Rozdział 12.

43 5 0
                                    

LATEERIN

Gdzież ona znowu się podziała?

Pokój Scarlett jest pusty, nie ma jej w twierdzy, ani w jej kryjówce na dachu. Sprawdziła nawet u Cece, tam jednak spotkała tylko jej pijanego ojca. Drużyna także Scarlett nie widziała i Lateerin zaczyna się obawiać, że jej siostra wplątała się w coś niedobrego.

Albo postanowiła powrócić na powierzchnię.

To surrealistyczna myśl, która nęka ją od dnia, gdy Scarlett się przy niej pojawiła. Lateerin widzi w niej siostrę, choć różnią się od siebie znacznie. Scarlett jest istotą z tamtego świata i Lateerin boi się, że pewnego dnia tak bardzo zatęskni za dawnym życiem, że zostawi ją za sobą. Zwłaszcza kiedy ona sama tęskni ciągle, a na powierzchni spędziła łącznie może miesiąc, góra dwa, i zdecydowanie nie miała czasu nacieszyć się tymi chwilami.

Z tego powodu wbrew logice szuka listu pożegnalnego, wiedząc, że mimo wszystko Scarlett nie opuściłaby jej bez słowa. Żadnego nie znajduje, co wcale jej nie uspokaja. Jeśli nie odeszła, to ktoś mógł ją porwać. Podziemie to niebezpieczne tereny, nawet te przy Ragewall, gdzie Ragnval osobiście pilnuje porządku. Szczególnie dla istot, które przypominają ludzki gatunek i nie mogą używać swoich zdolności, by się obronić.

Lateerin bardzo długo nie wiedziała, że Scarlett to Agnilaymka. Tamtejsi ludzie podobno wyglądają inaczej, mają czarne włosy i ciemne oczy. Właściwie, już prędzej Lateerin nadawałaby się na mieszkankę Państwa Ognia niż rudowłosa Scarlett ze swoimi miodowymi oczami i drobnymi piegami na nosie. Kiedyś spytała ją o to nieśmiało, ale siostra stara się nie mówić o swoim pochodzeniu, co też Lateerin szanuje. Dowiedziała się tyle, że cały wygląd odziedziczyła po dziadku, który pochodził z Kamiennej Puszczy.

Dzięki zebranym poszlakom, Lateerin całkiem sprytnie to sobie wymyśliła. W jej historii Scarlett jest córką kupca. Nieszczęśnik prawdopodobnie w dniu buntu Podziemia przyjechał handlować do Scherii. To by wyjaśniało ten pierścionek, który dziewczyna nosi zawieszony na łańcuszku, i dziwnie wyszukane wyrazy, które czasem wtrąca w rozmowie. Matka Scarlett musiała umrzeć dużo wcześniej, bo nigdy o niej nie wspomina. Może jakaś choroba, na przykład ospa. Dziadkowie także nie żyją, zatem dziewczyna nie ma do kogo wracać, przynajmniej z tego, co Lateerin wie. A wie niewiele. Toteż pozwala sobie popadać w paranoję.

Odgłos kroków wyrywa ją z zamyślenia. Twierdza to potężny budynek, ale rodzina Lateerin nie zajmuje jej całej. Do nich należy prawe skrzydło, nazywane przez Scarlett wschodnim, choć wschodu słońca nie widziało nigdy. Reszta uprzywilejowanych Nagów rozrzucona jest po pozostałych częściach i przeważnie nie wchodzą sobie w drogę – ze wszystkich Sidhe są najmniej terytorialnymi przedstawicielami rasy. Najwyższe kondygnacje budynku zajmuje natomiast zaprzyjaźnione plemię alkonost.

– Grzebałaś w moich rzeczach? – Scarlett staje w progu i patrzy na Lateerin z irytacją.

Starsza dziewczyna siłą woli powstrzymuje się przed odetchnięciem z ulgą.

– Szukałam... – Lateerin zacina się. – ...tej różowej szminki.

Durniejszej odpowiedzi nie mogła wymyślić. Pokój wygląda jak pobojowisko, Lateerin rozrzuciła nawet pościel i zwinęła dywan. Siedzi jednak przy żelaznej toaletce, meblu, który Scarlett skręciła razem z Cece, i nic lepszego nie przyszło jej do głowy.

– Oooch – Scarlett uśmiecha się porozumiewawczo, jakby właśnie coś zrozumiała. – Masz dziś spotkanie z Di?

W ostatniej chwili Lateerin powstrzymuje się przed grymasem. To jej dziewczyna, nie ona, przepada za kosmetykami i godzinę potrafi przebierać się w zwiewne łaszki. I Lateerin to uwielbia, Dilela jest w końcu taka śliczna, ale ona sama nie należy do osób, które stroiłyby się na spotkanie. Nie kiedy Dilela  mieszka w tym samym miejscu i widują się praktycznie codziennie. Takie rzeczy zaprzątały jej głowę na początku ich związku. Tylko wtedy nie znała szminek.

Maskarada żywiołów: Carole przesileniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz