-Lizzy-
Chwyciłam za klamkę i wyszłam z jego samochodu, Levi również wysiadł i podszedł do mnie. Nie dość, że było zimno to ja byłam cała mokra, dobrze, że Levi miał tę bluzę. Gdy podszedł do mnie i spojrzał na mnie ja zaczęłam ściągać bluzę chciałam mu ją oddać ale Levi od razu chwycił za bluzę i nałożył mi ją z powrotem, całkiem miłe z jego strony.
- Zimno jest a ty jesteś mokra. Wpadnę po nią jutro. – powiedział.
Patrzył mi w oczy, po chwili położył swoją rękę na moim policzku, które było lodowate, jego dłoń był ciepła. Dziwnie się poczułam, gdy dotknął mojego policzka.
- Zimno ci ? – zapytał czarnowłosy.
- Nie. Jest okej.- powiedziałam.
- Masz lodowatą twarz.
Przejechał ręką po moim policzku i zatrzymał się przy ustach, tak jak kiedyś zrobił to Ashe. Dotknął kciukiem mojej dolnej wargi, obserwowałam go dokładnie. Nie miałam pojęcia co on wyprawia ale nie mogłam nic z tym zrobić, moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Nagle Levi połączył nasze usta w pocałunek od razu go odepchnęłam. Ściągnęłam jego bluzę i oddałam mu, nie byłam zła na niego a powinnam. Jedyną złość, która czułam to do siebie, bo mogłam temu zapobiec ściągając jego dłoń z mojej twarzy tak jak zrobiłam to w przypadku jego brata.
- Dzięki za wszystko. Ale nie powinieneś tego robić.
- Ale chciałem to zrobić. Nie jesteś zła, co do ciebie niepodobne.
Chciał to zrobić ? Co on wygaduje.
- Jestem zła, ale na siebie, a nie na ciebie. Bo powinnam od razu wziąć twoją rękę z mojej twarzy a nie zrobiłam tego i doszło do tego pocałunku.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
Po czym odwróciłam się i poszłam do swojego mieszkania. Wbiegłam do swojego pokoju, nie wiem co to miało znaczyć. Wcześniej powiedziałam mu o tym, dlaczego boje się wody, a teraz ten pocałunek. Co się ze mną dzieje ? To pewnie przez ten alkohol, nie powinnam pić. Wzięłam gorącą kąpiel i położyłam się na łóżku. Sięgnęłam po telefon miałam wiadomość od Hadar’a i Levi’ego
Hadar
Przepraszam cię bardzo Lizzy, nie chciałem tego.
Nie wiedziałam co mam odpisać, postanowiłam nic nie odpisać, bo nie jestem trzeźwa więc poczekam do jutro.
Levi
Hej to znów ja, chce abyś wiedziała że nie żałuję tego pocałunku. I nigdy o nim nie zapomnę dziewczynko.
Czy to jest jakiś sen?
Co on znów pisze ? Muszę iść spać to za dużo dla mnie. Wyłączyłam telefon, aby nikt mi nie przeszkadzał i po chwili usnęłam. Gdy się obudziłam była jakoś po 7.30 nie mogłam spać, budziłam się co jakiś czas. Poszłam się ogarnąć i zrobić sobie zieloną herbatę. Wróciłam do pokoju i sięgnęłam po mój szkicownik z projektami, chciałam zaprojektować coś w ramach podziękowań dla Levi’ ego. Chciałam, aby było to coś co będzie mu się kojarzyć z tym że mnie uratował wtedy, miałam pustkę w głowie. On nigdy nie zapomni o pocałunku więc mogłabym coś związanego z ustami ale nie chciałam tego. Wstałam z łóżka, chyba przyda mi się świeże powietrze, pójdę pobiegać. Po kilku minutach wyszłam z domu, aby pobiegać, po dwóch godzinach wróciłam do mieszkania, wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam z łazienki zabrzmiał dzwonek, poszłam otworzyć był to Hadar z bukietem białych róż.
- Hej chciałem porozmawiać i przeprosić.- powiedział dając mi bukiet.
- Hej, dziękuję za kwiaty nie były konieczne, wchodź.
Wszedł do środka, zamknęłam drzwi i włożyłam kwiaty do wazonu po czym spojrzałam na niego.
- Czego się napijesz ?- zapytałam.
- Niczego, usiądź. To ważne.
Zmartwiłam się trochę, od razu usiadłam obok niego. Hadar był bardzo poważny, nie wiedziałam dlaczego, czy coś się wydarzyło.
- Na początku to bardzo chciałem cię przeprosić za wczorajsze zachowanie. Czemu wczoraj nie wypłynęłaś z basenu ? Boisz się wody ?- zapytał Hadar.
- Nie boje się wody. Po prostu wrzuciłeś mnie tak nagle, nie wiedziałam co się dzieje zresztą wypiłam trochę.- powiedziałam.
- Dlaczego Levi ci pomógł, znacie się bliżej ?
- Skąd niby mieliśmy się znać bliżej ? Nie wiem czemu mi pomógł. Ale jestem mu ogromnie wdzięczna. Ale ty nie po to tylko przyszedłeś, stało się coś?
- Chciałem ci coś powiedzieć. Znam się z braćmi Davis, miałem z nimi styczność w przeszłości, której nie wspominam dobrze. Nienawidzimy się nawzajem, nie wiem czemu znów się mnie uczepili. Wcześniej byłem innym człowiekiem. Miałem problemy z alkoholem i z agresją, nie można było mnie powstrzymać, gdy się wkurzyłem. Ścigałem się z Ashe, ale on zawsze był ode mnie lepsze, zawsze przegrywałem z nim. Nie mogłem się z tym pogodzić, raz nawet dziewczyna mnie zostawiła i poleciała do niego, gdy przegrałem z nim. Dlatego tak na nich reaguje.
- Nie wiedziałam, że się ścigałaś. Nigdy nie wspomniałeś o tym, przez to jaki wtedy byłeś ?
- Tak. Było mi wstyd o tym opowiadać. Nikt nigdy z nim nie wygrał, jesteś pierwszą osobą, która wygra z nim. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby nie fakt, że jesteś dziewczyną.- powiedział.
- To dlaczego chciałeś abym się z nim ścigała ? Wspierałeś mnie pomimo tego, że wiedziałeś co mnie czeka.
- Ja zawsze cię we wszystkim wspieram. Nic by ci nie zrobił, bo nie pozwoliłbym na to jesteś dla mnie zbyt ważną osobą.- powiedział patrząc mi w oczy.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.- oznajmiłam.
- Lizzy ja nie traktuje cię jak przyjaciółkę. Jesteś dla mnie kimś więcej. Pamiętasz, gdy dzwoniłem do ciebie o radę dla znajomego ? To było kłamstwo, tu chodziło o mnie i o moje uczucia do ciebie. Kocham cię Lizzy.
Byłam zaskoczona, pomimo tego, że wiedziałam o tym to jego słowa mnie zamurowały. Nie sądziłam, że on kiedyś coś takiego powie, nie miałam pojęcia, że usłyszę to z jego ust. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Hadar... Dlaczego ? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. A ty mi mówisz, że mnie kochasz, przecież dobrze wiesz, że ja nie bawię się w związki.
Hadar milczała, spojrzałam na niego a on patrzył na mnie tym spojrzeniem napełnionym miłością na którą nie zasługuje.
- Hadar, przestań na mnie patrzeć w ten sposób proszę.
– W jaki?- zapytał dalej patrząc na mnie tym spojrzeniem.
- Jakbym była osobą, którą zasługuje na miłość i szczęście.
- Bo jesteś osobą, która na to zasługuje. Zasługujesz na wszytko co najlepsze.
- Nie Hadar. Nie zasługuje na to. Jestem jak róża tylko wszystkich ranie.- powiedziałam.
- O czym ty mówisz. Jeśli chcesz mnie zniechęcić do siebie to nie uda ci się to. Pokochałem cię i nie żałuję tego.
- Przykro mi Hadar, ale będę musiała złamać ci serce. W moim życiu nie ma miejsca na miłość.
- Chcesz mi powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz ? – zapytał z smutkiem w oczach.
- Tak. Nic do ciebie nie czuje. Nie jestem osobą, która będzie kochać kogoś. Nie potrafię i nie chce. Przepraszam cię, ale nigdy nie powinieneś cokolwiek do mnie poczuć.- powiedziałam.
- Wybacz, myliłem się. Nigdy nie znaczyłem dla ciebie tyle, ile myślałem, że mogę znaczyć.- powiedział z łamiącym się głosem.
Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. I dobrze wiedziałem, że to jest moja wina.
- Hadar... To nie miało tak wyglądać. Ty nie miałeś się we mnie zakochać. Mieliśmy być tylko przyjaciółmi, paczką przyjaciół. Nigdy nie mieliśmy być kimś więcej, przepraszam, ale ja nie potrafię kochać. – powiedziałam obwiniając się.
Obwiniałam się o to. Czułam się fatalnie w tym momencie, nie chciałam nigdy go zranić. Traktuje go jak starszego brata, nie mogłabym go darzyć uczuciami. Ja po prostu nie jestem osobą, która umie kochać.
- Przestań, ranisz mnie jeszcze bardziej tymi słowami. Myślałem, że ty też coś do mnie czujesz. Najwidoczniej coś źle zrozumiałam, szkoda, bo myślałem, że to może się udać, że nam się może udać. Liczyłem, że stworzymy coś pięknego razem. Twoja obecność sprawiała mi ból, a zarazem szczęście, ból, bo nie mogłem ci powiedzieć co tak naprawdę czuję. Ale twoja nie obecność sprawiała mi jeszcze większy ból, który myślałem, że nic nie zmieni, ale teraz zadałaś mi największy ból. Lecz ty nie zrozumiesz tego.
- Nie mów tak. Hadar nigdy nie dawałam ci sygnałów, że moglibyśmy być kimś więcej. Nie wiem, dlaczego tak pomyślałeś.- powiedziałam patrząc na niego.
Był smutny, a zarazem wściekły, nie wiedziała co mam robić. Co, jeśli znów wróci stary Hadar ? Ten bezlitosny i to przeze mnie, nie chciałam tego.
- Nigdy nie chciałam cię zranić. Naprawdę wierzysz mi ?- zapytałam.
Czułam jak do moich powiek napływają łzy. Czułam się okropnie, niby nic nie zrobiłam źle, ale jednak coś we mnie przekonywało mnie, że to wszystko moja wina. Widziałam jak Hadar zacisnął swoje ręce w pięści, był wściekły. Bałam się o niego, wstał z krzesła ja również i podszedł do mnie bliżej, stał bardzo blisko mnie. Nie wiedziałam co on chce zrobić, co mu siedzi w głowie, przesunęłam się do tyłu. .
Przestraszyłam się jego, pierwszy raz się go przestraszyłam.
- Boisz się mnie ?- zapytał.
- Hadar przerażasz mnie.
- Teraz cię przerażam? Sam jestem przerażony, gdy patrzę na siebie. Wiesz kogo widzę ? Osobę, która byłaby gotowa zrobić wszystko dla ciebie, mam chorą obsesję na twoim punkcie. Boje się tego, co jestem w stanie zrobić dla ciebie. Te uczucia mnie niszczą, rozumiesz to ? Niszczą mnie uczucia do ciebie! – wykrzyczał patrząc mi prosto w oczy.
- Hadar proszę uspokój się. Nie rób nic głupiego czego możesz później żałować.
- Boisz się o siebie czy o mnie ?- zapytał.
- Nie wygłupiaj się.
Nagle Hadar odwrócił się do mnie plecami i rozwalił wazon, w którym były kwiaty. Byłam przerażona, nie wiedziałam co mam zrobić jak go uspokoić.
- Widzisz do czego doprowadziła miłość do ciebie ?! Widzisz kim się stałem?!
- Pomogę ci wyjść z tego. Ale musisz się uspokoić.- powiedziałam podchodząc do niego po mału.
- Nie chce twojej pomocy Lizzy!
Wykrzyczał po czym wybiegł z mojego mieszkania, bałam się, że może sobie coś zrobić lub komuś. Zamknęłam mieszkanie i pobiegłam za nim, wsiadł do samochodu a ja razem z nim. Chłopak spojrzał na mnie nerwowo.
- Wysiadaj.
- Nie. Nie pozwolę, aby coś ci się stało przez uczucia do mnie.
- Lizzy piszesz się na śmierć.
- Hadar pomogę ci we wszystkim rozumiesz ? Pomogę ci z tego wyjść. Jeszcze wszystko będzie dobrze.
- Nie Lizzy! Ty nic nie rozumiesz.
Odpalił samochód i ruszył z piaskiem opon. Jechał coraz szybciej i szybciej a w tle leciało Frozen- Madonna, Sickick Hadar pogłośnił piosenkę. Przerażało mnie to, z jaką on prędkością jedzie, bałam się, że w końcu może nie zapanować nad samochodem.
- Hadar zwolnij! – wykrzyczałam.
Chłopak nie reagował, przyspieszył jeszcze bardziej. Hadar w ogóle mnie nie słuchał.
- Hadar zwolnij ! Chcesz nas zabić ?! – wykrzyczałam.
- Boisz się prędkości ? Przecież kochasz tę adrenalinę! – wykrzyczał.
- Kocham, ale ty chcesz nas zabić !
Widziałam jak przeraźliwie się uśmiechnął. Nagle zauważyłam naprzeciwko nas tira, Hadar spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się znów. Skręcił na drugi pas, jechał prosto na tira.
- Hadar kurwa co ty robisz ?! Błagam cię przestań! Zjedz na drugi pas ! – wykrzyczałam.
Byłam przerażona, bałam się. Pierwszy raz tak bardzo się bałam, przez 19 lat nigdy się tak bardzo nie bałam, jak w tej chwili. Czy Hadar naprawdę chce nas zabić ? Czy on naprawdę jest do tego zdolny ? Nie wiedziałam co mam robić.
- Hadar błagam cię, zjedz na drugi pas. Nie tylko my stracimy życie. Chcesz nas zabić ?! Nie poradzisz siebie, gdybym ja umarła i ten kierowca tira a ty byś przeżył. Nie poradziłbyś sobie z wyrzutami sumienia. Hadar błagam cię posłuchaj mnie.
Lecz on mnie nie słuchał, jechaliśmy wprost w tira. Łzy spływały po moich policzkach, Hadar w ostatniej chwili skręcił na drugi pas, unikając wypadku, który był prawie pewny. Chłopak spojrzał na mnie.
- Przestraszyłaś się? Nie masz czego. Nie zrobiłbym ci krzywdy.- powiedział kładąc rękę na moim udzie.
- Hadar czy ty zwariowałeś ?! Co, gdybyś nie zdążył skręcić ?! Pomyślałeś o tym ?!
- Spokojnie Lizzy, panuje nad tym. Zapomniałaś, że się ścigałem i znam pełno różnych sztuczek.
- Zahamuje ten samochód. Proszę cię, muszę wyjść z tego samochodu.
-Spokojnie Lizzy.
Pomimo tego, że prosiłam go, aby zahamował a on mnie uspakajał ale nie hamował.
-Hadar proszę cię zahamuje ten samochód ! – wykrzyczałam zalana łzami
Chłopak zaczął pomału hamować, jechaliśmy już wolniej. Dopiero teraz dotarło do mnie co się właśnie działo, dostałam ataku paniki i nie mogła nad tym zapanować, Hadar to zauważy. Spojrzał na mnie, złapał mnie za rękę chciał mi pomóc się uspokoić ale to nie było takie proste. Nagle na drogę wyskoczyło zwierzę, Hadar gwałtownie skręcił wjeżdżając w drzewo. Z samochodu zaczęło się dymić, spojrzałam na Hadar’a na szczęście nic mu nie było przynajmniej tak wyglądał. Wysiadł z samochodu i podbiegł do mnie otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść z samochodu.
- Lizzy tak bardzo cię przepraszam, ja nie chciałem, aby cokolwiek ci się stało.- powiedział.
Hadar był przerażony, po jego policzkach spływały łzy. Nie wiedziałam czemu, przecież nic mi się nie stało mu też.
- Lizzy twoja głowa, leci ci krew.- powiedział.
-Co?
Przyłożyłam rękę do swojej głowy, spojrzałam na swoją dłoń, na której była krew. Nie pamiętam abym się uderzyła.
- Lizzy ja naprawdę cię przepraszam, nie chciałem tego. – powiedział płacząc.
Przytulił mnie mocno. Siedzieliśmy na trawie Hadar cały czas był we mnie wtulony. Widziałam, że chłopak jest przerażony, łzy zalewały jego twarz.
- Przepraszam cię Lizzy. Proszę powiedz coś. Boje się o ciebie.
- Nic mi nie jest.
Chciałam wstać, ale gdy tylko wstałam zakręciło mi się w głowie i nie mogłam ustać. Hadar złapał mnie abym nie upadła na ziemię. Sięgnął po telefon i zadzwonił gdzieś, ale już nie zwracałam uwagi wszystko widziałam jak przez mgłę. Poczułam tylko jak ktoś mnie podnosi, straciłam przytomność.
CZYTASZ
Angle and Devil in One
Teen FictionVela Scuti po śmierci ojca ukrywa się pod fałszywymi danymi. Układa sobie życie razem z paczką przyjaciół, którzy tak naprawdę jej nie znają. Jednak w 19 urodziny wszystko się zmienia, pojawiają się oni... dwójka braci. Jej przeszłość daje o sobie z...