Be my lover || KIM JONGIN 18+

106 59 1
                                    

Jungmi stała przed imponującym wejściem do jednego z najbardziej prestiżowych budynków w mieście. Drapacz chmur wyrastał nad innymi, jego szklane ściany odbijały światła zapadającego zmroku. Miała na sobie idealnie skrojony płaszcz, który chronił ją przed chłodem wieczoru, a w dłoni trzymała niewielką kopertówkę. Zamówienie na dzisiejszy wieczór było nietypowe. Jej klient, jak wynikało z informacji, wrócił niedawno z wojska, a spotkanie z nią zorganizowali jego przyjaciele. Nie pierwszy raz trafiała na takie zlecenie, ale tym razem czuła w sobie pewne nieokreślone napięcie.

Windą wjechała na ostatnie piętro, czując delikatne wibracje pod stopami. Kiedy drzwi się otworzyły, trafiła do przestronnego, minimalistycznego apartamentu. Ściany były niemal w całości przeszklone, ukazując spektakularny widok na nocne miasto, migoczące tysiącami świateł.

Drzwi otworzył jej Kai. Był ubrany swobodnie, w ciemne dżinsy i prostą koszulkę, jakby dopiero co wrócił do domu i nie zdążył przygotować się na jej przyjście. Miał krótkie włosy, typowe dla żołnierza, ale jego spojrzenie było miękkie, niepewne. Jego oczy, choć pełne intensywności, zdradzały pewne zmęczenie – może emocjonalne, może wynikające z ciężaru ostatnich lat spędzonych w służbie.

– To ty? – zapytał, ledwo zauważalnie unosząc brwi. Jego głos był cichy, niemal nieśmiały, jakby nie wiedział, co powiedzieć. – Przepraszam, przyjaciele... zorganizowali to wszystko. Nie wiedziałem, jak zareagować.

Jungmi uśmiechnęła się delikatnie, starając się rozładować atmosferę. Zdecydowanym, ale eleganckim krokiem przekroczyła próg. Z zamknięcia drzwi za sobą płynęło niemal symboliczne poczucie zamknięcia się w tej intymnej przestrzeni.

– Nie musisz się tłumaczyć – odparła, jej głos brzmiał pewnie, z nutą profesjonalizmu. Pracowała z różnymi klientami, ale już po pierwszych chwilach wiedziała, że Kai nie jest typowy. W powietrzu wisiało napięcie, ale inne niż zwykle. Tu nie chodziło o żądzę czy proste potrzeby. Jungmi czuła, że Kai szukał czegoś głębszego, może nawet sam tego nie wiedząc.

Kai przesunął dłonią po karku, jakby chciał pozbyć się niepotrzebnego ciężaru.

– Chcesz coś do picia? – zapytał, próbując przełamać ciszę, która się między nimi zapanowała. Wskazał na niski stolik obok kanapy, na którym stała butelka whisky oraz dwa szklane kieliszki.

Jungmi spojrzała na alkohol, ale od razu odwróciła wzrok.

– Dziękuję, ale nie piję w pracy – odpowiedziała uprzejmie, z lekkim uśmiechem, ale stanowczo. Jej głos nie pozostawiał miejsca na wątpliwości, a Kai wydawał się to zrozumieć. Uniósł lekko ręce w geście kapitulacji.

– Rozumiem – odparł z delikatnym uśmiechem, choć w jego głosie można było wyczuć lekkie zdziwienie. – Po prostu... to wszystko jest dla mnie trochę nowe. Nigdy wcześniej nie... – zawahał się, jakby szukał odpowiednich słów. – Nie miałem okazji korzystać z takich usług.

Jungmi usiadła na skraju kanapy, powoli zsuwając płaszcz z ramion. Odkryła przed nim delikatną, elegancką sukienkę, która idealnie przylegała do jej ciała, podkreślając każdy ruch. Obserwowała jego reakcje – ciekawość i niepewność mieszały się w jego oczach.

– To w porządku – powiedziała miękko. – Każdy potrzebuje czasem odpoczynku. Po tym, co przeszedłeś... – jej słowa zawisły w powietrzu, nie musiała mówić więcej. – Zasługujesz na chwilę spokoju.

Kai skinął głową, patrząc na nią z większym zrozumieniem. Wiedział, że dzisiejszy wieczór nie będzie zwyczajny. W powietrzu zaczęła się wyczuwać subtelna zmiana. Rozmowa, choć nadal powierzchowna, miała podskórne warstwy emocji, które mogły doprowadzić do czegoś więcej.

MAGIC SHOP || ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz