9

95 10 4
                                    

Pov: Luke

Obudziłem sie wtulony w Charlesa, ktory spal jak zabity. Spojrzalem na zegarek pokazujacy godzine 13, za wczesnie, ja bym sobie jeszcze pospal. Obróciłem sie na drugi bok, bo razily mnie promienie slonca, a afla od razu przykleił sie do moich plecow, wciskajac nos w moja szyje. Próbowałem zasnąć, ale za bardzo sie juz chyba rozbudziłem, odblokowałem telefon i zacząłem przegladac instagrama.

-Mm...- usłyszałem mruknięcie za soba.- Wstales juz?

-Mhm, nie dam rady juz zasnąć.

-Jak sie czujesz?

-Calkiem dobrze.

-To dziwne, strasznie łagodnie przychodzisz ruje. Słyszałem od znajomych, że przez te 3 dni jesli omega nie zostanie zaciążona, prawie nic nie da rady ja zaspokoić.

-Pewnie sie rozkreci następnym razem, przecież mialem ruje tylko raz, bo pozniej zacząłem brac blokery.

-No w sumie racja, ale jesli za miesiac nic sie nie zmieni to masz isc z tym do lekarza.- powiedział stanowczo.- A i przepraszam za malinki.- zrobiłem sie czerwony jak burak.

-Um, a ty kiedy masz dni alfy?- zapytalem niepewnie.

-Chyba za tydzień. A co chciałbyś spędzić je ze mna?

-Ty sie mna opiekujesz, chce sie odwdzięczyc.- wymruczalem rumieniąc sie.

-To slodkie, ale nie moge na to pozwolic.- spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.- Wczoraj stracilem na chwile kontrole, boje sie co będzie w dni alfy.

-A moze ja chce.

-Kwiatuszku, jestesmy jeszcze mlodzi. Skończmy szkole to wtedy pogadamy o zakładaniu rodziny.

-Ale nie mówię, że chce teraz dzieci.

-Wiesz, watpie w to, ze moj wewnętrzny wilk pomysli o zabezpieczeniu.

-To jak moglbym ci pomóc?

-Jejku czemu ty jestes taki uroczy... Sluchaj, jak tak bardzo ci zależy mozesz przynieść mi jakies swoje ubrania, tylko żeby bylo mocno czuć twoj zapach.- pokiwalem glową na znak ze rozumiem, poczułem znow to nieprzyjemne uczucie w podbrzuszu.

-Boli.- wymruczalem.

>Niech alfa zrobi nam szczeniacki!<
Nie chce dzieci teraz.
>Jak nie teraz to kiedy?<
Chcialbym sie najpierw nauczyc jak byc dobrym rodzicem.
>Co ty gadzasz. Jestes omega, masz to we krwi!<
Ale i tak uwazam jest za wcześnie.
>Daj mi przejac kontrole!<
Nie.
>Prosze!!<
Nie.

No ale ja to se moge gadac. Teraz to omega miala wladze nad moim cialem.

Pov: Charles

-Alfo! Prosze oznacz mnie!- usłyszałem po chwili. Zaczyna sie.

-Nie moge teraz tego zrobić.

-Alfo prosze! Chce byc caly twój!- usiadl mi na biodrach i zaczął ocierac sie o moje krocze swoim, na co warknalem. Chwycilem go za biodra żeby przestał ale wypuscil wiecej feromonów przez co stracilem sily.- Alfo, czemu nie chcesz sie na to zgodzic? Czy ja ci sie nie podobam...?- omega zrobil sie smutny.

>Jak zaraz nie poprawisz omedze humoru to sam sie nim zajme.<
Zaraz cos wymysle. Spokojnie.

Zastanawiałem sie nad tym co moge zrobic, wtedy omega zaczela sie rozbierac. Kurwa. Watpie, ze teraz uda mi sie go zaspokoić poprzez samo calowanie, ale warto spróbować. Przytulilem omege do siebie i zacząłem robic mu malinki na szyi i obojczykach, a jedna ręką pieściłem jego sutki.

-Alfo, prosze! Daj mi wiecej tej przyjemnosci!- jęczał. Poczulem ze robi mi sie ciasno w spodniach.- Alfo ja ci pomoge!

Przeniósł sie pomiedzy moje nogi i powoli zaczal zsuwać moje dresy. Szybko usiadlem, popchnąłem go do tylu i nad nim zawislem ciezko dyszac. Przegryzłem dolna warge i spojrzałem na omege, ktory teraz leżał pode mna w samych bokserkach.

-Przepraszam ale nie moge ci teraz dac tego, czego najbardziej pragniesz. Jesteś najpiękniejszą omega jaka spotkałem i chcialbym żyć z tobą w szczęśliwym zwiazku, ale boje sie zostac ojcem.- wymruczalem a omega spojrzała sie na mnie smutno.

-No dobrze... ale niedlugo zmienisz zdanie, tak?- niepewnie sie usmiechnal, a ja lekko pokiwalem glowa twierdząco.- To swietnie! Postaram sie dać ci silnie potomstwo.

-Dziekuje.- cicho sie zasmialem.

-Mozesz mnie trochę poprzytulać?

-Tak, oczywiscie. Chodz do mnie.- rozłożyłem rece, którymi pozniej ominalem omege.

-Mm... Tak ładnie pachniesz Alfo...

Pov: Luke

>Matko! Nasz alfa jest taki kochany! Troche szkoda, że teraz nie bedziemy miec szczeniąt, ale i tak sie ciesze! Trafil nam sie najlepszy alfa chyba!<
Masz racje...
>Myslisz, że w nastepnym miesiacu sie uda?<
Może.
>To ja ci go zostawiam.<

Odzyskalem kontrole nad cialem, przytulałem sie jeszcze chwilę z Charlesem, po chwili odkleiłem sie od niego.

-Luke?- spojrzał mi w oczy nastepnie sie usmiechnal.- Jak sie czujesz?

-Dobrze, po slowach omegi wnioskuję, że chyba skończyła jak na ten miesiąc.

-Oby następnym razem też twoja ruja trwala tak krótko. Ciężko moze być zaspokoić omege.

-Przy następnej mozesz posunąć sie troche dalej...- wymruczalem rumieniąc się.

-Co masz na mysli?- zapytal z chytrym usmiechem na twarzy. Teraz to bylem pewnie caly czerwony na twarzy.

-Spadaj, nic nie mowilem.

-No ale serio! Odpowiedz mi, bo skad mam wiedzieć co mogę robic a co nie?

-Nieważne, nastepna ruje spędzę sam.

-To moze zapytam tak. Mozemy sie wtedy koch-

-Przestan!- przerwałem mu.-To zawstydzajace...- wymruczalem.- Nie. Nie wiem. Pomyśle.

-Ale wstydzioch.- zaśmiał sie.- Chcesz sie umyc?- pokiwalem glową twierdząco. Alfa wstal i wyciągnął z szafy swoja za duza koszule i mi ja podal. Wyszedlem z pokoju i udalem sje do lazienki. Po 10 minutach wróciłem czysty.- Ja tez pójdę.- polozylem sie, wlaczylem telefon i zacząłem oglądać tik toka.- Jestes głodny?- usłyszałem po dluzszej chwili.

-Troche.

-To chodz.- podal mi dlon, ktora chwycilem i ruszyliśmy razem do kuchni.- Chyba ze śniadania nic nam nie zostawili. Moze zrobimy cos razem?

-Jesli chcesz.

-Co proponujesz? Masz na cos ochote?

-Hm... Gofry?

-Nie umiem, dalbys rade zrobic ciasto?- zapytal a ja pokiwalem glowa twierdząco.- To dobrze, ja pokroje owoce.

Świetnie sie przy tym bawiliśmy, a gofry wyszly nam naprawde smaczne. Po zjedzeniu i posprzątaniu kuchni poszlismy do salonu.

-Jeju ale sie najadlem.- powiedzialem na co chlopak cicho sie zasmial.

-Chcesz cos oglądnąć?- zapytal a ja sie zgodziłem. Charles wybral pierwszy lepszy film a ja oparlem glowe o jego ramie.- Strasznie nudny.- powiedzial po godzinie.

-Luke!!- uslyszelismy krzyk, zaraz kolo mnie pojawil sie David.

-Cześć.- uśmiechnąłem sie w jego strone a ten sie do mnie przytulił.

-Jak sie czujesz?- usłyszałem glos mamy Charlesa.

-Bardzo dobrze, dziękuję że pani pyta.

-A jejku, jaka pani. Mozesz mi mówić mamo.

-Dobrze...

-Zaraz zrobie obiad.

-Jedlismy niedawno.- odezwal sie Charles.

-No chyba, ze tak... To my juz wam nie przeszkadzamy.- powiedziala i wyszli z salonu.

><><><><><><><><
Taki troche krótszy rozdzial, postaram sie jutro troche dłuższy napisac.

&gt; • Po zachodzie słońca ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz