17

80 8 3
                                    

~Time skip: tydzień pozniej.~

Pov: Luke.

-Gdzie idziesz?- uslyszalem glos mojej matki, gdy ubieralem buty w przedpokoju.

-Bede pomagać Charlesowi w wyborze mieszkania.

-Czyli jednak sie zdecydował na przeprowadzkę?

-Jak ostatnio u niego bylem strasznie sie wkurzył, ze kazdy cos ode mnie chcial i nie mogl sie przytulać.- zaśmiała sie.- Dobra ja ide bo sie zaraz zaplacze za mna.

Wyszedłem z domu, Charles oparty o samochod palil papierosa, gdy mnie zobaczyl od razu go ugasil i sie usmiechnal. Poszedłem do niego a alfa sie do mnie przytulil i zlaczyl nasze usta w delikatnym pocalunku.

-Cześć skarbie, slicznie wyglądasz.- powiedzial.

-Nie podlizuj sie, mowilem ci zebys nie palil, teraz smierdzisz.- wymruczalem troche zly.

-Oj tam.- machnal reka.- To ze stresu.

-Jasne, od 2 tygodni co chwile sie stresujesz? Martwie sie o ciebie, co jak zamieszkasz sam i bedziesz wiecej palil?

-Przepraszam...- wymruczal smutny.- Zaraz sie spóźnimy, wsiadaj.- otworzyl mi drzwi do samochodu.- Jak sie czujesz z tym, że za tydzien szkola?- zapytal, gdy usiadl za kierownicą.

-Nie wiem...- wymruczalem.- Chyba nikt ze szkoly nie wie, ze jestem omega troche boje sie jak zareagują.

-Jak to nie wiedza?

-Nie mialem potrzeby im mówić.

-Jakby cos sie działo to mow, nogi z dupy powyrywam tym, którzy beda sie z ciebie smiac.

Wiecej nic nie rozmawialismy, Charles cicho śpiewał piosenkę, ktora leciała w radiu a ja patrzylem przez okno. Nie bardzo mi sie chcialo jechac, ale chlopak powiedzial, że kiedys bedziemy tam razem mieszkac i chce zeby mi tez sie podobalo.

-Kurwa no spoznimy sie.- przeklnal, gdy stalismy juz od dluzszego czasu w korku.

-Charles spokojnie.- powiedzialem kiedy poczułem wkurzone feromony alfy.- Zadzwon do tego od mieszkania, że stoimy w korku.

-W porzadku.- wymruczal juz troche spokojniejszy po tym jak wypuściłem wiecej mojego zapachu.

Czarnowłosy wybral numer i chwile tlumaczyl jak sprawa wyglada, sprzedawaca zrozumiał i dal nam jeszcze troche czasu. Po okolo dziesięciu minutach bylismy na miejscu.

-Dzien dobry.- przywital sie starszy mężczyzna stojacy przed budynkiem.- Państwo w sprawie mieszkania, zgadza sie?- Charles pokiwal glowa twierdzaco.

Zaprowadzil nas do mieszkania, w srodku bylo pusto a wszystkie sciany pomalowane byly biala farba. Mężczyzna oprowadził nas po mieszkaniu mówiąc o wadach i zaletach. Nie ukrywam bardzo mi sie spodobalo, naprawde mialem pomysl jak je urządzić. Jest jedno duze pomieszczenie, gdzie mozna by polaczyc salon, kuchnie i jadalnie, jedna lazienka oraz dwa puste pokoje na przykład na sypialnie i biuro. W dodatku jest balkon i to dość spory. Jednak trzeba dac szanse tez innym kandydatom.

-Co sadzisz Luke?- zapytal mnie Charles.

-Bardzo mi sie podoba, ale chciałbym zobaczyc jeszcze pozostale.

-Zgadzam sie z toba. Prosze pana, moglibyśmy zostac w kontakcie? Mamy jeszcze dwa mieszkania do obejrzenia, dalibysmy znac za około trzy godzinki.

-Oczywiście.- usmiechnal sie.

Wrocilismy do samochodu, do nastepnego bloku mielismy niedaleko bo moze dziesięć minut, przywitala nas bardzo mila kobieta. Mieszkanie bylo mniejsze od poprzedniego, w duzym pomieszczeniu musielibyśmy duzo myśleć nad tym jak połączyć salon, jadlanie oraz kuchnie. W łazience mogłoby być ciasno, tak samo w sypialni, a zamiast blakonu bylo okno francuskie. Przy następnym mieszkaniu bylo podobnie.

> • Po zachodzie słońca ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz