nie mogłem tego zrobić drzwiami, dlatego skorzystalem z okna. Kiedys czesto zdążało mi sie nim uciekać, było to banalne, ponieważ zaraz obok roslo drzewo po którym moglem zejść. Tak tez zrobiłem tym razem, a nastepnie opuściłem posesje wyjściem od strony ogrodu.
Ruszyłem w stronę morza, ktore znajdowało sie ponad 20 minut od mojego domu. Szedłem przez miasto, osoby, które mijałem krzywo sie na mnie patrzyły, ponieważ dużo słonych łez lało sie po moich policzkach, ale to mnie nie obchodzilo. O 18 byłem na miejscu, usiadlem na piasku a kolana przyciągnąłem do klatki piersiowej, nastepnie kładąc na nich głowę. Siedziałem sluchajac szumu fal. Zachód słońca był naprawdę piekny, a później bezchmurne nocne niebo całe w gwiazdach. No poprostu ślicznie. Gdy spojrzałem na godzine w telefonie, zobaczylem 01:39. Uznałem ze pora wracac do domu, gdyż zaczęło sie robić chłodno a ja na sobie miałem jedynie luzna koszulke oraz krotkie spodenki. Postanowiłem wrócić inna droga, szedłem patrząc sie przed siebie. Po okolo 5 minutach znalazłem sie na sporym moście. Spojrzalem na niebo, a nastepnie na wode, ktora płynęła kilka metrów podemna. Przez chwile w mojej glowie pojawiła sie myśl, żeby skoczyć jednak czybko ją odgonilem i wrocilem do domu. Przebrałem sie w czyste ubrania i poszedlem spac.
O 15 zszedłem na dół a w przedpokoju go zobaczylem. Joe. Stalem jak widly w gnoju a kiedy dotarlo do mnie, że lepiej jakbym go teraz omijał szerokim łukiem, było juz za późno.
-Słyszałem co zrobiłeś, czeka cie kara.- powiedział gdy odwrócił sie w moja strone. Zacząłem uciekac do pokoju, ale on byl szybszy.
-Prosze zostaw mnie, zrobie co zechcesz, ale prosze odejdz.- mowilem ze łzami w oczach.
-Kuszaca propozycja jednak moze innym razem skorzystam. Dzis mam ochote po swojemu.- odpowiedzial usmiechajac sie, po czym zaczął rozpinac pasek.
Próbowałem sie bronić, ale nic z tego. Nie mam az takich umiejętności samoobrony, żeby udało mi się uwolnić kiedy moje rece i nogi sa mocno trzymane przez napastnika. Wtedy to też sie stało. Zgwałcił mnie. Zawsze udawało mi sie wybronic, ale dzisiaj... przegrałem. Obudziłem sie po godzinie 23. Czułem sie brudny. Poszedlem do łazienki i spojrzalem w lustro. Brązowe włosy byly poszarpane, zielone oczy nie pokazywaly zadnych emocji a na bladej skórze bylo pelno sinych plamek. Nie mogąc dłużej na siebie patrzec, umylem sie szybko a nastepnie założyłem na siebie luźna biala koszulke oraz krótkie niebieskie spodenki. Na stopy ubrałem trampki i wyszedlem przez okno. Zmierzałem tam gdzie wczoraj, nad morze. Znowu przechodzilem przez ten most, tym razem postanowiłem, że nie bede sie powstrzymywać i zrobie to co powinienem zrobic juz dawno temu.
><><><><><><><
CZYTASZ
> • Po zachodzie słońca ☆
RomanceLuke jest 16-letnim modelem, każdy dzień spędza tak samo co powoli zaczyna go męczyć. Jego przeszłość nie należy do przyjemnych, zrzędliwa matka, śmierć taty oraz ojczym, który nie potrafi trzymać łap przy sobie. Toksyczne relacje powoli zabijają mł...