10. Mam mocną głowe.

121 11 38
                                    

POV. Vox.:

Siedzieliśmy przy ladzie od około dobrych dwóch godzin dyskutując na wszystkie tematy świata i od czasu do czasu zmieniając miejsca tam gdzie było więcej klientów, podążaliśmy za Huskiem żeby móc z nim porozmawiać. Barman tak właściwie tylko wyrzucał z siebie żale świata. Ale pomimo to Al wydawał się go lubić natomiast teraz był już po trzecim drinku który przygotował husk po przyjacielskiej zniżce.

Al właśnie wyciągał dłoń po czwartego shota gdy przesunąłem szklanke poza zasięgiem bruneta.
- Hej, tobie już chyba wystarczy. - odpowiedziałem rozbawiony oglądając oburzoną mine nastolatka.

- Oj nie bądź taki! Mam mocną głowe! - próbował sięgnąć drinka którego przezornie przesunąłem bliżej Huska który przyglądał nam się znudzony.

- Husk powiedz mu. - Prychnął rozkaz swojemu przyjacielowi.

- No nie wiem Al, fakt nie upijasz się szybko ale to skurwysyństwo mocno kopie i nie możesz chodzić tak żeby paść na morde przy pierwszym kroku. - zrezygnowany nastolatek zmierzył mnie błagającym, lekko zamglonym wzrokiem a lekki rumieniec który przyozdabiał moje policzki od alkocholu pogłebił się znacznie. Cholera...jebany manipulator. Wie że trudno mi się oprzeć tej przystojnej buźce, i to wykorzystuje... (He he..Voxie...ty mój ptysiu..on nawet nie wie że ci się podoba!)

- No a co z tobą? - Kipiał frustracją przechylając tak cholernie uroczo głowe w bok niczym szczeniak i mrużąc oczy całkowicie przekonany że podał wspaniały argument.

- Ja pije dopiero drugiego, ale teraz jeśli moge prosić; Husk nie dawaj mu tego więcej, a ja ide do toalety. - Ruszyłem w strone ubikacji pozostawiając bruneta który był pewny że jeśli zostanie na chwile sam na sam z barmanem uda mu się go przekonać.

Po drodze słyszałem dwójke dziewczyn na którą nawet nie zwróciłbym uwagi gdyby nie to że piszczały jak opentane.
- Ej, widzisz tamtego chłopaka przy ladzie gadającego cały czas z barmanem? - druga dziewczyna przytakneła.
- Niezła hotówa, a na dodatek słyszałam jak jego kolega mówił na niego Alastor! To niedość że jest strasznie gorący to jeszcze słynny! -

Pisneła wyższa a ja zmierzyłem je nieprzychylnym wzrokiem z którego najwidoczniej nic nie wycztały gdyż niższa flirciarskim tonem dodała.
- A ten jego kolega też jest niczego sobie. - przyśpieszyłem kroku czując na sobie intensywny, oceniający wzrok nastolatki.

POV. Alastor:

Chwile po tym jak Vox poszedł próbowałem namówić mojego przyjaciela żeby sprzedał mi kolejnego drinka.
- No Husk... Zapłace podwójnie. - kusząco pomachałem mu banknotami przed nosem które odepchnął kładąc mi łape na twarzy i popychając na miejsce mnie wcześniej wyginającego się nad ladą, wręcz leżącego na niej.

- Nie i koniec kropka. Później będziesz mi wypominał czemu cię nie upomniałem. - zmierzyłem go nieprzychylnym wzrokiem.
- Obiecuje że pożałujesz tego. - warknąłem już myśląc nad zemstą.

- Cześć, przystojniaku. - obok na miejscu usiadła dziewczyna witając się tonem podobnym do tego którym od czasu do czasu traktował mnie Vox. Z jego ust zabrzmiałoby to dużo lepiej....ZARAZ CO- skąd mam takie pomysły? Przeklnąłem siebie samego w myślach po chwili zdając sobie sprawe że wypadałoby odpowiedzieć na przywitanie.

- Dobry wieczór? - Właściwie pytając
przywitałem i wróciłem do mierzenia Huka lekko pijackim spojżeniem i bawiąc sie rulonikiem banknotów mając nadzieje że uda ni się go namówić

- Coś podać? - Husk przerwał cisze kierując pytanie do nastolatki.
- Jakąś wódke. - Żuciła szybko wracając wzrokiem na mnie.

- Jestem Zoe - przedstawiła się przybliżając do mnie. Już otworzyłem buzie żeby się przywitać ale prawie zachłysnąłem się powietrzem z zaskoczenia gdy poczółem dłoń na moim karku

- Alastor już ma towarzystwo. - Vox odpowiedział za mnie chłodno przerywając mi i poprowadził ręke po mojej szyji na klatke piersiową a mnie przeszedł dreszcz oburzenia, dyskomfortu pomieszanego z niepokojem i jakiejś innej emocji która sprawiła że serce podeszło mi do gardła.

- Myśle że już powinniśmy się zbierać. - pochylił się nad moim uchem, a ja zdrętwiałem z narastającego strachu pomieszanego ze złością. Wiedział że nie lubie dotyku...Więc czemu? Czemu? Czemu?

- Hej Husk, zwijamy się zawołaj kogoś na zmiane! - Wyprostowywując się krzyknął do barmana obsługującego innych klientów nadal nie zabierając ręki z mojego torsu. Dziewczyna spojżała na mnie tylko zawiedzionym i zaskoczonym spojżeniem po czym odeszła gdzieś w tłum.

- I spierdalaj suko. - syknął w strone odchodzącej Zoe.
- O kurwa..Przepraszam Al! Zapomniałem! - Skruszył się i olśniony natychmiastowo zabrał ręke.
- Jest okej. - fuknąłem ze złością i frustracją troche przez Vox'a, troche przez to że zareagowałem tak żałośnie.

- A... tak w ogóle..dzisiaj jest deszcz meteorytów. Idziemy zobaczyć? - uśmiechnął się słabo z wyczuwalną niepewnościa w głosie przez co szybko zdałem sobie sprawe że było mu naprawde głupio i chciał szybko zapomnieć o tym.

W innych przypadkach ktoś kto dotykał mnie tak dużo razy, już dawno wąchałby kwiatki od dołu ale z niewiadomych przyczyn których nie wiedziałem jak interprwtować, wizja grzebania nastolatka w ziemi była wręcz targana po afalcie przez przeczucie które nigdy mnie nie myliło. Tak pozatym jeszcze nigdy nie widziałem deszczu meteorytów a niewiadomo kiedy powtórzy się taka okazja.
- Jasne. - odparłem idąc w strone Huska który machnął ręką na znak żebyśmy za nim ruszyli.

•••

Pod wieczór oboje zaczeliśmy się szykować do wyjścia w dość cichej atmosferze. Po ostatniej akcji byłem nadal na niego zły, no może troche mniej gdy okazało się że kupił u Husk'a butelke jakiegoś niezłego wina które zabieramy ze sobą. Zamyśliłem się oparty o framuge dźwi wyjściowych..

- Al...mógłbyś pomóc...? - Współlokator wstydliwie poddając się przerwał moje myśli i puszczając materiał muszki z którą siłował się z piętnaście minut.
- Oczywiście, pfff....- Zachihotałem patrząc na nieporadną minę Vox'a.
Złapałem materiał sprawnie obwiązując go w okół szyji czarnowłosego na którego twarz wpłynął delikatny rumieniec. Jednoczesny wstyd, nieporadność i zagubienie chłopaka gdy przeplatałem materiał wprawiło mnie w jeszce większe rozbawienie niż wcześniej, a dodatkowo dziwnie podobało mi się to do takiego stopnia że powstrzymałem się przed rzuceniem uszypliwości.

- Dzięki - wykrztusił
- Prosze bardzo, gdybym ci nie pomógł przegapilibyśmy wsztstkie gwiazdy - Wyszczeżyłem się wrednie wracając do normalnego, względem mojej normy, zachowania na co tylko przewrócił oczami z lekkim uśmiechem.

Cofnąłem sie kilka kroków stojąc na korytarzu i pomachałem kluczami które wydały harakterystyczny brzęk, mający na celu pośpieszyć Vox'a sięgającego po alkochol i jakiś koc żebyśmy nie leżeli w trawie.
- Już, już idę. - Pośpiesznie wyskoczył z pokoju wiedząc że byłbym zdolny go zamknąć, po chwili oczywiście wypuścić, ale byłbym zdolny.

Zeszliśmy na dół gdzie przywitał nas...no dobrze, przywitał mnie radosny głos recepcjonistki.
- Dobry wieczór, Alastorze. - kiwnąłem głową na powitanie i odpowiedziałem.
- Dobry wieczór. -
Spojżałem na Vox'a który zza moich pleców gromił recepcjonistke wzrokiem czego ta zdawała sie nie zauważyć.

Wyszliśmy z hotelu w przyjemnej ciszy idąc obok siebie krok w krok. Po paru minutach drogi usiedliśmy na łące za budynkiem rozkładając uprzednio koc.

==============================

Ehhh...taki troche mech z tego rozdziału ale kolejny obiecuje że będzie lepszy!

Chęci egzystencji uciekają zabierając energie nawet gdy mam pełną wenę. Prowadze jakiś wegetetywny tryb życia😭 (czyli nie śpie w nocy tylko w dzień)

Do zobaczenia misiaczki! Mam nadzieje że szybko!

| RadioStatic Przed Śmiercią | Alastor x Vox humansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz