Rozdział 15

108 9 0
                                    

On
Siedziałem na niewygodnym, plastikowym krześle wpatrując się w pustkę naprzeciwko. Szpital nie był moim ulubionym miejscem, szczególnie jeśli to ja musiałem poddenerwowany czekać przed pomieszczeniem, w którym leżał ranny na pana łaskawego lekarza by powiedział choć jedną informację o stanie pacjentki.

Oparłem się na tyle wygodnie na ile to było możliwe, i odebrałem przychodzące połączenie.

- Co z nią? - usłyszałem głos dziewczyny.

Westchnąłem cicho próbując opanować myśli. To co wydarzyło się przez ostatnie godziny pamiętałem jak przez mgłę. Chore myśli przychodziły i odchodziły z każdą kolejną chwilą.

Co jeśli się nie obudzi? - to była myśl, która nie odeszła od dojechania do tego przeklętego miejsca. Gdy dowiedziałem się od Patryka, że dziewczyna nie przyjechała na spotkanie musiałem zacząć działać. Najpierw dokładnie przeszukałem jej mieszkanie. Nie było tropu. Nie mogłem znaleźć ani jednej pieprzonej informacji o miejscu, w którym mogła się znajdować. Zadzwoniłem do wszystkich, gdy już się poddawałem, dostałem telefon od mojej byłej. Uwierzyłem, że może chodzić o zaginięcie i tak się skończyły moje poszukiwania.

- Nie mam pierdolonego pojęcia - szepnąłem ostro.

To, że w ogóle Ola ją znalazła było jak absurd. Niemożliwe, że one się spotkały, blondynka miała iść do przyjaciela się wyżalić co jej leży na sercu czy jak to Patryk mówi, a zamiast tego poszła o poradę do mojej byłej! Kochałem jej nieprzewidywalność i spontaniczność, która dawała poczucie bezpieczeństwa jakim ta dziewczyna mnie darzyła.

- Zadzwoń jakbyś czegoś potrzebował. - zasugerowała - Mówię to jako przyjaciółka.

Kiwnąłem głową choć tego nie widziała, miałem wywalone czy tu przyjedzie czy nie. I tak zrobiła dużo, a ja nie mogłem wymagać od niej więcej niż informacje po jakie blondynka do niej przyszła. Wiedziałem, że mi nie powie. Zawsze była zawzięta i szczera aż do bólu, zupełnie jak dziewczyna, która właśnie leży na łóżku szpitalnym w sali obok.

Usłyszałem jak drzwi na drugim końcu korytarza otwierają się z trzaskiem, a tuż po tym gwar rozmów i zmartwień jakie co chwilę rzucała sobie grupa znajomych. Wyglądali tak zwykle i niewinnie, jakby właśnie wracali z domówki. Były tam dwie osoby, których nie znałem. Blondyna kojarzyłem tylko z widoku, poznaliśmy się na pierwszej mojej imprezie, gdzie poznałem Faustynę a drugi miał zielone włosy, tylko tyle zauważyłem przez zaszklone oczy.

- Bartek? - podbiegła do mnie Wiktoria.

Od razu odwróciłem wzrok, nie potrzebowałem wtedy nieszczerych współczuć i pierdolonych uwag, że powinienem wracać do domu i odpocząć.

- Próbuję ci pomóc do cholery! - krzyknął Świeży z drugiego końca korytarza.

- Mam to głęboko w dupie, Bartek! - Hania odwzajemniła równie głośnym wrzaskiem.

Chciałem się ukryć. W kantorku na mopy miłych pań sprzątaczek, które co chwilę przechodziły korytarzem pytając czy wszystko w porządku. Już prawie uciekłem gdy poczułem ciepłą dłoń na swoim ramieniu.

- Będzie dobrze - rzucił krótko blondyn.

Nie miałem pojęcia kim był, możliwe, że cichym chłopakiem Wiktorii, o którym nigdy nam nie powiedziała. Jak się okazało - wcale nim nie był. Gdy zobaczyłem jak ta przytula zielonowłosego, pewnie jeszcze bardziej zastanawiał bym się kim do cholery jest ten człowiek, ale moją uwagę poświęciłem w stu procentach na białych drzwiach prowadzących do sali operacyjnej.

- Wszystko poszło się jebać - odparłem tylko, gdy większość stanęła przed niewygodnym krzesłem, na którym siedziałem.

- Nie mów tak młody - Patryk opadł na siedzisko obok, czekając na moje odpyskowanie.

Gdybym tylko miał siłę jakkolwiek sprzeciwić się mojemu przezwisku, którego swoją drogą nienawidziłem to bym to zrobił, zanim chłopak zdążył by cokolwiek powiedzieć.

- Tyle, że to kurwa prawda - z mojej drugiej strony stanęła Hanka.

Wszyscy, poza mną, spojrzeli na nią pytająco, nie bardzo rozumiejąc o co jej chodzi.

- Pierdolony palant - kiwnęła głową w stronę wyjścia, którego drzwi zamknęły się z hukiem.

- Choć - niższa brunetka, której imienia nie pamiętałem chwyciła blondynę za rękę prowadząc do szpitalnej łazienki.

Schowałem twarz we własnych, spoconych od pierdolonego stresu, dłoniach.

Białe drzwi od szpitalnej sali otworzyły się z piskiem, gdy uśmiechnięty lekarz wyszedł z pomieszczenia.

Natychmiast wstałem czekając na jakiekolwiek dobre informacje.

- Pacjentka jest w dobrym stanie, operacja udana - zasalutował prześmiewczo i schował pod ramię białą teczkę z imieniem i nazwiskiem blondynki leżącej w pokoju obok.

- Kiedy będzie mogła stąd wyjść? - zapytała Kinga.

- Za tydzień, kim dla niej jesteście? - zapytał uważnie przyglądając się chłopakowi w zielonych włosach.

- Przyjaciółmi - odparłem zanim ktokolwiek inny zaczął coś mówić.

Poczułem na sobie to żenujące, tryskające współczuciem i pełnym troski spojrzeniem moich przyjaciół. 

- Miała może chłopaka lub kogoś w tym stylu? - dopytał zanim skierował się z powrotem do pokoju rannej.

- Bartek to jej chłopak - podszedł do niego umięśniony brunet - może ją odwiedzić? - stanął tuż nad jego głową.

Przegryzłem dolną wargę i poczułem smak krwi która teraz zmieszała się z gorzkim posmakiem smutku i złości jakie nosiłem w sobie od rana.

- Który to Bartek? - zapytał lekarz.

Parę minut później siedziałem przed ranną uważnie obserwując zszyte blizny na jej twarzy i rękach. Bałem spojrzeć się w jej szafirowe oczka, gdy tylko się obudzi, znienawidzi mnie jeszcze bardziej. Nie mogłem uwierzyć, że to po części moja wina. Jak mogłem wtedy uciec? Jestem zwykłym tchórzem, który zgrywa twardziela. Nie dość, że śmieć to jeszcze skurwiel. Chwyciłem mocno dłoń drobnej blondynki, która wręcz tonęła w mojej. Tak bardzo chciałbym ją tu z powrotem. Ciasno zwiniętą w moje ramiona, żaląc się nad egzaminami, które zdaje w ponad dziewięćdziesięciu procentach, ale dla niej to za mało. Jest zadziorna, pewna siebie i uparta jak cholera, uwielbiam to. Wyróżnia ją jedna cecha, której nie posiada nikt inny. Faustyna Fugińska absolutnie nigdy się nie poddaje, dlatego jeszcze w tym tygodniu opuści to pojebane miejsce, na które nikt nie zasługuje. 

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz