Był piątkowy wieczór, a mnie, jak zwykle, Taehyung i Jungkook wyciągnęli do klubu. Choć początkowo zamierzałem zostać w domu, ich nieustające nalegania w końcu mnie przekonały. Klub pulsował życiem, ludzie tłoczyli się na parkiecie, a głośna muzyka wypełniała każdy zakątek przestrzeni. Światła migotały, jakby bawiły się z naszymi zmysłami, a ja, zamiast tańczyć, usiadłem przy barze, obserwując to wszystko z dystansem.
Siedząc tam, popijałem drinka, starając się zrelaksować, mimo że czułem lekkie napięcie. Nie byłem pewien, czy to kwestia samej atmosfery, czy może czegoś innego, czego jeszcze nie potrafiłem nazwać. Jungkook i Taehyung oczywiście szybko odnaleźli się w tłumie, znikając gdzieś w wirze muzyki i śmiechu. Ja jednak wciąż nie mogłem znaleźć w sobie tej samej energii.
Czemu zawsze muszą mnie na to namawiać? – westchnąłem w myślach, czując, jak powoli zaczynałem się rozluźniać pod wpływem alkoholu. Może ten wieczór nie będzie taki zły?
W końcu i ja, po kilku dłuższych łykach whisky, postanowiłem poddać się atmosferze. Stwierdziłem, że nie mogę siedzieć tu całą noc, zamknięty w swoich myślach, podczas gdy wszyscy inni bawią się na całego. Wstałem, czując lekkie ciepło rozlewające się po ciele. Alkohol powoli zaczynał działać, rozluźniając mięśnie i zacierając granice między moją niechęcią a chęcią zabawy.
Kiedy wtopiłem się w tłum na parkiecie, dźwięki muzyki stały się jeszcze bardziej intensywne. Czułem, jak bas wibruje w mojej klatce piersiowej, a światła mrugały w rytmie, który nagle stał się jedyną rzeczą, na której mogłem się skupić. Ludzie wokół mnie poruszali się jak w transie, oddając się muzyce, a ja powoli zacząłem ruszać się w jej rytm.
Nie miałem pojęcia, gdzie byli Taehyung i Jungkook. Straciłem ich z oczu, ale nie obchodziło mnie to w tej chwili. Moje ciało zaczęło reagować automatycznie, ruchy stawały się coraz bardziej płynne, a umysł powoli się wyciszał. Tańcząc, zapomniałem o wszystkim, nawet o tym, dlaczego tak naprawdę nie chciałem tu być.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj, Jimin- usłyszałem tuż przy swoim uchu głos dawnego przyjaciela.
Zamarłem na moment, choć nie przestawałem się ruszać, wciąż poddając się muzyce. Ten głos – niski, pełen pewności siebie, którego nigdy bym nie zapomniał. Obróciłem się powoli, a moje serce na chwilę przyspieszyło. Zobaczyłem przed sobą znajomą twarz, której nie widziałem od dawna.
– Yoongi... – Jego imię padło z moich ust zanim zdążyłem się zastanowić. Wyglądał, jakby nie minęła ani chwila od naszego ostatniego spotkania, choć minęło już kilka miesięcy. Miał na sobie ciemną koszulę, rozpiętą pod szyją, odsłaniającą kawałek jego bladej skóry. Jego spojrzenie było intensywne, ale jednocześnie spokojne, jakby wiedział coś, czego ja jeszcze nie zdążyłem odkryć.
– Co, zaskoczony? – zapytał z lekkim uśmiechem, zbliżając się do mnie na tyle, że mogłem poczuć jego oddech na mojej skórze.
– Nie chciałeś mnie widzieć na oczy nigdy więcej w swoim życiu, Yoongi – odpowiedziałem chłodno, chociaż wewnątrz czułem mieszankę emocji, które trudno było mi opanować. Spotkanie z nim tutaj było ostatnią rzeczą, której się spodziewałem.
– Teraz jestem August, Jimin. Zapamiętaj – jego głos zabrzmiał niżej, bardziej zdecydowanie, a jego spojrzenie, choć nadal spokojne, miało w sobie coś nowego, coś, co od razu wzbudziło we mnie niepokój, ale i fascynację.
Zacisnąłem szczęki, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo to spotkanie wytrąciło mnie z równowagi. Nigdy nie przypuszczałem, że znowu się spotkamy, a już na pewno nie w takich okolicznościach.
CZYTASZ
MAGIC SHOP || ONE SHOTS
FanfictionPragniesz niezwykłej przygody o swoim ulubionym artyście? Zamów swój własny one shot i zanurz się w niezapomnianej przygodzie Zamówienie jest personalizowane tylko dla Ciebie. To Ty decydujesz o bohaterze. Tematyka: K-POP/K-drama