Rozdział 15

28 4 0
                                    

Gdy tylko wsiadłyśmy do samochodu Jess, poczułam jak napięcie nieco opada, a cisza wewnątrz auta, przerywana jedynie cichym szumem silnika, wydawała się kojąca. Jess, z wprawą doświadczonego kierowcy, przekręciła kluczyk, a stary silnik zawarczał, przerywając delikatne napięcie unoszące się w powietrzu.

– Więc co właściwie się stało? – Jess rzuciła pytanie, kierując na mnie swoje spojrzenie w lusterku wstecznym. Jej dłonie zacisnęły się na kierownicy, a w jej głosie wyczułam nutę niepokoju.

Wzięłam głęboki oddech, starając się zachować spokój. – Zgubiłyśmy się trochę, a potem... przypadkiem spotkaliśmy Edwarda – wyjaśniłam, starając się nie zdradzić zbyt wielu szczegółów, szczególnie tych, które mogłyby je niepotrzebnie przestraszyć. W końcu nie chciałam, aby dziewczyny martwiły się jeszcze bardziej.

– Przypadkiem? – Jess uniosła brwi, a jej spojrzenie stało się jeszcze bardziej przenikliwe. – Nie brzmi to zbyt przekonująco – dodała, a jej głos przybrał bardziej zdecydowany ton. – Ale dlaczego pozwoliłaś im iść samym? – zapytała, naciskając pedał gazu. Jej dłonie mocniej ścisnęły kierownicę, jakby próba kontroli auta mogła jej pomóc zrozumieć sytuację.

– Naprawdę tego nie widziałaś? – westchnęłam, zmęczona tą rozmową. – Siedziałam z nimi w samochodzie przez dłuższą chwilę, a czułam się jak duch. Byłam tam całkowicie ignorowana. Nie wyobrażam sobie spędzać tak całej kolacji. To byłoby... nieznośne – przyznałam, spuszczając wzrok. Czułam, jak żal ściska mi serce, ale nie mogłam tego pokazać. Musiałam trzymać się swojej wersji.

Angela, siedząca obok mnie na tylnym siedzeniu, odwróciła się lekko, patrząc na mnie z troską w oczach. Jej ciepły głos przebił się przez mrok panujący w aucie.

– Nie jesteś głodna? My już jedliśmy – powiedziała, a w jej głosie wyczułam szczerość i troskę. To było takie typowe dla Angeli – zawsze myślała o innych.

Prawda była taka, że byłam potwornie głodna. Moje żołądek odzywał się od czasu do czasu cichym burczeniem, przypominając mi o tym, jak długo minęło od mojego ostatniego posiłku. Ale nie chciałam sprawiać problemów. Nie chciałam przyznawać się do tego, jak naprawdę się czułam.

– Dam radę – odpowiedziałam krótko, próbując uciąć temat, zanim zdążył się rozwinąć.

Skupiłam wzrok na mijających nas światłach latarni, które rzucały migoczące cienie na mroczne mijane przez nas ulicę Port Angeles, starając się odciągnąć myśli od głodu i wydarzeń sprzed chwili. Czułam, jak Jess zaciśnięta szczęka rozluźnia się nieco, a Angela uśmiecha się do mnie lekko, chociaż wiedziałam, że nie do końca wierzy w moją odpowiedź.

Auto toczyło się powoli po suchym asfalcie, a niebo było dzisiaj wyjątkowo przejrzyste. Światła uliczne i refleksy z mijanych witryn sklepowych odbijały się w lusterkach, tworząc niemal magiczną grę świateł i cieni.

Jess w końcu westchnęła, odwracając wzrok z drogi i rzucając mi krótki, troskliwy uśmiech, który mówił więcej niż słowa.

– Skoro tak mówisz... – powiedziała cicho, jakby rezygnując z dalszych pytań.

Rozmowa powoli ucichła, a po chwili dało się usłyszeć nuty romantycznej ballady rockowej, która puściła Jess. Każda z nas pogrążyła się w swoich myślach, a ja starałam się nie wracać do tego, co wydarzyło się wcześniej. Jednak wiedziałam, że tej nocy długo nie zasnę.

 Jednak wiedziałam, że tej nocy długo nie zasnę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Uderzenie skrzydeł - Dziedzictwo HaidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz