~Time skip: tydzień pozniej.~
Pov: Luke.
-Gdzie idziesz?- uslyszalem glos mojej matki, gdy ubieralem buty w przedpokoju.
-Bede pomagać Charlesowi w wyborze mieszkania.
-Czyli jednak sie zdecydował na przeprowadzkę?
-Jak ostatnio u niego bylem strasznie sie wkurzył, ze kazdy cos ode mnie chcial i nie mogl sie przytulać.- zaśmiała sie.- Dobra ja ide bo sie zaraz zaplacze za mna.
Wyszedłem z domu, Charles oparty o samochod palil papierosa, gdy mnie zobaczyl od razu go ugasil i sie usmiechnal. Poszedłem do niego a alfa sie do mnie przytulil i zlaczyl nasze usta w delikatnym pocalunku.
-Cześć skarbie, slicznie wyglądasz.- powiedzial.
-Nie podlizuj sie, mowilem ci zebys nie palil, teraz smierdzisz.- wymruczalem troche zly.
-Oj tam.- machnal reka.- To ze stresu.
-Jasne, od 2 tygodni co chwile sie stresujesz? Martwie sie o ciebie, co jak zamieszkasz sam i bedziesz wiecej palil?
-Przepraszam...- wymruczal smutny.- Zaraz sie spóźnimy, wsiadaj.- otworzyl mi drzwi do samochodu.- Jak sie czujesz z tym, że za tydzien szkola?- zapytal, gdy usiadl za kierownicą.
-Nie wiem...- wymruczalem.- Chyba nikt ze szkoly nie wie, ze jestem omega troche boje sie jak zareagują.
-Jak to nie wiedza?
-Nie mialem potrzeby im mówić.
-Jakby cos sie działo to mow, nogi z dupy powyrywam tym, którzy beda sie z ciebie smiac.
Wiecej nic nie rozmawialismy, Charles cicho śpiewał piosenkę, ktora leciała w radiu a ja patrzylem przez okno. Nie bardzo mi sie chcialo jechac, ale chlopak powiedzial, że kiedys bedziemy tam razem mieszkac i chce zeby mi tez sie podobalo.
-Kurwa no spoznimy sie.- przeklnal, gdy stalismy juz od dluzszego czasu w korku.
-Charles spokojnie.- powiedzialem kiedy poczułem wkurzone feromony alfy.- Zadzwon do tego od mieszkania, że stoimy w korku.
-W porzadku.- wymruczal juz troche spokojniejszy po tym jak wypuściłem wiecej mojego zapachu.
Czarnowłosy wybral numer i chwile tlumaczyl jak sprawa wyglada, sprzedawaca zrozumiał i dal nam jeszcze troche czasu. Po okolo dziesięciu minutach bylismy na miejscu.
-Dzien dobry.- przywital sie starszy mężczyzna stojacy przed budynkiem.- Państwo w sprawie mieszkania, zgadza sie?- Charles pokiwal glowa twierdzaco.
Zaprowadzil nas do mieszkania, w srodku bylo pusto a wszystkie sciany pomalowane byly biala farba. Mężczyzna oprowadził nas po mieszkaniu mówiąc o wadach i zaletach. Nie ukrywam bardzo mi sie spodobalo, naprawde mialem pomysl jak je urządzić. Jest jedno duze pomieszczenie, gdzie mozna by polaczyc salon, kuchnie i jadalnie, jedna lazienka oraz dwa puste pokoje na przykład na sypialnie i biuro. W dodatku jest balkon i to dość spory. Jednak trzeba dac szanse tez innym kandydatom.
-Co sadzisz Luke?- zapytal mnie Charles.
-Bardzo mi sie podoba, ale chciałbym zobaczyc jeszcze pozostale.
-Zgadzam sie z toba. Prosze pana, moglibyśmy zostac w kontakcie? Mamy jeszcze dwa mieszkania do obejrzenia, dalibysmy znac za około trzy godzinki.
-Oczywiście.- usmiechnal sie.
Wrocilismy do samochodu, do nastepnego bloku mielismy niedaleko bo moze dziesięć minut, przywitala nas bardzo mila kobieta. Mieszkanie bylo mniejsze od poprzedniego, w duzym pomieszczeniu musielibyśmy duzo myśleć nad tym jak połączyć salon, jadlanie oraz kuchnie. W łazience mogłoby być ciasno, tak samo w sypialni, a zamiast blakonu bylo okno francuskie. Przy następnym mieszkaniu bylo podobnie.
CZYTASZ
> • Po zachodzie słońca ☆
Lãng mạnLuke jest 16-letnim modelem, każdy dzień spędza tak samo co powoli zaczyna go męczyć. Jego przeszłość nie należy do przyjemnych, zrzędliwa matka, śmierć taty oraz ojczym, który nie potrafi trzymać łap przy sobie. Toksyczne relacje powoli zabijają mł...