Pov: Charles
-Dziekuje za kolacje.- powiedzial Luke, gdy wsiadalismy do samochodu.- Gdzie jedziemy?- zapytal gdy skręciłem w inna strone.
-Mówiłeś, że lubisz zachody słońca. Nad morzem wyglada to bardzo ładnie a jest niedaleko to ogladniemy razem.- odpowiedziałem. 10 minut później byliśmy na miejscu, wyciągnąłem z bagaznika 2 koce, jeden rozłożyłem na pasku a drugim okrylem omege.- Troche sie juz ochłodziło.
-Dzięki.- lekko sie zarumienił, usiedlismy i w ciszy patrzylismy na zachodzace slonce.
W pewnym momencie chlopak przysunął sie do mnie i niepewnie oparl glowe o moje ramie. Troche sie zagalopowałem i objąłem go w talii, chlopak na ten gest sie wzdrygnął. Chciałem zabrac reke jednak omega chwycil ją i odłożył na poprzednie miejsce. Gdy na niebie zrobilo sie ciemno zacząłem czuć co raz wiecej feromonów mlodszego. To bylo dla mnie troche dziwne, moze i nie skonczyla mu sie ruja jednak myslalem, ze pierwszy dzień byl tym najciezszym. Czulem, ze zaczynam tracic kontrolę, w koncu prawie pół dnia z nim siedzialem, a teraz to juz za duzo, ale nie moge go tu tak zostawic. Wziąłem Luke na rece i zaniosłem go do samochodu, polozylem go na tylnich siedzeniach i otworzylem okna. Nie ochodzilo mnie teraz czy lamie wszystkie zasady ruchu drogowego, liczy sie dla mnie tylko omega.
>Daj mi przejąć kontrole, nasza omega nas potrzebuje<
Teraz nie moge, prowadze. Pozniej też w sumie ci nie pozwole.
>Czego ty nie rozumiesz! Musimy mu pomoc!<
Debilu nie chce, zeby Luke mnie znienawidził.
>Ale musimy zaspokoić potrzeby naszej omegi<
Juz mi leb pęka! Zamknij morde!Pojechalem do swojego domu, bo przecież nie mam pewności czy bedzie bezpieczny u siebie. Podnioslem go i wszedlem do srodka.
>Jesli sam sie zaraz nie zgodzisz, to wymusze przejecie kontroli<
Nie pozwole ci na to!
>Jesteś okropny! Nie dbasz o swoja omege!<
Jesli pozwole ci wziąć sprawy w swoje rece to juz go nie zobaczymy w ogole, bo sie bedzie nas bac!
>Gadasz glupoty<Gdy położyłem Luke na lozku, stracilem kontrole. Nie moglem nic zrobić, tylko patrzec.
Wez go zostaw!
>Nie bede cie sluchac<
Jesli zrobisz mu dziecko to nas znienawidzi a tego chyba nie chcesz.
>Omega nas potrzebuje<
Kurwa! Na pewno kiedyś będziesz mógł go zaspakajać bez pytania, ale jesli teraz nawalisz to nawet nie mamy z nim przyszłości.-Alfa! Prosze zrob mi szczeniaczki!- odezwal sie chlopak, którego teraz oczy świeciły bardzo mocno na zielono.
Prosze zostaw go.
>Niech ci bedzie, ale wymysl inny sposob zeby pomoc teraz naszej omedze<Znow mialem kontrole nad cialem, chlopak sie do mnie mocno przytulił i zaczal ocierać sie o moje krocze swoim. Odepchnalem go na co omega posmutniala, wstalem i otworzylem okna.
-Alfa mnie nie kocha...?- zapytal omega smutny.
-Skarbie, kocham cie, chodz poprzytulamy sie troche.- położyłem się. Musze słodzić bo inaczej sie obrazi. Luke położył sie na mnie i wrócił do ocierania sie, zaczął tez calowac mnie po szyi.
-Zróbmy szczeniaczki.- wymruczal.- Alfo, oznacz mnie.
-Nie moge kwiatuszku.- przytulilem go mocno i wypuściłem wiecej zapachu.
-Oznacz mnie Alfo.- powtórzył.- Chce byc caly twoj.
Niepewnie zaczalem całować jego szyje zostawiając na niej malinki, a jedną ręką pieściłem jego sutki. Jego ciche jęki byly tak slodkie, ze mialem ochote sie na niego rzucić i zerżnąć tak mocno jak sie da jednak Luke by mi tego nie wybaczyl. Nagle uslyszalem dwonek telefonu, ale nie mojego. Wyciągnąłem z kieszeni mlodszego komórkę i spojrzalem na wyswietlacz, dzwoni jego matka. Postanowilem, że nie będę sie wtrącać i powiem mu pozniej jak poczuje sie lepiej, ze dzwonila. Zadzwonila raz, pozniej drugi, za piatym myslalem ze szlag mnie trafi i odebralem.
CZYTASZ
> • Po zachodzie słońca ☆
RomanceLuke jest 16-letnim modelem, każdy dzień spędza tak samo co powoli zaczyna go męczyć. Jego przeszłość nie należy do przyjemnych, zrzędliwa matka, śmierć taty oraz ojczym, który nie potrafi trzymać łap przy sobie. Toksyczne relacje powoli zabijają mł...