23. Mam brata dupka.

82 10 38
                                    

POV. Alastor:

Obudziłem się czując na twarzy rażąco białe światło a w głowie mi wręcz zaświstało. Chciałem z porwotem odpłynąć i zapomnieć o wszystkich problemach mojego istnienia.

Wczorajszy dzień był wręcz katorgą. Rano, kiedy wszyscy jeszcze spali Cryspin dosłownie ściągnął mnie na okropnym kacu z łóżka bo zachciało mu się na gwałt o siódmej rano. Oczywiścue przez resztę dnia nie wypuścił mnie ze swojego pokoju to też kręcił się w okół bezbronnego mnie bez chwili wytchnienia. Nawet możliwe że nie miał przy sobie broni ale czułem się tak słabo że nie wiem czy zdołałbym choćby sprzedać mu liścia. A jeśli bym podołał to oddałby mi dziesięć razy mocniej.

Wreszcie pod wieczór ledwo żywy gdy tylko wyszedłem z pokoju opiekuna jeszcze widziałem jak Vox pocałował tamtą dziewczynę. Zabolało mnie. Ale czemu? Przecierz on może całować kogokolwiek chce! Nie powiniemem się w to wtrącać a mimo to, zrobiłem tak. Po co pytałem? Powinienem zacisnąć zęby i przeboleć po cichu, nie się wyżalać.

A wygłupiłem się jedynie wypuszczając informacje przez które będę miał spore kłopoty gdy przy najbliższym razie zobacze się z blondwłosym opiekunem.

Największym moim problemem był Vox siedziący na krześle obok łóżka drzemiąc obecnie.

Co ja mu powiem?

Jeśli powiem prawde to blondyn opowie mu o moich zbrodniach i będe siedzieć wyrok. Natomiast jeśli skłamię...nie było tu nawet mowy o kłamstwie. Puściłem parę z ust i nie odwołam tego co wykrzyczałem w emocjach. Zapewne domyślił się już że ktoś mnie gwałcił ale potrzebuje potwierdzenia i nie zostawi tak sobie tej sprawy.

Spróbowałem ponownie otworzyć oczy i przyzwyczajić do oświetlenia. Miałem mnóstwo kroplówek przypiętych do rąk. Czułem się niesamowicie niekomfortowo w krótkim rękawku gdy wszystkie rany były na widoku. Dyskomfort tylko przybierał na sile gdy zdałem sobie sprawę że osoba która mnie przebierała napewniej widziała też wszystkie blizny, siniaki, malinki i zacięcia. Jeśli komuś wyplotkują, moja reputacja legnie w gruzach. Każda ta rana świadczy o tych walonych słabościach.

Nie taki wizerunek budowałem sobie jako młody celebryta!

Nasunąłem kołdrę pod nos próbując ignorować to jak dziwnie czułem się z tym że Vox także tu był. Gdy tylko się obudzi będe zmuszony do szczerej rozmowy co mnie prawdziwie przerażało.

Długo nie musiałem czekać gdy chłopak przeciągnął się i ziewnąl.... słodko..Nie Alastor. Skąd ci się takie dopowiedzenia wzieły?

Dwókolorowe tęczówki Vox'a skierowały się w moją stronę a ja na chwile zgubiłem myśli.

- Jak się czujesz, skarbie? - istotnie, brakowało mi jego głosu ale na to "skarbie" wypowiedziana tak miękko z jego ust, moje serce przyśpieszyło.

- Lepiej. - odmruknąłem odwracając głowę na aż zbyt inwazyjnie prześwietlający mnie w poszukiwaniu kłamstwa wzrok.

- Słuchaj...strasznie przepraszam za to wszystko, nie wiedziałem jak się sprawy mają i byłem..zazdrosny. Chciałem żebyś też się tak poczuł i...i..zachowałem się jak ostatni dupek. A przecierz wiedziałem że masz problemy a zamiast ci pomóc wolałem się na tobie odegrać...i.. - w tym momencie przerwałem zapowietrzającemu się chłopakowi.

- Zasłużyłem sobie. - Wzruszyłem spokojnie ramionami uśmiechając się do niego lekko.

- Nie, nie zasłużyłeś na żadną z tych okropnych żeczy która ci się przydażyła. - zmarszczył brwi powarzmiejąc i przenosząc wzrok z moich oczu na nadgarstki a na moje serce spadło do żołądka.

| RadioStatic Przed Śmiercią | Alastor x Vox humansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz