Wyszłam z samochodu i poszłam się przywitać ze znajomymi. A potem weszliśmy cała paczką do domu gdzie miała być impreza, dom nie był jakoś ogromny, ale na spokojnie pomieściłaby się tam duża rodzina. Za to podwórko było dość duże, gdy tylko weszliśmy Hadar przywitał się z jakimś chłopakiem przypuszczam że to jest ten Blaise. Dość sporo osób tutaj jest.
- Dobrze cię w końcu widzieć Hadar. Widzę, że przyprowadziłeś swoich znajomych.
- Ciebie również. – powiedział Hadar.
- Hej Blaise, nie wiem, czy mnie kojarzysz Linda.
- Oczywiście, że kojarzę. Jak bym mógł zapomnieć taka piękność.
Chłopak pocałował Linde w policzek i przytulił. Blaise był wysokim szatynem obciętym na buzz cut. Oczy w kolorze brązowym, dobrze umięśniony. Na palcach zauważyłam srebrny sygnet oraz bransoletka podobna do tej, co widziałam u Levi’ego. To zwykły zbieg okoliczności czy to też znajomy braci Davis. Wszyscy przywitali się ja jako jedyna jeszcze się nie poznałam z nim. Rozglądałam się, szukałam wzrokiem czy nie ma tu może Levi’ego bo Ashe mówił, że nie dostał żadnego zaproszenia. Nagle Blaise podszedł do mnie.
- A ty jak masz na imię ? – zapytał chłopak.
-Lizzy. – odparłam.
- Miło poznać, czuj się jak u siebie. Cieszę się, że wpadłaś.- powiedział uśmiechając się.
Po czym przytulił mnie, Blaise podszedł do Hadar’a i coś zaczął mu szeptać po czym Hadar zaczął się rozglądać tak jakby szukał kogoś był poddenerwowany. Czyżby jednak bracia Davis tutaj byli ? I dlatego się tak zdenerwował ? Po chwili Blaise podszedł bliżej nas.
- Chodźcie oprowadzę was. – powiedział chłopak.
Zaczęliśmy iść Hadar został, nie szedł razem z nami. Ciekawe dlaczego.
- Blaise? Dlaczego Hadar nie idzie razem z nami ?- zapytałam.
- Bo on już zna ten dom bardzo dobrze. Poszedł przywitać się z innymi znajomymi.- odpowiedział.
- Jakimi innymi znajomymi?- zapytała Linda.
- Moi znajomi to i jego znajomi. – odparł Blaise.
Po 10 minutach Blaise skończył nas oprowadzać i poszliśmy do jego salonu gdzie odbywała się głównie cała impreza. Linda podeszła bliżej mnie.
- Przeczytałaś ?- zapytała.
- Tak. Możemy dziś o tym nie rozmawiać ? Chciałabym dziś się zabawić trochę.
- Jasne. Widziałaś jak Hadar nerwowo się rozglądał ?- zapytała blondynka.
- Tak, myślisz, że jest tu ktoś kogo Hadar nie lubi ?
- Nie wiem, Blaise jest jego przyjacielem więc wątpię że zaprosił by kogoś kogo Hadar nie lubi. Chyba że to jest jakiś znajomy Blaise, nie myślmy dziś o tym przyszłyśmy się tutaj trochę rozerwać.- powiedziała Linda.
- Masz rację.- powiedziałam.
Linda odeszła na chwilę ode mnie i wróciła z drinkiem dla siebie i dla mnie. Podała mi szklankę a w tle leciało I Knows You Want Me- Pitbull. Linda kołysała się do niej pijąc drinka tak jak robili to inni ja jako jedyna chyba stałam pijąc drinka. Powinnam w końcu czerpać z mojego życia, chyba potrzebowałam dłuższej chwili, aby się oswoić z obecną sytuacją. Po kilkunastu minutach nie wiedziałam nikogo z paczki, oni dobrze się bawią i ja też powinnam. Gdy skończyłam pić pierwszego drinka, sięgnęłam po drugiego. Teraz zaczęłam po mały czuć vibe tej imprezy, po chwili podszedł do mnie jakiś chłopak. A zaraz za nim podszedł Blaise.
- Od niej trzymaj się z daleka stary. To znajoma Hadar’a.- oznajmił Blaise.
- A to w takim razie sory. Udanej zabawy mała.- powiedział odchodząc.
- Co to za typ?- zapytałam.
- A taki jeden, szuka lasek na jedną noc. Hadar nie byłby zadowolony, gdyby on z tobą rozmawiał.
- Jasne rozumiem. Jak dobrze znasz Hadar’a?
- Bardzo dobrze. Znamy się około 10lat. Chcesz się czegoś o nim dowiedzieć, że tak pytasz ?
- Czysta ciekawość. – powiedziałam.
- Rozumie. Co byś chciała o nim wiedzieć ? Jakieś info mogę ci sprzedać, w zamian za jeden taniec.- powiedział puszczając oczko.
- Okej. Interesuje mnie jego przeszłość. Jakieś 2 może 3 lata do tyłu.
- Ciekawe wydarzenia wybrałaś, ale nie wiem, czy powinienem o tym, ci mówić.
- O jego przeszłości z wyścigami ?- zapytałam.
To było ryzykowne, ale chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o nim w tamtym czasie. Chłopak uniósł brwi do góry, po czym się uśmiechnął.
- W co ty pogrywasz Lizzy? – zapytał.
- W nic nie pogrywam. Łatwo można było się domyślić, że ma jakąś przeszłość z wyścigami. Nie jestem głupia jak te wszystkie puste laski, które kręcą się przy was. Powiesz mi coś czy jednak nie?- zapytałam pewna siebie.
- Chodź do mojego pokoju to porozmawiamy. Lepiej, aby nikt nie słyszał.
Po czym chłopak ruszył w stronę schodów a ja zaraz za nim. Gdy weszliśmy do jego pokoju Blaise usiadł na łóżku, a ja stałam przyglądając się mu i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź.
- Hadar ścigała się wiele razy, był świetny. Lecz był jeden chłopak, który był od niego zawsze lepszy, to Ashe Davis. Hadar i on nienawidzą się. Bardzo dużo rywalizowali, Hadar miał też problemy z agresją i alkoholem. Często ktoś od niego obrywał bardzo mocno.- powiedział chłopak.
- Ashe ma brata. Czy Hadar też go nienawidzi ?- zapytałam.
- Tak, skąd ty wiesz o nim?- zapytał zdziwiony.
- Bo ścigałam się z Ashe na motorze a jego braciszek przychodził aby mnie zniechęcić do tego wyścigu.
- Ty się ścigałaś z Ashe ?! Jak ty z tego wyszłaś cało ? Darował ci życie ?
- Nic mi nie darował, bo to ja z nim wygrałam.
-Że co?! Lizzy teraz to chyba poniosła cię wyobraźnia. Z nim nie da się wygrać.- powiedział Blaise.
- Da się. Zapytaj Hadar’a, jeśli mi nie wierzysz. On ci to potwierdzi.
- Hadar na pewno nie był zadowolony.
- Był zadowolony. Sam nawet mnie w tym wspierał.
- Co? – zapytał zdziwiony po czym dodał.- Wiesz co Lizzy, może spotkajmy się jutro. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Okej, gdzie i o której ?
- Możesz wpaść do mnie, o której chcesz. Będę w domu cały czas, ale dopiero od 10.00 długo śpię.
- Okej.
- To, co zatańczymy ? -zapytała puszczając oczko.
- Tak.- odpowiedziałam.
Poszliśmy do salonu gdzie odbywała się impreza i zaczęliśmy razem tańczyć do rytmu muzyki Gasolina- Daddy Yankee. Dość szybko podłapałam z nim dobry kontakt, pomimo że nie lubię poznawać nowych ludzi. Tańczyliśmy kilka razy i wypiliśmy razem drinka, po jakimś czasie musiałam iść do łazienki. Gdy z niej wyszłam wpadłam na jakiegoś chłopaka, spojrzałam na niego był to Levi. Nie myliłam się, że będzie tutaj.
- Co ty tu robisz dziewczynko?
- Przyszłam na imprezę. To chyba logiczne.
- Czyli ten idiota też tu jest prawda.
- Nie idiota, tylko Hadar. I tak jest tutaj. Przecież możesz go cały czas unikać i już, ale nie sory ty tak nie potrafisz, wolisz go wkurzyć liczysz tylko na to aby doszło do jakiejś sensacji.
- To wcale nie tak dziewczynko. Po prostu nie lubię go a wręcz nienawidzę i to wszystko.
- Jasne.
Powiedział i odeszłam od niego, nie chciałam sobie psuć wieczoru. Podeszłam do Lindy i Elise, które dobrze się bawiły i dołączyłam do nich.
-Levi-
Poszła do swoich przyjaciółek i zaczęła tańczyć razem z nimi, poruszała się cudownie. Ona jest cudowna, miała na sobie czarną sukienkę, która idealnie podkreślała jej figurę. Co ona ma w sobie ? Ashe też coś do niej czuję widać to i tym razem nie odda mi tak po prostu dziewczyny, bo teraz on też coś do niej czuję. Przez cały czas obserwowałem Lizzy jak porusza się w rytm muzyki. Po 2 godzinach impreza przeniosła się za dom gdzie był duży basen i bardzo dużo miejsca. Niektórzy byli już tak pijani, dla nich ta impreza powinna się skoczyć. Lizzy dalej imprezowała w gronie swojej paczki. Poszedłem do środka, aby skorzystać z łazienki i wyszedłem na zewnątrz, usiadłem na jednym z leżaków. Szukałem wzrokiem Lizzy nagle dostrzegłem ją, Hadar trzymał ją na rękach i kręcił się wokół basenu. Denerwowała mnie jego obecność tutaj i to jak chce się przymilić do mojej dziewczynki. Obserwowałem go śledziłem każdy jego krok, patrzyłem jak się ślini do niej i nic z tym nie mogłem zrobić, bo ja jestem nikim dla niej porównaniu do niego. Ona uważa go za swojego przyjaciela oraz dobrego człowieka i nic jak na razie nie zmieni jej zdania.
- Hadar nie rób sobie żartów. Puść mnie, nie mam zamiaru wylądować w wodzie.- wykrzyczała.
- Nie przesadzaj Lizzy to tylko woda. Blaise da ci ubrania abyś się przebrała gdy będziesz mokra.- powiedział Hadar.
- Nie Hadar ! Nawet nie próbuj!. – wykrzyczała dziewczyna.
Czyżby Hadar nie wiedział, że Lizzy panicznie boi się wody ? Usiadłem i obserwowałem ich zachowanie. Widziałem, jaka Lizzy jest przestraszona faktem, że mogłaby zostać wrzucona do wody. Nagle Hadar wrzucił ją do wody, wszyscy się śmiali, ale nie wiedzieli, że Lizzy panicznie boi się wody i nie wypłynie sama. Od razu wstałem z leżaka i pobiegłem w stronę basenu, wskoczyłem do wody i wyciągnąłem Lizzy z wody. Była przerażona, od razu oplotła moją szyję bardzo mocno swoimi rękami i wtuliła się we mnie. Spojrzałem tylko na Hadar’a ze złością i poszedłem z stamtąd, wziąłem ją do swojego samochodu. Lizzy dalej była spanikowana, przytuliłem ją mocno.
- Spokojnie, już po wszystkim. Jestem tutaj nic ci nie grozi. Uspokój oddech.- powiedziałem przytulając ją.
Lizzy próbowała się uspokoić, po mału dochodziła do siebie. Gdy już była spokojna, wyszedłem z samochodu do bagażnika po bluzę i ręcznik. Podałem Lizzy ręcznik a ona od razu się okryła.
- Mam jeszcze bluzę. Załóż sobie może ją, będzie ci cieplej.
- Dziękuję ci bardzo Levi. Nie wiem co by się stało gdyby nie ty.
- Gdzie masz swoje rzeczy ?- zapytałem.
- Zostały w salonie, mała czarna torebka ze srebrnym breloczkiem czterolistnej koniczyny.
- Okej, pójdę po nią. Ubierz bluzę i poczekaj na mnie.
Założyła bluzę, a ja poszedłem do środka. Impreza trwała dalej szukałem jej torebki. Znalazłem ją, a gdy miałem już iść widziałem jak Hadar na mnie patrzy. Zlekceważyłem to i wróciłam do samochodu, oddałem Lizzy torebkę i usiadłem za kierownicą i po chwili odjechałem. Chciałem odwiedź ją do domu, widziałem jak bardzo była przestraszona i jeszcze nie do końca doszła do siebie. Miałem w dupie to, że teraz każdy wie o tym, że się znamy, ważniejsze było dla mnie uratowanie jej. Dobrze wiedziałem jak to mogło się skończyć, spojrzałem na Lizzy i dostrzegłem, że miała zaszklone oczy. Stanąłem na poboczu i położyłem swoją rękę na jej rękach.
- Spokojnie dziewczynko, już jest dobrze. Nie musisz się już bać.
- To nie o to chodzi. To wszystko zaczęło się, gdy miałam 5 lat. – powiedziała łamiącym się i pełnym bólu głosem.
Wiedziałem, że to było dla niej ciężkie, ale ja wcale nie oczekiwałem od niej, że mi powie skąd wzięła się jej trauma. Nie chciałem, aby się męczyła tym złym wspomnieniem z dzieciństw.
- Nie musisz mówić. Widzę, że to jest ciężkie dla ciebie.– powiedziałem.
- Gdy miałam 5 lat ojciec zabrał mnie nad jezioro, chciał nauczyć mnie pływać. Ucieszyłam się, bo mogłam spędzić z nim więcej czasu, ale nie spodziewałam się tego co się stało później. Wyciągnął z bagażnika dwa worki napełnione ciężkimi kamieniami, wsiedliśmy na łódkę i wypłynęliśmy dalej, tam, gdzie było głębiej. Wtedy powiedział żebym się nauczyła pływać to musi przywiązać te worki do mojego ciała, zgodziłam się, bo myślałam, że tak się robi. Gdy worki z kamieniami były przywiązane miałam wskoczyć do wody, zrobiłam to. Od razu zaczęłam spadać, gdy tylko zorientowałam się, że lecę w dół próbowałam jakoś wypłynąć, lecz nie udawało się to. Zaczęłam odwiązywać sznurki z mojego ciała, brakowało mi już powierza. Gdy tylko wypłynęłam ojciec przytrzymał moją głowę pod wodą, nie zdążyłam nawet nabrać powietrza, topiłam się po prostu. Mój ojciec mnie topił. Gdy się obudziłam byłam w szpitalu.
Łzy spłynęły po jej policzkach, ale Lizzy od razu je otarła, nie chciała pokazać ze jest słaba, ale ona nie jest słaba, jest silną kobietą. Położyłem swoją dłoń na jej policzku i otarłem jej łzy.
- Nie musisz ukrywać tego, że płaczesz.
- Jestem silna i nie mogę sobie pozwolić na płacz. Płacz to oznaka słabości i bezsilności.
- Mylisz się. Płacz to oznaka, że byłaś silna zbyt długo. Nie musisz się tego wstydzić dziewczynko. Ja i tak wiem, że jesteś silna. Przykro mi, że doświadczyłaś czegoś takiego w swoim życiu.- powiedziałem.
- Nie powinno być ci przykro, bo to nie ty to zrobiłeś. Przepraszam sama nie wiem co mówię. Proszę nie mów nikomu o tym co ci powiedziałam.
- Jasne. Twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna. Odwiozę cię do domu.
-Dziękuje bardzo.- powiedziała uśmiechając się smutnie.
Widziałem, że jest przygnębiona, nie wiedziałem co mogę zrobić aby poprawić jej humor. Po chwili ruszyłem a po kilkunastu minutach byliśmy już pod jej mieszkaniem.
- Jeszcze raz ci dziękuję Levi. Mam u ciebie dług, nie wiem co by się stało gdyby cię tam nie- Przerwałem jej.
- Nie kończ. Nie myśl o tym Lizzy, to nie jest ważne. Ciesz się tym co jest teraz. Nie możesz tak się zadręczać myślami co by było gdyby.- powiedziałem.
- Masz rację. Za bardzo się nad sobą użalam dziś. Wybacz, że musisz tego wysłuchiwać.
- Nic się nie dzieje.
Uśmiechnęła się szczerze. Po czym chwyciła za klamkę i wyszła z samochodu, ja również wysiadłem i podszedłem do niej. Na zewnątrz było bardzo zimno podszedłem do niej. Lizzy zaczęła ściągać moją bluzę, od razu ją chwyciłem i założyłem jej ją z powrotem.
- Zimno jest a ty jesteś mokra. Wpadnę po nią jutro.
Po czym przyłożyłem rękę do jej policzka, twarz miała lodowatą.
- Zimno ci ?
- Nie. Jest okej.
- Masz lodowatą twarz.
Przejechałem ręką po jej policzku i zatrzymałem się przy jej ustach. Dotknąłem kciukiem jej dolnej wargi, które również były lodowate. Lizzy dokładnie mnie obserwował, miałem ogromną ochotę ją pocałować. Zrobiłem to, połączyłem nasze usta w pocałunek, Lizzy odepchnęła mnie po czym ściągnęła bluzę i oddał mi ją.
- Dzięki za wszystko. Ale nie powinieneś tego robić.
- Ale chciałem to zrobić. Nie jesteś zła, co do ciebie niepodobne.
- Jestem zła, ale na siebie, a nie na ciebie. Bo powinnam od razu wziąć twoją rękę z mojej twarzy a nie zrobiłam tego i doszło do tego pocałunku.- powiedziała patrząc mi w oczy.
Po czym odwróciła się i poszła do swojego mieszkania. Stałem jeszcze tak przez chwilę a potem wróciłem do samochodu.
Pocałowałem ją. Pomimo że był to krótki pocałunek znaczył dla mnie wiele. Nigdy nie zapomnę tego dnia dziewczynko.
Szeptałem sam do siebie. Po kilku minutach odjechałem, jeździłem po mieście bez celu jak to zawsze ja.
CZYTASZ
Angle and Devil in One
Novela JuvenilVela Scuti po śmierci ojca ukrywa się pod fałszywymi danymi. Układa sobie życie razem z paczką przyjaciół, którzy tak naprawdę jej nie znają. Jednak w 19 urodziny wszystko się zmienia, pojawiają się oni... dwójka braci. Jej przeszłość daje o sobie z...