9.Mógłbym poprosić do tańca?

146 12 59
                                    

POV. Alastor:

Podczas wesołej rozmowy z Rosie poczółem dłoń na moim ramieniu przez co podskoczyłem lekko z zaskoczenia i odwróciłem gwnienie głowe w kierunku zamiszania którym okazał mój wspułlokator. Vox zmieszał się zabierając ręke w mojego ramienia, a ja zdając sobie sprawe że to on uspokoiłem się nieco.
- A..tak wybacz, zapomniałem. - Usprawiedliwił się, a ja uśmiechnąłem sie ciepło wiedząc że chłopak nie robi tego mi na złość jak co poniektórzy.

Jedni gdy dowiadywali się o tym że nie lubie być dotykanym robili to jeszcze nachalniej prubując najwyraźniej wpłynąć mi na nerwy lub totalnie olewali dyskomfort jaki sprawiał mi dotyk a także próbowali przekonać co do dotyku zburzając granice zanim zdążyłem postawić je wyraźnie. Ale Vox nie robił tego złośliwie, tylko czasem się zapominał po czym odrazu wycofywał, co dawało mi troche nadzieji w ludzkość.

- Ależ to nic takiego, coś się stało? - przechyliłem lekko głowe w bok z zaciekawieniem słysząc cichy chihot Rosie.
- To ja może zostawie was samych, do zobaczenia! - ulotniła się w mgnieniu oka pozostawiając nas w cztery oczy.

- Jest zbiórka za piętnaście minut, myśle że powinniśmy już się ogranąć chyba że chcesz pływać kajakami w piżamach? - pomachał mi kluczami przed twarzą przyponinając że jestem zdany tylko na jego łaske gdyż wlasne klucze zostawiłem w pokoju sądząc że jego wystarczą.

- Nie, wolałbym nie. - Wyrwałem gwałtownie klucze z ręki zaskoczonemu chłopakowi, wstając i odchodząc, skierowałem się w strone pokoju.

•••

Po wzięciu szybkiego prysznicu, ubraniu się i uczesaniu pakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Znowu... powstrzymywałem się przed wywrzeszczeniem Vox'owi w twarz; zamiast tego wziąłem głeboki oddech żeby się uspokoić.
- Co? - spytał sucho jeszcze bardziej mnie tym denerwując.
- "Co"...? - powtórzyłem gotując się w środku.

- Jak to CO? Powtarzałem już kilka razy żebyś nie rozrzucał swoich żeczy po całym pokoju! Jesteśmy tu dopiero drugi dzień! - Jęknąłem przejerzdżając ręką po twarzy a czarno włosy raczył się podnieść głowe z nad telefonu.

- Sorki... - mruknął krutko zbierając swoje żeczy i przy okazji pakując kilka do plecaka jakgbyby właśnie sobie przypomniał że miał przecierz się spakować. Zaśmiałem się cicho pod nosem z widoku nieporadności chłopaka, gdybym mu o tym nie przypomniał pewnie zapomniałby o zbiurce.

Po przygotowaniach gdy już mieliśmy wychodzić przepchnąłem się obok Vox'a niudolnie proprawiającego muszke przed lustrem a ja sięgnąłem po sztylet który leżał na komodzie najpewniej od wczoraj gdy Vox mi go zabrał.

Gdy już miałem w garści nożyk który zabierałem ze sobą wszędzie, mocny uścisk na nadgarstku powstrzymał mnie przed zabraniem zguby do kieszeni.
- Po co ci to? - Wspułlokator zmierzył mnie uważnie wzrokiem jakby przygotowując się że go okłamię i będzie musiał się wysilić żeby wyczuć kłamstwo. Na jego nieszczęście byłem w tym dobry z powodów nietypowego "hobby".

- Na wszelki wypadek. - odpatłem beztrosko prubując wyrwać ręke co szło na marne gdyż chłopak uparł się bardziej niż można byłoby się spodziewać po jedyn dniu znajomości.
- I tak mam zapasowe więc już puść mnie bo powstrzymywaniem przed zabraniem ulubionego nic nie zdziałasz. - uśmiechnąłem się szelmowsko.

- Pokaż ręce. - Zdrętwiałem na te słowa wypowiedziane z poważnym wyrazem twarzy który jeszcze przed chwilą tak bardzo kontrastowałby się z moim a na karku skropił się pot niepokoju.

| RadioStatic Przed Śmiercią | Alastor x Vox humansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz