6 DOMEK

100 3 0
                                    

Zaparkowałam samochód tuż przed domkiem, który był drewniany i niewielki z przodu miał ganek. Wyglądał przepięknie, a zewnątrz wygadał całkiem dobrze, gorzej będzie w środku. Wzięłam plecak i broń z samochodu i obeszłam domek na około z tyłu był niewielki taras. Wyciągnęłam z plecaka klucze i otworzyłam drzwi pierwsze co to odsłoniłam zasłony aby było więcej światła. Znajdowałam się w kuchni połączonej z salonem i jadalnią naprzeciwko kanapy była łazienka a obok niej były drzwi na taras a obok były schody. Wyszłam po schodach do góry były tam dwa pokoje, było pełno kurzu wszystko było przykryte białym materiałem. Otworzyłam wszystkie okna aby było świeże powietrze udałam się do pokojów tam też otworzyłam okna i zeszłam na dół. Wyszłam przed dom.

Czeka mnie dużo pracy, muszę pojechać do sklepu po środki czystości i inne potrzebne rzeczy. To jak trochę się przewietrzy.

Poszłam za domek, było widać jezioro, które było nie daleko cała przestrzeń była otoczona lasem. Weszłam do domu i pozamykałam okna, zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.

Nie ma sensu czekać tutaj aż się przewietrzy, pojadę teraz szybko na zakupy i jak wrócę zacznę sprzątać i w międzyczasie będzie się wietrzyło.

Po kilku minutach byłam w miasteczku poszłam do najbliższego sklepu. Zrobiłam jak najszybciej zakupy i wróciłam do domku, otworzyłam wszystkie okna aby się wietrzyło. Związałam włosy i ściągnęłam skórzaną kurtkę po czym wzięłam wszystkie rzeczy które kupiłam i poszłam do środka. Ściągnęłam wszystkie materiały, które przykrywały rzeczy i wyniosłam je przed dom aby je wyczepać z kurzu, który leciał bardzo długo z białej tkaniny. Po wyczepaniu złożyłam i położyłam na ganku, weszłam do środka i zaczęłam ogarniać łazienkę, wszystko musiałam przemyć, firanki i zasłony ściągnęłam i włożyłam do kosza na pranie. Gdy już w końcu ogarnęłam łazienkę poszłam ogarniać salon jadalnia i kuchnie co zajęło mi bardzo dużo czasu. Robiło się już ciemno, zamknęłam okna teraz było czuć świeże powietrze. Poszłam do samochodu po walizę i wróciłam do salonu, dziś prześpię się w salonie wyciągnęłam z walizki koc, poszłam się szybko umyć i od razu położyłam się na kanapie. Wzięłam telefon o dziwo miałam zasięg a byłam pewna że nie będę go mieć, miałam wiadomość.

Ciocia Karen
Ja już dojechałem do Florydy. A ty jak tam ? Trafiłaś na miejsce ?

Lizzy
Tak trafiłam, nie odpisywałam, bo od razu zabrała się do ogarniania.

Ciocia Karen
To dobrze, w jakim stanie jest domek?

Lizzy
W dobrym myślałam, że będzie gorzej.

Ciocia Karen
To dobrze, za domkiem był ogródek. Pewnie go już nie ma zgadza się ?

Lizzy
Niestety nie ma go, ale gdy skończę sprzątać dom zajmę się ogródkiem. Pojawi się nowy ogródek zobaczysz.

Ciocia Karen
Nie musisz, nie dokładaj sobie pracy. Ciepło tam masz? Jak nie to zapal sobie w kominku, obok domku jest mały skład na drewno, powinno go tam być bardzo dużo.

Lizzy
Jest dobrze ciociu. Gdy będzie zimno to zapale, ale dziś jest ciepło. Wątpię, że będę palić w kominku, jak jest taka ładna pogoda.

Ciocia Karen
Pewnie jesteś zmęczona podróżą i tym sprzątaniem. Wyśpij się zadzwonię jutro to porozmawiajmy, dobranoc Lizzy

Lizzy
Dobranoc ciociu.

Odłożyłam telefon i po chwili zasnęłam, gdy się obudziłam była 7.00 poszłam się od razu ogarnąć, ubrałam sobie dresy aby było mi wygodnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie zrobiłam żadnych zakupów spożywczych, postanowiłam, że podjadę od razu i kupie coś do jedzenia. Po chwili zamknęłam dom i poszłam do samochodu i pojechałam do miasteczka. Zrobiłam jak najszybciej zakupy kupiłam kilka rzeczy tak aby starczyło mi na dziś. Tak będę musiała jutro jechać i kupić kwiaty pewnie firanki, zasłony i pościele i inne dodatki. Gdy byłam już w domku pierwsze co to zrobiłam sobie zieloną herbatę, na spokojnie wypiłam i wzięłam się znowu do pracy. Poszłam do góry i zaczęłam ogarniać pierwszy pokój wydaje mi się że jest gościnny bardziej, co zajęło mi czas do południu. Bardzo dużo czasu mi to zajmowało może dlatego, że chciałam aby to wyglądało ładnie, po czym zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Gdy zaczęłam jeść ktoś zapukał do drzwi, poszłam otworzyć.

- Dzień dobry.- powiedział mężczyzna.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytałam.

- Jestem burmistrzem Forks, zauważyłem, że ktoś się tutaj wprowadził więc postanowiłem zajrzeć. Była właścicielka oddała mi ten dom pod opiekę.

- Miło mi pana poznać. Opowiedziałby mi pan coś o niej, była moją ciocią, ale nie zdążyłam jej poznać.

- Podoba jesteś do niej. Opowiem, ale może umówimy się jutro w mieście.

- Jasne. Czy ktoś bywał w tym domu? Dom nie wygląda na bardzo zaniedbały.

- Przez pierwsze 5 lat domem zajmowała się pewna kobieta, ale potem zmarła. Od tamtej pory nikt się nie zajmował domem, raz był tylko malowany, ale to jakieś 10 lat temu. – powiedział mężczyzna.

- Rozumiem.

- Mam nadziej, że będzie się dobrze mieszkać. Do widzenia.

- Dziękuję, do widzenia.

Mężczyzna poszedł do samochodu a ja zamknęłam drzwi, skończyłam jeść i poszłam ogarniać ostatni pokój, był o wiele większy niż poprzedni. Sprzątałam tam do wieczora, to był pokój mamy na drzwiach było wyryte jej imię. Dopiero teraz go zauważyłam, zaczęłam przeglądać szafkę, ale nie było tam nic przejrzałam wszytko miałam nadziej że coś jest ale nic nie było. Poszłam na dół, była już godzina 23.50 od razu położyłam się na łóżku wzięłam telefon miałam nieodebrane połączenia od cioci.

Miałyśmy dziś porozmawiać, zapomniałam o tym a telefon miałam wyciszony. Mam nadzieję, że nie martwiła się, że coś mi się stało muszę do niej napisać.

Lizzy
Cześć ciociu, zapomniałam, że miałyśmy rozmawiać. Miałam wyciszony telefon i zajęłam się sprzątaniem co mnie pochłonęło. Jeśli znajdziesz czas to zadzwoń jutro wieczorem. Dobranoc ❤️

Odłożyłam telefon i po chwili zasnęłam, gdy się obudziłam była już 10.00 zrobiłam sobie śniadanie potem się ogarnęłam. Wszystkie poszewki zasłony, firanki i inne takie rzeczy dałam do prania, gdy się wyprały poszłam rozwiesić je za domkiem.

Z ogródka nic nie zostało, pewnie był tutaj, bo są tu kilka patyków tak jakby miało to być miejsce na kwiaty. Mam nadzieję, że są tutaj narzędzia, które będą mi potrzebne, tylko gdzie one mógłby by być ? Może tam, gdzie jest drewno ? Na pewno tam są. A jak nie to będę musiała kupić.

Poszłam poszukać narzędzi, całe szczecie były wzięłam je i przyniosłam za domek. Najpierw musiałam skopać ziemię. Gdy skończyłam przygotowywać ogródek była już 12.00 musiałam iść się ogarniać na spotkanie z tamtym mężczyzną a potem mogę od razu pojechać do sklepu po kwiaty i inne rzeczy do domku. Gdy byłam już gotowa pojechałam do miasta, udałam się do miejsca gdzie miałam się spotkać z mężczyzną. Był już, siedział przy stoliku. Zajęłam miejsce.

- Dzień dobry.- powiedziałam.

- Dzień dobry, co byś chciała wiedzieć o cioci ?

- Wszystko, co pan wie.

- Twoja ciocia była piękną kobietą, gdy skończyła szkołę mieszkała w tym domku z swoją siostrą przez długi czas. Potem poznała kogoś i wyprowadziła się, pobrali się i zamieszkali razem w Seattle przyjeżdżała tutaj, ale rzadko kiedy. Zaszła w ciążę, lekarze mówili jej aby usunąć dziecko, bo zagraża jej życiu, ale uparła się, że chce urodzić. Twoja ciocia zmarła przy porodzie, była moją najlepszą przyjaciółką, nigdy nie spotkałem tak miłej i wrażliwej kobiety. Miała w sobie tyle miłość i ciepła dla wszystkich, pomagała każdemu we wszystkim. Nazywaliśmy ją aniołem w ludzkiej postaci, była naszą gwiazdą polarną zawsze wskazywała nam właściwą drogę. Chciałbym poznać jej córek, masz może jakieś informacje o niej?- zapytał mężczyzna.

- Niestety nie znam jej. A jej mąż, jaki był ? – zapytałam.

- Uważała go za dobrego człowieka, ale tylko ona. Zdradził ją raz, ale wybaczyła mu to, miał chyba nawet dziecko z inną kobietą, ale to taka plotka nie wiem, czy miał to dziecko, czy nie. Po zdradzie zmienił się, był szarmancki troskliwy po prostu inny człowiek. Bardzo cieszyli się z dziecka, biedna dziewczynka straciła oboje rodziców. Matkę nawet nie poznała a ojciec zmarł gdy była nastolatką. Pewnie ciężko jej w życiu.

- Bardzo ciężko, sama wychowuje się bez ojca i matki więc wiem co czuje.- odpowiedziałam.

- Przykro mi.- powiedział.

Rozmawiałam z nim przez pewien czas potem musiał iść na jakieś zebrane. A ja udałam się do sklepu ogrodowego, chciałam kupić kwiaty, po 2 godzinach wróciłam do domu z kwiatami i rzeczami do domu. Zrobiłam również zakupy spożywcze, przebrałam się znów w dresy i poszłam zasadzić kwiatki w ogródku. Zasadziłam 6 kwiatów, które kojarzą mi się z moimi przyjaciółmi.

Stokrotki to Linda symbolizują szczęście i nadzieję a ona zawsze ma nadzieję jako ostatnia i jedyna.

Lawenda to Elise symbolizuje wierność i zaufanie a ona potrafi być wierna osobą które ja zraniły.

Astry to Matt symbolizują mądrość a on jest dla mnie definicją mądrości.

Bratki to Joe symbolizują przyjaźń, ufność drugiej osoby. Każdy mu ufa, bo u niego sekrety są bezpieczne.

Mieczyk to Hadar symbolizuje siłę i zwycięstwo, a on zdecydowanie jest najsilniejszy z naszej paczki.

Zasadziłam też inne kwiaty, ale on nie kojarzą mi się z kimś. Gdy już skończyłam nie mogłam się napatrzyć, ogródek wyglądał pięknie. Gdy już poszłam do domku zaczął padać deszcz, dobrze, że skończyłam akurat przed deszczem. Zrobiłam sobie  herbatę i poszłam usiąść w salonie po chwili zadzwonił mój telefon.

CIOCIA KAREN: Hej Vela, podoba ci się w Forks ?

LIZZY: Hej ciociu, nie miałam okazji jeszcze zwiedzić miasteczka.

CIOCIA KAREN: Dalej robisz porządki?

LIZZY: Skończyłam już, dziś robiłam przy ogródku. Zasadziłam już kwiaty, wygląda to pięknie. Mogę cię o coś zapytać ?

CIOCIA KAREN: Jasne, o co chodzi ?

LIZZY: Spotkałam się z burmistrzem Forks. Opowiedział mi trochę o mamie, powiedziałam mu, że jest moją ciocią, a nie mamą. Nie chce aby ktoś mnie tutaj znał i opowiedział mi trochę o mamie i ojcu. Powiedział coś o co chciałabym zapytać.

CIOCIA KAREN: Co takiego powiedział, że nie daje ci spokoju?

LIZZY: Powiedział, że tata zdradził mamę, ale wybaczyła mu. Krążą plotki, że miał dziecko z tą kobietą co zdradził mamę czy to prawda ? Tylko powiedz prawdę.

CIOCIA KAREN: To prawda. Miał córkę jest starsza od ciebie o 4 lata.

LIZZY: Znasz ją ?

CIOCIA KAREN: Nie. Twój ojciec nie utrzymywał z nią kontaktu, o dziecku dowiedział się, dopiero gdy starał się z twoją mamą o dziecko. Tamta kobieta wyjechała do Europy i nie miał z nią żadnego kontaktu.

LIZZY: A wiesz jak nazywa się ta kobieta z którą zdradził mamę ?

CIOCIA KAREN: Teraz zapomniałam, ale wiedziałam.

LIZZY: Napisz mi, gdy sobie przypomnisz. Chciałbym coś się dowiedzieć o niej i jej córce.

CIOCIA KAREN: Vela daj sobie z nimi spokój, nie mieszaj się w to, to już przeszłość. Zajmij się swoim życiem.

LIZZY: No okej, ale napisz mi jak się nazywa.

Ktoś zapukał do drzwi.

LIZZY: Ktoś puka, zadzwonię za chwilę okej?

CIOCIA KAREN: Jasne słońce

Rozłączyłam się i poszłam otworzyć drzwi, przed nimi nikogo nie było nagle usłyszałam miałczenie spojrzałam na dół a tam był mały kotek w pudełku, od razu podniosłam i weszłam do środka. Kotek był cały czarny, poszłam do kuchni wzięłam mleko i małą miskę, wyciągnęłam go z pudełka i dałam mu mleko. Gdy on zaczął pić zadzwoniłam do cioci.

CIOCIA KAREN: Kto tam był ?

LIZZY: Nikt, ktoś podrzucił mi małego kotka. Był w pudełku, dałam mu mleko. Jest taki malutki, dlaczego ktoś mi go podrzucił ?

CIOCIA KAREN: Biedactwo, a nie ma żadnej kartki albo coś, co pomogłoby ci się czegokolwiek dowiedzieć ?

LIZZY: Nic nie było, chyba że jest gdzieś ukryte.

CIOCIA KAREN: Wybacz Vela, ale muszę kończyć.

LIZZY: Okej, nic się nie dzieje.

Ciocia Karen pożegnała się i rozłączyła a ja spojrzałam na kotka. Jest taki słodki, dlaczego ktoś go podrzucił ? Wzięłam koc i położyłam go na kanapie a kotek położył się tam, wzięłam pudełko zaczęłam go przegląd, znalazłam kartkę była niewielka. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.


,, Taki mały prezent dla ciebie, Lizzy. Wolę jednak różyczko, a i to ona,,

Skąd ? Śledził mnie ? Nie możliwe przecież rozglądałam się. Co jest z nim nie tak i czemu się tak mnie uczepił ?

Położyłam kartkę na stoliku, muszę przejść do samochodu po zakupy do dekoracji domku, wzięłam pistolet i schowałam go pod bluzę, po czym nałożyłam kaptur i wyszłam z domku. Poszłam do samochodu, otworzyłam bagażnik, i wzięłam torby nagle poczułam czyjeś dłonie na moich ustach. Sięgnęłam szybko po pistolet i odwróciłam się przyglądając pistolet na wysokość brzucha, był to Ashe.

- Co ty robisz idioto ?!- wykrzyczałam.

- No hej różyczko, stęskniłaś się ?- zapytał pewny siebie.

- Czego ty ode mnie chcesz ? Odwal się Ashe.

- Ja dopiero się przyczepiłem, więc tak szybko się nie odczepię różyczko. Podobał się prezent ?

- Co jest z tobą nie tak człowieku ? Czemu się tak mnie uczepiłeś ? Od samego początku, gdy tylko mnie zobaczyłeś.

Schowałam pistolet i patrzyłam mu w oczy a on mi i się uśmiechał jak głupi. W sumie jest głupi czemu on nie może się odczepić? Czego on ode mnie chce ? Uczepił się idiota, czy to sprawia mu frajdę ? Szpiegowanie i dręczenie innych. Czemu teraz milczy pewne zabrakło mu języka w buzi a taki wyszczekany niby, tylko przy innych jest wyszczekany a teraz już nie potrafi bo nie ma się przy kim popisać. Idiota taki jak większość ludzi.

Angle and Devil in OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz