Rozdział 2.

54 6 0
                                    

LASAIRIONA

Władcy nie zabierają chowańców na narady z czysto praktycznych względów. Gwałtowne, reprezentujące ich podświadome instynkty, zbyt wiele mogłyby zdradzić. Nie mówiąc już o stałej potrzebie chronienia. Negatywne emocje związane ze sporami i docinkami skutkowałyby agresją ze strony królewskiego opiekuna. Lasair jest z tego powodu bardzo zadowolona – chowaniec wyniuchałby ich w chwili, gdy znalazłby się w pomieszczeniu. Tymczasem udało im się poznać tak wiele ważnych informacji!

Co prawda Lasair nie wszystko zrozumiała, ale najważniejsze, że są bezpieczni. Kompletnie nie widzi powodów do pochmurności, którą emanuje Win. Czy wciąż niepokoi ją nakrycie na podsłuchiwaniu?

– Co robimy? – zadaje pytanie Nik. – Będą tam pewnie siedzieć przez kolejną godzinę.

Widać, że roznosi go energia. Jak na trzynaście lat, jest zaskakująco wysoki, górując nad nimi wzrostem. Lasair trochę mu zazdrości, lecz stara się tym nie przejmować, zwłaszcza gdy pozostali chłopcy nie mniej przypominają przy nim gnomy.

– Może powinniśmy nauczyć te dwie zdrajczynie, jak się porządnie ukryć? – proponuje wyniośle Will, na co Lasair wbrew sobie się rumieni.

Kiedy w ogóle nauczył się tak mówić? Brzmi niczym nadęty paw.

– Ja ci dam zdrajczynie! – unosi się Win. – To wszystko wina tych zasłon.

– To ty postanowiłaś posłuchać osoby, która zawsze przegrywa w chowanego – odpowiada jej Ash i Lasair nie wie, czy ją broni, czy raczej obraża.

W ogóle to dziwne, że wciąż tu jest. Niespecjalnie dogaduje się z Win, Willa i Mel raczej nie lubi. I co ważniejsze, reszta chyba także za nim nie przepada, bo Ash zwykle mówi coś, co zawiera w sobie krzywdzącą prawdę. Raz nawet, kiedy wyśmiał jej warkoczyki, Lasair się rozpłakała. Wiedziała, że są okropne, ale mama nie dała sobie przemówić, twierdząc, że wygląda słodko.

– Nigdzie indziej nie było już miejsc! – broni się najmłodsza. – Wy zajęliście okno, a chłopcy tamten regał. Umiem się chować!

Wszyscy na nią patrzą i Lasair z trudem trzyma swój podbródek podniesiony. Wzrok Oscara jest skruszony, Rose i Nik mają w oczach współczucie, z twarzy Win i Asha trudno cokolwiek odczytać. Spojrzenie Willa i Mel wyraża powątpiewanie.

– Stawiam swój zegarek, że Lasair zostanie znaleziona jako pierwsza – rzuca po namyśle książę powietrza.

– Okropny jesteś – kwituje Win, kiedy w tym samym momencie, Mel mówi:

– A ja swoje kolczyki.

Dziewczyny mierzą się wyzywającym wzrokiem, atmosfera zaczyna się zagęszczać. Księżniczka ognia już otwiera usta, by się wtrącić, gdy ubiega ją Win.

– Lasair wygra – oświadcza jej siostra. – Daję swoją broszkę.

Coś ciepłego trzepocze w piersi Lasair na dźwięk tych słów. Win zawsze w nią wierzy, lecz tym razem to naprawdę silny pokaz tej wiary, bo szafirowa broszka w kształcie ważki to prezent od rodziców na jej jedenaste urodziny. Tata udał się po nią aż na Szlachetne Wyspy!

– Podbijam – Nik kiwa głową. – Lasair wygra, Mel przegra – mruga do zaczerwienionej dziewczyny. – Daję swój kompas.

– A ja mówię, że to Will zostanie pierwszy znaleziony – Rose uśmiecha się figlarnie. – Stawiam moją księgę z baśniami.

Will, pomimo tego jawnego przytyku, gwiżdże z podziwem.

– Tę ze Szklanego Miasta? – oczy Oscara lśnią. Jej kuzynka potakuje. – Łał. Myślę, że Rosalie wygra. W końcu nikt jej nie znalazł. Ale Lasair zajmie drugie miejsce. Dam moją lutnię.

Maskarada żywiołów: Carole przesileniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz