16 UCZUCIA

83 4 0
                                    

Gdy byłam już gotowa zamknęłam mieszkanie i wyszłam na ulicę. Zaraz miał przyjechać Hadar z Elise, zadzwonił mój telefon spojrzałam na ekran był to Levi. Odebrałam.

LEVI: o hej dziewczynko.

LIZZY: Po co dzwonisz ?

LEVI: Bo mi się nudzi, idiota do ciebie zmierza.

LIZZY: Pijany jesteś?

LEVI: Wydaje ci się dziewczynko.

LIZZY: chwila, ty kierujesz samochodem?!

LEVI: Tak, a co ?

LIZZY: Zwariowałeś ?! Możesz spowodować wypadek! Zatrzymaj samochodem natychmiast.

LEVI: Wyluzuj, jestem już pod twoim domem. Idiota niedługo będzie.

Rozejrzałam się i zobaczyłam go, siedział w samochodzie. Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Hadar’a.

LIZZY: Hej, mała zmiana planów. Jedźcie we dwójkę ja dojadę później. Muszę jeszcze coś załatwić.

HADAR: okej.

Rozłączyłam się i podbiegłam do samochodu Levi’ego, usiadłam na miejscu pasażera i spojrzałam na niego.

-Jesteś idiotą ! Jak mogłeś kierować samochód będąc pijanym ?

- Wyluzuj dziewczynko. Co się tak martwisz ?

- Dzwonie do Ashe.

- Po co ? Jadę na wyścig i tam się z nim spotkamy. Jedziesz ze mną?

- Wychodź z samochodu.

- Po co ?

- Powiedziałam wysiadaj.

Po czym wysiadłam z samochodu a chłopak po chwili zrobił to samo. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, przewróciłam oczami.

- Siadaj po drugiej stronie. Ja będę kierować.

- A jednak martwisz się o mnie. Nie jestem ci obojętny dziewczynko.

- jesteś idiotą. Nie denerwuj mnie, siadaj po drugiej stronie i zamknij mordę.

Usiadł po drugiej stronie, a ja zajęłam miejsce kierowcy. Najpierw napisałam wiadomość do Ashe.

Lizzy
Jadę z twoim bratem na wyścig, Levi jest pijany i prowadził samochód. Czekaj na parkingu, bo ja będę musiała się szybko ulotnić, Hadar i moja przyjaciółka tam będą.

Schowałam telefon i ruszyłam. Levi cały czas na mnie patrzył i uśmiechał się. Nagle położył swoją dłoń na moim udzie, zahamowałam gwałtownie.

- Co ty robisz ?! Zwariowałeś ?! Trzymaj swoje łapska przy sobie.- wykrzyczałam zdenerwowana.

- Dobra wyluzuj dziewczynko.

Byłam wkurzona, co on sobie myślał ? Ruszyłam dalej jechałam szybciej. Chciałam jak najszybciej być już na miejscu i nie patrzeć na Levi’ego. Po chwili byłam już na parkingu, zauważyłam Ashe zaparkowałam obok niego i szybko wysiadłam z samochodu.

- Zajmij się nim lepiej. – powiedziałam poddenerwowana i rzuciłam mu klucze.

                                 -Ashe-
Złapałem kluczyki, które rzuciła Lizzy, była wkurzona. Mój brat musiał ją nieźle wkurzyć, wsiadłem do samochodu i spojrzałem na niego. Nie wydawał się pijany, czuć było od niego alkohol, ale nie wyglądał na pijanego.

- Piłeś? – zapytałem.

-Nie, pochlapałem lekko ubrana alkoholem, aby myślała, że piłem.

- Po co ? I co jej zrobiłeś, że ją tak wkurzyłeś ? – zapytałem.

- Gdy kierowała położyłem swoją rękę na jej udzie, dziwnie zareagowała. Zahamowała gwałtownie i bardzo się wściekła nie rozumiem dlaczego.

- Zwariowałeś ? Po co to wszystko ? Zakochałeś się w niej czy co ?! Ona nie lubi, gdy ktoś ją dotyka bez zgody.

- A ty co tak nagle się nią przejmujesz ? Spodobała ci się czy co ?

- Nie umiesz uszanować jej prywatności i tego, że może nie każda dziewczyna na ciebie leci ? Opamiętaj się bracie, nie zajdziesz tak daleko. Lizzy nie jest taka jak wszyscy, jest jak burza, która jest nieprzewidywalna i niebezpieczna.- powiedziałem.

- Wiem o tym bardzo dobrze, Lizzy jest jak pochodnia w mroku może oświetlić ci drogę albo zniszczyć wszystko wokół. Pierwszy raz spotykam się z tak silną kobietą. Myślałem, że jest słaba tak jak wszystkie.- powiedział Levi.

Kurwa zakochał się w niej. Mój brata zakochał się w mojej różyczce.
Świetnie, jeszcze tego brakowało, dlaczego akurat w niej ? Mało ma innych lasek, które na niego lecą? Musiał akurat w Lizzy? Wybacz bracie, ale nie tym razem, nie wygrasz jej tak jak robiłeś to z innymi laskami. Ona nie jest taka jak te wszystkie puste laski, ona nie lubi być dominowana przez kogoś, ma zbyt mocny charakter. Levi nie wiesz na co się piszesz, myślisz, że zaliczysz ją tak jak robiłeś to do tej pory z innymi laskami.

- Nie zaliczysz jej. – oznajmiłem.

- Nie chce jej zaliczyć, chce ją poznać. Poznać w każdej jej wersji, chce być jej uzależnieniem, którego będzie pragnęła za każdym razem bardziej. Osobą, która namiesza bardzo w jej głowę i straci rozsądne myślenie. Bo tak właśnie ona działa na mnie. Jest jak uzależnienie, jej obecność doprowadza mnie do szału, ale gdy nie widzę jej jest jeszcze gorzej. Pragnę jej tak bardzo, że kurwa nie wiedziałem, że tak się da.

Co kurwa ? To na pewno mój brat? Co on wygaduje, ja chyba się przesłyszałem. On nie chce jej zaliczyć, on pierwszy raz kogoś pokochał.

- Od kiedy ?- zapytałem.

- Zrozumiałem to, gdy ją zobaczyłem w Forks i spędziłem z nią trochę czasu. Na początku nie rozumiałem tego uczucia, gdy spotkaliśmy ją po raz pierwszy na wyścigu wzbudziła moja ciekawość, potem zdałem sobie sprawę, że ja się kurwa o nią martwiłem i chciałem za wszelką cenę odciągnąć od pomysłu ścigania się z tobą. Pierwszy raz bałem się tak bardzo o kobietę, które praktycznie nie znałem.- powiedział Levi.

To jest niemożliwe, że on ją pokochał, nie on. Co ta dziewczyna robi z moim bratem i ze mną.
Może mu przejdzie, Lizzy nie pozwoli mu się zbliżyć do siebie. To nie ten tym dziewczyny.

- Gdy się dowie, że nie byłeś pijany wkurzy się jeszcze bardziej. Lepiej zbieraj się do domu.- powiedziałem.

-Nigdzie nie pójdę, gdy tamten idiota się przy niej kręci. – powiedział Levi.

- To spójrz tam.- powiedziałem wskazując na Lizzy i Hadar’a.

Różyczka przytulała się z tamtym idiotą, widziałem jak specjalnie przedłuża ten przytulas. Zacisnąłem pięść, spojrzałem na brata, który zrobił to samo, od razu wyszedł z samochodu. Chciał już tam iść.

- A ty gdzie ? Zapomniałeś, że mamy ukrywać przed nim, że ją znamy. Chcesz, aby on się wkurzył ? Zapomniałeś już jak cię raz załatwił gdy zacząłeś interesować się jego siostrą?

- Kretyn skończony. – powiedział wściekły.

- Jeśli chcesz ją bliżej poznać to po prostu bądź przy niej, a nie odwalają takie cyrki.- powiedziałem.

- Ty mi będziesz dawał rady ? Nie miałeś żadnej dziewczyny i dajesz mi rady.

- Ja nie sypiam z przypadkowymi laskami jak ty. Nie mam zamiaru z tobą dyskutować. Rób co chcesz.

Rzuciłem mu kluczyki i poszedłem bliżej Lizzy, chciałem ją obserwować, ale tak, aby nie widziała. Jakim Hadar jest idiotą myśląc że ona też coś może do niego czuć, przecież to widać z daleka kto kogo kocha. Nagle spojrzał w moją stronę, jego wzrok jak zawsze był napełniony nienawiścią do mnie. Uśmiechnąłem się chamsko specjalnie, aby jeszcze bardziej go wkurzyć. Spojrzał na różyczkę zaczął coś do niej mówić a potem zmierzał w moim kierunku z zasciśniętymi rękami.

- Czego tu chcesz idioto ?- zapytał zdenerwowany.

- Niczego, patrzę tylko, a to mi wolno. Podziwiam jak się błaźnisz przed tą dziewczyną. Ona cię nie kocham zrozum to.- powiedziałem.

- Czemu ty się nie odczepisz ode mnie?! Wyścigi i ty to przeszłość, a ty specjalnie z braciszkiem się tutaj kręcisz.

- Jednak nie jestem przeszłością. Za bardzo się mną interesujesz, oczekujesz, że zaproponujcie ci wyścig zgadłem ?- zapytałem.

- Chciałbyś, nie bawię się już w tę gierki.

- A to ciekawe, jakoś tę dziewczynę specjalnie nakręcałeś, aby się ze mną ścigała chodź wiedziałeś jak to się może skończyć. Po co to było w takim razie skoro ją tak bardzo kochasz ?

- Nic nie wiesz o miłości, jesteś potworem bez serca. Zapomniałeś już o tym ? Zapomniałeś, jaką bezwzględną bestią jesteś? Ty stwarzasz zagrożenia sam sobie a co dopiero innym.- powiedział Hadar.

- Gówno wiesz, ale ja się dowiem, dlaczego tak namawiałeś Lizzy do tego wyścigu. Chciałeś, aby zgineła.

- Nie mam zamiaru z tobą gadać.- powiedział ozięble i poszedł.

Przewróciłem oczami i spojrzałem na Lizzy, patrzyła w moją stronę przez dłuższą chwilę a potem skierowała wzrok na samochody. Mój brat gdzieś zniknął, pewnie znowu coś wymyślił. Wmieszałem się w tłum ludzi i obserwowałem wyścig, a może wyścig z Hadar’em to nie byłby głupi pomysł? Mógłbym go upokorzyć po raz kolejny, udowodnić mu, że nic się nie zmieniło i dalej jestem od niego lepszy pod każdym względem. Ale on się na to nie zgodzi, musiałoby się coś stać, albo musiałoby chodzić o Lizzy. To jest plan muszę wykorzystać jego miłość do różyczki. Podszedł do mnie brat z alkoholem.

- Co tak rozmyślasz ?- zapytał.

- Co uważasz abym znowu zmierzył się z Hadar’em i go zbłaźnił przed wszystkimi? Ciekawe widowisko by było nie uważasz tak ?

- Jestem za, ale jak chcesz go do tego namówić ? On nie chce się ścigać już.

- Muszę wykorzystać w jakimś stopniu jego miłość do Lizzy, jeszcze nie wiem jak ale coś wymyślę.- powiedziałem.

-Genialne. Mam coś majstrować przy jego samochodzie aby jeszcze bardziej się upokorzył ?- zapytał Levi.

- Nie. Chce aby był cały i pamiętał tę cudowną porażkę na zawsze. Na oczach dziewczyny, którą kocha przegra ze mną.

- Szykuje się świetna zabawa.

Poszedłem się przejść. Nagle zobaczyłem jak Lizzy idzie z Hadar’em szli sami, różyczka śmiała się z czegoś wyglądała pięknie z uśmiechem na twarzy. Widziałem jak Hadar chciał się do niej zbliżyć, wkurzało mnie to. A że lubię denerwować ludzi i niszczyć marzenia podszedłem do nich.

- Witaj różyczko. Jak się trzymasz po wygranym ze mną wyścigu ?

- Cudownie. Czego ode mnie chcesz ?- powiedziała ozięble.

Nie wiedziałem, czy ten oziębły ton był spowodowany tym, że jest tutaj Hadar, czy naprawdę jest taka zimna teraz dla mnie. Ale nie miła by przecież, o co być taka dla mnie. Doprowadzało mnie to do szału.

- Niczego, tak tylko przypomnieć o swojej obecności.- odpowiedziałem.

- Gościu odczep się od nas. Nie masz co robić ?- powiedział zdenerwowany Hadar.

- Sam się odczep. Żałosny jesteś naprawdę, tak się błaźnić przy dziewczynie, która ma większe jaja od ciebie.

Powiedziałem to celowo, chciałem wyprowadzić go z równowagi. A go bardzo łatwo sprowokować, już po chwili odepchnął mnie.

- Grabisz sobie. Spadaj stąd, dopóki ci na to pozwalam.

- Ojć zabolała prawd? – zaśmiałem się po czym dodałem.- Myślisz, że jesteś lepszy ode mnie ?

- Tak, jestem od ciebie o wiele lepszy.

Lizzy wcale go nie broniła, nie kazała przestawać nam się kłócić. Chyba domyśliła się co mam na myśli prowokując go, tak chciałem doprowadzić do tego aby ścigał się ze mną.

- Skoro tak sądzisz, to ścigaj się ze mną. Jeśli jesteś lepszy wygrasz.

- Chciałbyś, nie bawię się w takie gówno.- powiedział zdenerwowany.

- Słucham? Wyścigi nazywasz gównem ?!- zapytała zdenerwowana Lizzy.

Była zła, wkurzyła się, że Hadar ma takie zdanie o wyścigach. Bo to jest coś co ona kocha. Wiedziałem o tym bardzo dobrze, Lizzy jest niesamowita to zamiłowanie do wyścigów i tych wszystkich rzeczy, które nie są do końca legalne. A przy tym jest ułożona poważną kobietą, która niebawem wypuści swoją biżuterię. Dwa oblicza różyczka, ale zarazem obydwa oblicza są piękne i oba mi się podobają. Z jednej strony ułożona dziewczyna jak anioł, a z drugiej nielegalne wyścigi jak diabeł. Różyczka to anioł i diabeł w jednym.
Podoba mi się każda jej wersja, kurwa co ta dziewczyna robi ze mną ?! Skąd te wszystkie emocje ? Od dziecka tak nie miałem, czy to właśnie ona mnie odmieni? Zmieni tego potwora, który siedzi we mnie, bezuczuciową bestię niezdolną do jakichkolwiek emocji prócz gniewu i adrenaliny?

- Lizzy nie o to chodzi bądź teraz cicho. Ten idiota specjalnie to robi.

- Uciszasz mnie ? Chyba zapomniałeś z kim się przyjaźnisz, to ja Lizzy Katherina Wilson. Dziewczyna zimna jak lód i niezależna, nie podoba mi się twoje zachowanie. Jesteś jakiś inny przy nim, znacie się prawda ?- zapytała patrząc mu prosta w twarz chłodnym spojrzeniem.

- Nie znam go.- odparł Hadar.

- Aby na pewno? Pamiętaj, że ja zawsze dowiem się prawdy, lepiej dla ciebie abyś się przyznał, jeśli go znasz.- powiedziała ozięble.

Gdy jest taka poważna i zgrywa zimną sukę podoba mi się chyba najbardziej. Ma bardzo dobre zagrywki, wie jak z nim rozmawiać aby zmiękł. Widziałem jak Hadar nie wie co robić, nie wiedział, czy ma przyznać się, że znamy się bardzo dobrze, czy jednak udawać, że jesteśmy obcymi ludźmi. Milczał przez długą chwilę, a Lizzy nie lubi czekać długo na odpowiedź.

- Hadar mów, że. Tak trudno powiedzieć prawdę?! Masz jeszcze kilka sekund na swoją odpowiedź. Inaczej zapytam Ashe a on na pewno mi powie prawdę.- powiedziała zdenerwowana.

- Skąd masz pewność, że on powie ci prawdę ? To ja jestem twoim przyjacielem, a nie on.- powiedział Hadar.

-W takim razie mów. Hadar zacznij mówić.

On dalej nic nie mówił, nie rozumiem go. Czemu nie powie jej ? Czy to aż taki wielki problem ?

- Nie to nie. Ashe odpowiesz na moje pytanie ?

- Znamy się bardzo dobrze.- odpowiedziałem.

Hadar wkurzył się bardzo, znów mnie odepchnął, ale tym razem Lizzy chciała zareagować. Złapała go za nadgarstek.

- Co robisz ?! Odpowiedział na moje pytanie a ty już się wkurzasz ?- zapytała wkurzona.

- Nie wiesz kogo bronisz w tym momencie.- powiedział patrząc w jej oczy a potem dodał w moją stronę.- Lepiej odwal się ode mnie i Lizzy idioto.

-Chciałbyś.- odparłem.

-Chodźmy, Elise na nas czeka.- powiedział.

- To idź. Nie mam nastroju do siedzenia tutaj.- powiedziałam.

- To odwiozę cię. – powiedział Hadar.

- Nie. Idź już do Elise. Sama sobie poradzę.- powiedziała i odeszła.

- Jesteś idiotą skończonym. Musisz mnie dręczyć? Nie masz co robić w życiu? Dobrze ci radzę odwal się ode mnie i moich znajomych.- powiedział wkurzony.

- Mogłeś jej odpowiedzieć. To ja nie wiem na co liczyłeś. Za dużo sobie pozwalasz, czemu nie chcesz się ścigać? Boisz się przegranej.- powiedziałem.

- Chciałbyś. Nie dam ci satysfakcji Ashe. – powiedział i odszedł.

Będzie trudniej niż myślałem, liczyłem, że łatwiej będzie go namówić. Poszedłem w stronę gdzie wcześniej poszła różyczka, po kilku minutach dogoniłem ją stała i patrzyła w niebo. Podszedłem bliżej niej.

- Wiem co chciałeś zrobić.- powiedziała dziewczyna.

- Niby co?

- Chciałeś nakłonić go do wyścigu, nie będzie ci łatwo.

-Wiem. Ale poradzę sobie z nim tak jak zawsze.- powiedziałem patrząc jej w oczy.

- Daj znać, gdy będzie wyścig jestem bardzo ciekawa kto wygra.- powiedziała uśmiechając się złośliwie.

- Uważasz, że on ma ze mną jakiekolwiek szanse ? Mylisz się różyczko. Ja jestem najlepszy i nikt ze mną nie ma szans.

- Ja miałam i wygrałam.

- Ty to coś innego. Jesteś inna niż wszyscy, jedyna w swoim rodzaju.- powiedziałem puszczając jej oczko.

- To komplement?

- Być może. Podwiozę cię.

- Nie dzięki poradzę sobie sama.

- To nie była propozycja. Chodź, zaparkowałem nie daleko.

-Tak daleko od wyścigu ? Myślałam, że stajesz jak najbliżej.- powiedziała patrząc mi w oczy.

- Lubię się przejść. Chodźmy.- powiedziałem.

Poszliśmy do mojego samochodu. Usiadła i od razu ruszyłem, jechaliśmy w milczeniu. Gdy już byliśmy na miejscu, różyczka spojrzała mi w oczy i się uśmiechnęła.

- Dziękuję bardzo. Niedługo będę mieć coś dla ciebie.- powiedziała.

- Nie ma sprawy. Ty dla mnie ? Ciekawe co.

-Niespodzianka. Dobranoc.

-Dobranoc różyczko.

Wysiadła z samochodu i poszła. Czekałem aż wejdzie i odjechałem. Jeździłem po mieście jak zawsze bez celu żeby wszystko sobie przemyśleć.

Angle and Devil in OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz