26.Wdzięczność nie do opłacenia.

138 11 97
                                    

POV. Alastor:

Czekałem. Czekałem. I czekałem jeszcze pół godziny. Mówił że będzie za chwile bo musi coś załatwić. Jakoś miałem złe przeczucia co do tego "czegoś", Vox'owi nigdy nie zdażało się spuźniać...

Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos dzwoniacego telefonu na który lekko sie wzdrygnąłem z obaw kto to może być. Uf..na szczęście to tylko Vox. Nacisnąłem słuchawkę żeby odebrać i przyłożyłem telefon do ucha.

- Cześ' - ledwo co zdążyłem coś powiedzieć a przerwał mi podekscytowany głos, a wręcz pisk nastolatka.

- Nie uwieżysz jak ci powiem! - odsunąłem słuchawke od ucha krzwiąc się na zbyt głośny dźwięk.
- Zejdź na piętro niżej, teraz. - zanim spytałem o co kolwiek więcej chłopak sie rozłączył.

Nie miałem i tak nic do robienia więc postanowiłem po prostu posłuchać prośby. Otwierając dźwi kluczem przypomniało mi się że przecierz piętro niżej jest również pokój mojego gwałciciela. Serce zabiło mi szybciej a sam czułem jak ręce zaczeły drżeć ze strachu. Nie wiedziałem totalnie czego mogę sie teraz po nim spodziewać, fakt że nie napisał nic nawet chyba po dowiedzeniu się że wróciłem był lekko niepokojący.

Co jeśli sam po mnie przyjdzie?

Zadrżałem przypominając się sobie jak słabo robiło mi się przy gwałtowniejszych ruchach. Szczeże, gdy wszystko sobie przeanalizowałem to nie tylko brak chęci do jedzenia mógł pogorszayć mój stan. Upijałem się bez opamiętania, czynności czyciowe jak i sen ograniczały się do płaczu i strachu a dodatkowo możliwe że te "zawroty głowy" nie były spowodowane jedynie nie jedzeniem ale także możliwe że zaćpał mnie kiedy nawet nie zdałem sobie sprawy...

Jak ja się z tego wytłumacze po tym jak zbadają mi dokładniej krew..? Mówili coś że teraz jest za duży tłok ale puźniej się na tym skupią...

W tym momencie otrząsnąłem się nadal stojąc przed dźwiami a w moich oczach staneły zły. Starłem je szybko i ruszyłem korytarzem w dół. Skup się na jednej czynności cholery jasnej. Rozmyślałem już nad tym wcześniej i nic nie wymyśliłem to lepiej żebym teraz się nie rozkejał gdy Vox chciał mnie widzieć. Czujnie rozglądając się w okół siebie przeczesałem włosy dłonią mając nadzieje że zastapi to rozczesanie ich na co obecnie nie miałem energi. Na nic nie miałem energi, koszmary i bezzsenność również nie pomagały ale ostatni raz kiedy dobrze zasnąłem był ten kiedy spałem z Vox'em.

Czułem się wtedy naprawde bezpiecznie, jak nigdy mając przy sobie nawet najlepszą broń. Uwielbiałem towarzystwo chłopaka, był bardzo wyrozumiały i nie nalegał gdy nie chciałem o czymś mówić, potrafił też słuchać choć zazwyczaj sam również nie gadał zbyt mało. Czułem się przy nim bardzo komfortowo i ufałem mu tak bardzo że nawet przez chwilę zastanawialem się czy nie powiedzieć mu co się działo.

Skrzypniecie dźwi zaraz tych obok pokokju Cryspina przprawiło mnie niemal o zawał serca wybijając z myśli. A puźniej dodatkowo zostałem wciągnięty za nie delikatnie czyjąć ręką. Zanim zdążyłem coś zaprotestować i ogarnąć co się dzieje dłoń zakryła mi usta. Już chciałem się wyszarpać w jakiś sposób ale ogarnąłem po sekundzie że to tylko Vox.

- Ej, nie krzycz. - szepnął spokojnie puszczając moją ręke.

Właściwie to nie tylko Vox. W pokuju był również blondwłosy nastolatek i dwóch poważnie wyglądających męszczyzn. Gdy pierwszy szok minął z oburzeniem zdjąłem z ust dłoń czarnowłosego mierząc go nieprzychylnie wzrokiem i dopiero po tym zdołałem wydać z siebie prawie piskliwym głosem pytanie.

- Co to ma do jasnej cholery znaczyć Vox? - krzyżowałem rece na piersi przyglądając się bardziej dwóm nieznajomym.

- A więęęęęęęęęc, zamordowałem tego pedofila który okazał się również złodziejem dragów należących do mafii a te dwa typy są pod rozkazem ojca całej Il Migliore (nie pamiętam czy dobrze napisałam nazwe) mieli pozbyć się gada, w czym ich uprzedziłem i mnie też chcieli zabić ale Anthony wybłagał żeby nic mi nie robili bo jego ojciec to ich szef i pozbyli się ciała za mnie. - Powiedział na jednym wdechu po czym uśmiechnął się szeroko a ja patrzyłem się na niego jak na ktetyna.

Wie... pewnie wie że jestem mordercą, wie że to opiekun mnie gwałcił...teraz sam został mordercą...mafia..........mu pomogła.....?

- C...co......? - wydusiłem wreszcie po długim czasie niezręcznej ciszy. Ilość informacji na raz mnie przerosła a narastające napięcie w pokoju wręcz dusiło.

- To co powiedziałem. - wyszczerzył się dumnie wpatrując się we mnie jak szczeniak czekający na pochwałę od właściciela.

- Cryspin nie żyje..? - wydukałem wreszcie dając kładąc ręke na czoło i biorąc gleboki wdech z błogim uśmiechem rosnącym na twarzy.

- A więc tak miał na imię. - wzruszył ramionami obojetnie ale duma w jego oczach nie zdołała się ukryć.

- Oh...Vox..Tak bardzo ci dziękuje! - przutuliłem go tak mocno że chyba przez chwile nie mógł złapać powietrza ale potrzebowałem jakiegoś ujścia dla tej nagłej huśtawki emocji. Zdałem sobie sprawe że jestem wolny. I to dzięki Vox'owi, mimo że nie ułatwiałem mu pomocy mnie i tak mu się udało. Wdzięczność i szczęście jak i jednocześnie szok mieszały się w niewyobrażalnych ilościach powodując że kilka łez szczęścia spłyneło po moich policzkach.

- Tak bardzo ci dziekuje...- wyszeptałem czując po chwili że oddaje uścisk lekko gładząc ręką moje plecy. Byłem mu tak cholernie wdzięczny nie wiedziałem nawet w jaki sposób mógłbym się odwdzięczyć (heh, myśle że Vox ma mnóstwo pomysłów jak mógłbyś mu się odwdzięczyć)

- Nie masz za co, naprawdę. - wydusił bez oddechu, zawiesiłem ręce na jego karku nieco lżej.

W tym momencie usłyszałem chrząknięcie jednego z męszczyzn w pokoju i momentalnie odkleiłem się od nastolatka poprawiając ubrania z lekkim rumieńcem zawstydzenia. No cóż, nie zwróciłem zbytnio uwagi na to czy ktos nas widzi gdyż emocje przerosły mnie dzisiaj wystarczająco ale teraz było to dość wstydliwe że seryjny morderca tak reaguje bo sam nie mógł zabić jednego pierdolonego idioty.

Różowo włosy, uśmiechnięty coś na kształt zadowlenia z chytrym uśmiechem najpierw spojżał na mnie, a potem od góry do dołu przeskanował Vox'a spojżeniem nieco dłużej i uśmiechnął się do niego porozumiewawczo, nieco szyderczo i z rozbawieniem. Przeżuciłem pytające spojżenie na Vox'a którego policzki zdobił dość pokaźny rumieniec a sam był dość spięty. Może nie chciał żebym go dotykał? Zmartwiłem się lekko natomiast atmosfera znowu stała się spięta, choć w nieco inny, dziwny sposób bo nawet dwa gbury należące do mafii lekko wydawali się lekko rozbawieni.

- Myśle że Vox musi na chwile zniknąć, a my możemy wytłumaczyć ci trochę sytułację. - Wymownie poruszył na niego brawiami na co ten tylko przewrócił oczami i szybko ulotnił się z pokoju. Co tu się właśnie stało? Czemu kiedy mam tyle pytań musi mnie zostawiać?


==============================

Vox'y się po prostu troszkę za bardzo podniecił XD.

Przepraszam że tak mozolnie wychodzą mi te rozdziały ale mam sporo na głowie.😭

Kolejny rozdział będzie lepszy, obiecuje. Mogę wam jeszcze zdradzić że troszkę spicy będzie.🔥

| RadioStatic Przed Śmiercią | Alastor x Vox humansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz