30 PORADZĘ SOBIE SAMA

69 3 0
                                    

Następnego dnia obudził mnie dzwoniący telefon, sięgnęłam po niego i odebrałam nawet nie patrzyłam kto dzwoni.

LIZZY.- Halo?

TEO.- Hej piękna. Z tej strony Teo z wczorajszej imprezy.

LIZZY.- O hej, skąd masz mój numer. Nie przypominam sobie abym ci go dawała.

TEO.- Mam swoje źródła. Możemy się dziś spotkać na kawę ?

LIZZY.- Mam już plany na dziś.

TEO.- jasne rozumiem. A jutro ?

LIZZY.- nie wiem. Zadzwonię później okej?

TEO.- Jasne. Chyba cię obudziłem.

LIZZY.- Zgadza się.

Rozłączyłam się i położyłam telefon obok siebie, skąd ten chłopak ma mój numer ? Przetarłam twarz ręką i po chwili wstałam się ogarnąć, a później przygotowałam śniadanie. Akurat Ethan wstał usiadł do stołu.

- Dobrze znasz się z Teo ?- zapytałam.

- Tak, a co ?

- Podawałeś mu mój numer ?

- Tak, poprosił mnie abym mu podał. Ponoć miał jakąś sprawę do ciebie odnoście wyścigu.

- Co?

- Teo wie że ścigałaś się i wygrałaś. Najwyżej go zablokujesz i już.- powiedział.

- Szkoda że nawet nie poinformowałeś  mnie o tym.

- Wczoraj dobrze się bawiłaś na imprezie z Lily więc nie chciałem ci przeszkadzać a później byłaś śpiąca.

- Super. Zane mówił abym go unikała a ty podajesz mu mój numer.

- Dlaczego masz go niby unikać ?- zapytał.

- Jak to Zane powiedział, spodobałam mu się i będzie za wszelką cenę chciał mnie zdobyć jakoś tak.- powiedziałam.

- Ups. Jakoś to odkręcę dziewczynko.

- Z pewnością. A i dziś spotykam się z przyjaciółmi więc nie będzie mnie w mieszkaniu.

- okej. Gdzie i o której?- zapytał.

- To cię nie powinno interesować, to moja sprawa.

Sięgnęłam po telefon bo właśnie dostałam wiadomość.

HADAR.
Hej, spotkanie u nas o 15.00 pasuje ci ?

LIZZY
Hej, jasne. Do zobaczenia.

HADAR.
Do zobaczenia.

Położyłam telefon na stole i wypiłam swoją herbatę, gdy już miałam iść Ethan chwycił mnie za nadgarstek.

- Nic nie zjadłaś.

- I co z tego ? – zapytałam.

- Masz coś zjeść.

- To rozkaz ?

- Nie, ale jeśli zaraz nie zaczniesz jeść to sam cię nakarmią.- powiedział Ethan.

- Śmieszny jesteś. Daj mi spokój Ethan, zresztą często z rana nie jem. – powiedziałam.

- Czemu ty nie jesz ? – zapytał czarnowłosy.

- Bo nie jestem głodna.

Powiedziałam i wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w sportowe ubrania, chciałam iść pobiegać. Gdy tylko wyszłam z pokoju Ethan spojrzał na mnie.

- A ty gdzie ?

- Idę pobiegać.

- Nigdzie sama nie pójdziesz.- powiedział.

- To chodź ze mną.- powiedziałam po czym zaśmiałam się.

- Dobra.

Nie spodziewałam że się zgodzi, poszedł ubrać coś wygodniejszego i po chwili był już gotowy. Nie do końca wierzyłam w to że on będzie biegać razem ze mną ale wyszliśmy i zaczęliśmy biegać. Muszę przyznać że całkiem dobrze mi się z nim biegło, miał kondycję. Chyba dzięki temu bieganiu zbliżyliśmy się trochę do siebie. Gdy wróciliśmy do mieszkania poszłam wziąć szybki prysznic a później poszedł Ethan. Gdy wyszedł z łazienki siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy dużo się śmialiśmy przy tym. Wybiła godzina 14.30.

- Muszę się już zbierać. – powiedziałam.

- Okej, w takim razie ja też wyjdę. Napisz tylko, kiedy będziesz miała zamiar wracać.

- Okej.

Po kilku minutach wyszliśmy z mieszkania. Pojechałam do domu Hadar’a i Lindy, gdy już weszłam do środka wszyscy już byli. Przywitałam się z każdym i usiadłam.

- Chciałabym wam coś zaproponować.- powiedziałam.

- A więc mów Lizzy. – powiedziała Linda.

- Co wy na wspólny wypad ? Całą naszą paczka za tydzień do Forks?- zapytałam.

- Do Forks? Skąd ten pomysł ?- zapytał Matt.

- Mam tam domek, jest niewielki ma zaledwie dwa pokoje u góry i na dole salon połączony z jadalnią i kuchnią noi łazienka. Spalibyśmy po dwie osoby niestety. Ale pięknie tam jest.- powiedziałam.

- Jestem za, zawsze chciałam tam jechać.- powiedziała Linda.

- Skąd ty masz tam domek ?- zapytał Joe.

- Odziedziczyłam po cioci. To co ktoś jest jeszcze chętny? Spędzilibyśmy razem dużo czasu jak to było kiedyś.- powiedziałam.

Wszyscy zgodzili się na wyjazd, widziałam że dziewczyny były podekscytowane.

- Więc kiedy byłby wyjazd ? I na ile to najważniejsze pytanie.- powiedział Hadar.

- Za równy tydzień. Wyjechalibyśmy może jakoś o 10.00 a na ile to nie wiem. Proponuję na tydzień, jeśli wam się spodoba to sobie przedłużymy wyjazd.- powiedziałam.

- Okej. – odpowiedział Hadar.

Spędziłam czas z moimi przyjaciółmi, omówiliśmy jeszcze dokładnie szczegóły kto będzie z kim jechał, co muszą zabrać. A potem urządziliśmy sobie seans filmowy, gdy wybiła godzina 20.00 przyszła mi wiadomość sięgnęłam po telefon.

ETHAN
Wróciłaś już ?

VELA
Nie, a co ?

ETHAN
Pytam tylko, myślałem że może zapomniałaś napisać.

VELA
Okej, niedługo będę się zbierać. Napisze ci gdy już wyjdę.

ETHAN
Okej.

Odłożyłam telefon, widziałam że Hadar na mnie patrzył. Zaczęliśmy dalej oglądać film, gdy się skończył musiałam się już zbierać do domu.

- Muszę się już zbierać. – powiedziałam.

- Już? A może zostaniesz na noc.- powiedziała Linda.

- Innym razem.- powiedziałam.

Pożegnałam się i wyszłam z ich domu, gdy wsiadłam do samochodu wyciągnęłam telefon aby napisać wiadomość.

VELA
Wyszłam już, zaraz będę jechać do domu.

ETHAN
Okej, musimy pogadać. Chodzi o Teo.

VELA
Okej, w takim razie widzimy się w domu.

Położyłam telefon i odjechałam, czemu chce gadać o Teo? Stało się coś czy co ? Mam nadzieję że to nic ważnego i nie będzie żadnych problemów. Gdy byłam już pod mieszkaniem zobaczyłam że Ethan już na mnie czeka. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie.

- O co chodzi z Teo?- zapytałam.

- Chłop się w tobie zakochał na poważnie. Dzwonił do mnie, aby wypytać się, o ciebie co lubisz i tak dalej. Chce się z tobą jutro koniecznie spotkać.

- Super. Co mu powiedziałeś ?

- Że nie wiem nic. Oczywiście skłamałem ale on wcale nie musi tego wiedzieć.

- Super. On tak łatwo nie odpuści prawda ?

- Zgadza się, nawet jak mu dasz kosza. Chyba że ale wiesz co nieważne.- powiedział.

- No mów. Jest jakiś sposób.

- Jest, nawet w sumie dwa. Jeden to taki że musiałabyś udawać dziewczynę moją albo mojego brata wtedy odpuści bo nie ruszy mojej czy jego dziewczyny.

- No już lecę. A drugi sposób ?

- Wyścig. Musiałby z tobą przegrać wyścig- powiedział chłopak.

- Słucham ? Jeżdżę dla siebie, a nie po to, aby się ścigać z kimś.- powiedziałam.

- Tylko ci mówiłem, jakie są opcje. A co ty zrobisz to już twoja sprawa, możesz nic z tym nie robić też.

- I wtedy się nigdy nie odczepi. Po co dawałeś mu mój numer ? To twoja wina po części. -powiedziałam.

- Wiem. Przepraszam cię bardzo dziewczynko. Mogłem to z tobą najpierw skonsultować. Pomogę ci to jakoś odkręcić.- powiedział Ethan.

-Okej. O właśnie zapomniałabym. W tamtym tygodniu spał tutaj Zane a w tym ty. A w następnym tygodniu jadę z przyjaciółmi na wyjazd. Więc nie będziecie musieli marnować swój czas na mnie.- powiedziałam.

- Gdzie jedziesz ? Dlaczego w ogóle to z nami nie skonsultowałaś ?

- No chyba sobie żartujesz że miałabym to z wami konsultować. To moje życie i ja decyduje kiedy, gdzie i z kim jadę. A wam nic do tego.- powiedziałam.

- Powiedz gdzie jedziesz.- powiedział.

- Do Forks. – odpowiedziałam.

Wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju, chłopak został w salonie. Położyłam się na łóżku po chwili dostałam wiadomość sięgnąłem po telefon.

NIEZNAJOMY
Hej Lizzy, nie wiem, czy zapisałaś numer to ja Teo. To co masz jutro czas na spotkanie ?

LIZZY.
Hej, o której chcesz się spotkać i gdzie?

TEO
O 14.00 w kawiarni, wyślę ci jutro lokalizację.

LIZZY
Okej.

Położyłam telefon obok, spotkam się z nim tylko po to, aby uświadomić mu, aby się odczepił ode mnie. Mam nadzieję że to pomoże jak nie to Ethan będzie musiał jakoś to odkręcić, gdyby nie podał mu mojego numeru miałabym teraz spokój. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, gdy się obudziłam słyszałam rozmowy poszłam sprawdzić kto jest w moim  mieszkaniu. Weszłam do salonu a tam był Ethan, Zane i ich ojciec. Świetnie zrobili sobie zgromadzenie bez mojej wiedzy w moim mieszkaniu.

- Co to za zgromadzenie ?- zapytałam.

- Planujesz jechać do Forks ?- zapytał ich ojciec.

- Tak. Jakiś problem ?

- Zwariowałaś ? Zapomniałaś że twój ojciec jest na wolności i chce cię zabić ? Nie możesz jechać, na pewno nie teraz. Złapiemy go to wtedy będziesz mogła sobie normalnie funkcjonować.- powiedział zdenerwowany Zane.

Oczy zaszkliły mi się, przez to że wspomniał o ojcu a ja przypomniałam siebie wszytko co z nim związane. Zacisnęłam pieść chciałam coś powiedzieć ale wiedziałam że mój głos nie będzie brzmiał normalnie.

- To nie jest odpowiedzialne Vela. Chcesz, aby cię dopadł i zabił ?! Chcesz mu się wystawić ?! Jesteś na tyle naiwna, aby wystawić się mu? Chcesz umrzeć ?! – wykrzyczał Ethan.

- Co wam do tego ?! Mam to gdzieś że chce mnie zabić ! Nie będę się chować jak tchórz! Nie jestem nim i nigdy nie będę. Nie mogę normalnie funkcjonować bo w się wtrąciliście w moje sprawy! To nie przez ojca tylko przez was i waszą opiekę. Chcecie mi pomóc a jedyne co robicie to utrudniacie mi życie ! Robicie ze mnie jakąś niedołęgę, która nie może się sama sobą zająć ! – wykrzyczałam.

Było słychać mój łamiący się głos, wiedziałam o tym dobrze. Łzy popłynęły po moich policzkach, otarłam je szybko. Zane chciał podejść i mnie przytulić ale odepchnęłam go. Miałam dość tego, dość ich zachowania i że nie mogę nic sama zrobić.

-Dziękuję za wszytko ale nie chce już waszej pomocy. – powiedziałam.

- Nie wiesz co mówisz dziecko. Nie poradzisz sobie sama.- powiedział mężczyzna.

- Z szacunkiem panie Reid ale poradzę sobie sama. Zawsze radziłam i teraz też poradzę, nie potrzebuje niczyjej litości.- powiedziałam.

- Jesteś zła i nie wiesz o czym mówisz. Proszę cię Velo nie jedź do Forks, przynajmniej do czasu gdy go nie namierzymy.- powiedział ich ojciec.

- To moje życie. I będę robić co chce, pojadę do Forks i nic nie zrobicie z tym.

- Nigdzie nie pojedziesz, chcesz, aby cię zabił ?! Przecież on tylko czeka na twój ruch !- wykrzyczał Zane.

- To mnie zabije ! A tobie nic do tego! Będę martwa i nikt z tym nic nie zrobi ! Wynoście się stąd!- wykrzyczałam.

Ich ojciec spojrzał na mnie po czym pokręciło głową.

- Chodźcie, Vela potrzebuje czasu dla siebie.- powiedział Reid.

Po czym zaczął iść w kierunku wyjścia razem z Ethan’em natomiast Zane patrzył na mnie i nie chciał wyjść.

- Wyjedź.- powiedziałam.

- Nie.- odrzekł.

- Wynoś się stąd i to już !- wykrzyczałam.

Popchnęłam chłopaka w stronę drzwi, ale on nie reagował, więc zaczęłam go dalej popychać tak, aby znalazł się przy drzwiach.

- Robisz największą głupotę Vela.- powiedział zdenerwowany Zane.

- To robię. Moje życie, zajmij się lepiej swoim.- powiedziałam.

Po czym popchnęłam go za drzwi i zamknęłam szybko drzwi. Oparłam się o nie i zsunęłam się na podłogę a łzy spłynęły po moich policzkach. Siedziałam tak przez dłuższy czas gwiazdka leżała obok mnie. Później wstałam i poszłam do pokoju sięgnęłam po telefon, Teo wysłał mi lokalizację. Wyszłam na balkon i tam siedziałam do godziny 13.00 patrzyłam w dal bez celu. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić czułam jakaś pustkę. Poszłam się przygotować na spotkanie z Teo, ubrałam czarny top na ramiączkach i do tego dłuższą czarna spódnice z drobnymi kwiatami. Gdy byłam już gotowa wzięłam kluczyki i poszłam do samochodu, po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Udałam się do środka, blondyn już siedział przy stole obok dużego okna z widokiem na ulicę. Podeszłam do niego, Teo wstał i przytulił mnie po czym usiedliśmy, zamówiłam kawę i skupiłam się na chłopaku. Chciałam jak najszybciej odbyć tą rozmowę i wracać do domu, nie miałam nastroju do spędzania czasu z ludźmi.

- Po co chciałeś cię spotkać ?- zapytałam.

- Spodobałaś mi się Lizzy. Chciałbym cię bliżej poznać i rozwinąć nasza znajomość.- powiedział blondyn.

- Dam ci dobrą radę. Odpuść.

- Nie ma mowy, chce cię poznać, stworzyć z tobą związek.

- Widzę że mówisz wprost czego chcesz. Cieszy mnie to, ale nic z tego nie będzie Teo naprawdę.

- Dlaczego tak uważasz ? Może warto spróbować. – powiedział chłopak.

-Powiem ci w prosty po prostu trudno mnie pokochać i lepiej iść dalej. Wiem co mówię nie znasz mnie i lepiej, abyś mnie nie poznał. Naprawdę Teo, wydajesz się spoko więc ostrzegam cię, nie jestem odpowiednią osobą do kochania. Nie wierzę w miłość.- powiedziałam.

- Jesteś pewna że nie chcesz spróbować? Nigdy nie odpuszczam tak łatwo, ale ty wiesz czego chcesz i jesteś ze mną szczera.

- Jestem pewna.

- Okej. W takim razie odpuszczę ale chciałabym abyś zostali chociaż znajomymi na imprezę czy coś.- powiedział.

- Okej. Cieszę się że tak szybko to zrozumiałeś.- powiedziałam z uśmiechem.

Kelner przyniósł nam kawę, wypiliśmy ją rozmawiając a później rozeszliśmy się. Wróciłam od razu do domu, przebrałam się w dresy i luźną koszulkę. Usiadłam w salonie i oglądałam telewizor, nagle mój telefon zadzwonił był to Hadar.

HADAR.- Dobrze że odebrałaś. Pamiętasz Norę?

LIZZY.- Tak, stało się coś ?

HADAR.- Ma problemy z sercem. Była dziś u lekarza.

LIZZY.- przykro mi. Ale to coś poważnego ?

HADAR – mówiła że nie. Czasem trudno jej się oddycha ale to wszytko.

LIZZY.- Dobrze że to nic poważnego. Ale słyszę że martwisz się. Co się dzieje Hadar?

HADAR.- gdy byłem mały miałem przyjaciółkę która też miała problemy z serce, mówiła że to nic poważnego, a potem zmarła. Nie chcę, aby to się powtórzyło.

LIZZY.- Spokojnie Hadar przecież są różne choroby powiązane z serce. Nora czuję się dobrze i mówi że to nic poważnego, gdyby było inaczej powiedziałaby ci bo się przyjaźnicie.

HADAR.- Masz rację. Pomyślałem że może weźmiemy ja na wyjazd. Co o tym myślisz.

Nie ma takiej opcji, ona jest moją siostrą. Nie będę się tak narażać, gdy ojciec się dowie będzie mógł łatwo mnie zabić. Polubiłam tą dziewczynę ale nie narażę tak swojego życia.

LIZZY.- Wybacz Hadar ale to nie możliwe, nie pomieścimy się tam.

HADAR.- Jasne rozumiem.

Rozmawiałam z Hadar’em jeszcze przez dłuższy czas, potem rozłączyłam się z nim. Położyłam telefon obok i skupiłam się na filmie.

Angle and Devil in OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz