Po chwili przyszedł Ashe z wodą i jakimś mężczyzną. Postawił szklankę na stoliku, podnosił mnie z podłogi i posadził na krześle.
- Napij się, są tutaj kamery ? – zapytał Ashe.
- Tak.- odpowiedział mężczyzna.
- Dobrze, policja zaraz będzie więc będą chcieli zobaczyć nagranie. Znał pan tego chłopaka ?
- Pierwszy raz go widzę.- odpowiedział.
- Co? Przecież mieszkał tutaj od urodzenia.- powiedziałam.
- Nie mieszkał tutaj, musiał przyjechać niedawno. – powiedział mężczyzna.
- A warsztat ? – zapytała Ashe.
- Warsztat należy to mojego znajomego i nie przyjmował nikogo do pracy.
Napiłam się wody, Ashe rozmawiał jeszcze z tym mężczyzna a po kilku minutach przyjechała policja. Od razu do mnie podeszli.
- Dzień dobry.- powiedzieli w tym samym momencie.
- Dzień dobry, to ja go zabiłam.- powiedziałam.
- Jak to się stało ? – zapytał jeden z nich.
- To działo się tak szybko. Rozmawialiśmy normalnie- przerwał mi Ashe.
- W kawiarni są kamery, proszę je zobaczyć. Moja narzeczona jest przerażona.
- Okej, proszę tutaj siedzieć, a my zobaczymy nagrania z kamer.- oznajmił drugi.
Po czym poszli z tamtym mężczyzną. Ashe usiadł obok mnie, byłam mu wdzięczna, że tak się wszystkim zajął a raczej że mną się tak zajął. Nie mogłam dojść do siebie, pierwszy raz kogoś zabiłam pomimo tego, że posiadam broń od dłuższego czasu.
-Spokojnie różyczko musiałaś go zabić inaczej zabił by ciebie. On należał do niebezpiecznej grupy ludzi, to cud, że przeżyłaś.
-To nie zmienia faktu, że zabiłam człowieka.- powiedziałam.
- Nie myśl tak o tym. A jednak jesteś wrażliwą osobą, nie jesteś taka zimną suką, na jaką się kreujesz.
- Ja zabiłam człowieka jak mogło mnie to nie ruszyć, zabiłeś kogoś kiedyś ?
Myślał chwilę nad odpowiedział tak jakby nie wiedział co opowiedzieć.
- Tak, jego starszego brata i to dokładnie tak samo, jak ty Ferit’a.
- Jak sobie z tym poradziłeś? Nie miałeś wyrzutów sumienia?
- Pomogę ci sobie z tym poradzić.- powiedział.
- Dziękuję.
- A teraz uspokój się, musisz się ogarnąć.
Starałam się uspokoić, po chwili przyszli policjanci. Ashe wstał od razu, zrobiłam to samo.
- Już wszystko wiemy, dziękujemy za zgłoszenie. Ten chłopak nie nazywa się Ferit to jego fałszywe imię. Był ścigany od kilku lat, należy do najgroźniejszy ludzi, proszę pokazać zezwolenie na broń. – powiedział policjant.
Sięgnęłam po plecak, aby wyciągnąć z niego zezwolenia na broń. Wyciągnęłam i podałam policjantowi zaczął przyglądać się i sprawdzać. Po kilku minutach oddał mi a ja schowałam do plecaka.
- I co teraz ? – zapytałam.
- Proszę udać się do domu, będziemy się kontaktować. Proszę podać jeszcze numer telefonu. Jutro niech się pani zgłosi na komisariat. – powiedział drugi z policjantów.
Podałam mu numer telefonu i po chwili już mogliśmy wyjść z kawiarni. Podeszliśmy pod mój samochód, oparłam się o maskę musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza.
- On ci naprawiał samochód ?- zapytał Ashe.
- Tak.
- To nie jedź nim, wrócisz, że mną. Mógł coś majstrować, sam się zajmę tym samochodem.
- Oddam go do mechanika lepiej.
- Nie wygłupiaj się. Proponuję ci, że zajmę się twoim samochodem a ty mówisz o mechaniku i wydasz znowu pieniądze.- powiedział chłopak.
- Poradzisz sobie ? – zapytałam lekko się uśmiechając.
- Nie wierzysz w moje możliwości ? Wsiadaj do mojego samochodu, ja pojadę twoim.
- Jeśli coś majstrował przy samochodzie to możesz spowodować wypadek.
- Umiem zapanować, miałem już kilka takich sytuacji i udało mi się wyjść z tego cało.
-Pojadę z tobą wolę mieć pewność, że nic ci nie będzie z mojej winy.- powiedziałam.
-Martwisz się o mnie. Miło z twojej strony różyczko.
- Nie chce cię mieć na sumieniu. – powiedziałam.
- Okej to wsiadaj do swojego samochodu, ja będę kierować.- powiedział.
- Jesteś pewien, że chcesz prowadzić ?
- Tak, wsiadaj do samochodu.
Wsiedliśmy do samochodu, po chwili ruszyliśmy Ashe jechał powoli. Zapewne obawiał się, że mógł majstrować przy hamulcach. Jechaliśmy w milczeniu, byłam skupiona na tym co zrobiłam. Coraz bardziej dociera do mnie to, że mimo wszystko broniłam się tylko a on należał do najgroźniejszy ludzi. Mój ojciec znalazł mnie, teraz będzie wchodził w moje życie takimi sposobami, a może po wyścigu to była jego sprawka z tym samochodem. Może to on kazał mnie zabić, ale Ashe mnie uratował. Nie mogę dać mu za wygraną, Vela weź się w garść jestem Vela Scuti nie jestem słaba. Udowodnię to ojcowi nie dam mu satysfakcji, chce mnie zniszczyć, ale zapomniał, że jestem jego córką i nie uda mu się to.
Gdy tylko wrócę do Seattle zajmę się tym, specjalnie nasłał tego człowieka na mnie, on wcale nie chciał, aby Ferit mnie zabił, to ja miałam go zabić to od początku był jego plan. I udało mu się to, ale to był jedyna część planu, która ci się udało Ojcze. Zadarłeś z własną córkę, z której zrobiłeś ofiarę losu, ale nie spodziewasz się tego, że dzięki temu jestem tak silna i nie będzie ci, ze mną łatwo. Nie jestem ofiarą losu, a ty pożałujesz tego, co jeszcze wymyślisz ? Czemu sam się mną nie zajmujesz, no tak jesteś tchórzem i tylko wysługujesz się innymi.
- Lizzy? Wszystko okej ? – zapytał Ashe.
- Tak.
- Jesteśmy już, możesz wysiadać.
Wysiadłam z samochodu i poszłam za domek na kładkę, usiadłam a po chwili przyszedł Ashe i usiadł obok mnie.
- Pamiętasz, gdy zapytałaś mnie, dlaczego nazywam cię różyczką? – zapytał chłopak.
- Tak, odpowiedziałeś, że róża to kwiat a wszystkie kwiaty są słabe. Ciekawiło mnie, dlaczego akurat róża, przecież ona ma kolce więc nie jest taka słaba jak inne kwiaty.
- To nie był przypadek, że akurat róża, wiedziałem, że jest w tobie coś innego. Róża jest pięknym kwiatem, ale łatwo można się do niej zrazić przez kolce, a to właśnie te kolce pomagają jej się bronić.
- To był komplement?- zapytałam zdziwiona.
- Powiedzmy. Już wiesz, dlaczego przypominasz mi róże ?
- Tak. Łatwo się do mnie zrazić na samym początku, bo jestem oschła dla nieznajomych ludzi.- powiedziałam po czym dodałam.- Czekaj uważasz, że jestem piękna ?- zapytałam niepewnie.
- Ja nic takiego nie powiedziałem. Możesz to odebrać jak chcesz.- powiedział uśmiechając się.
Czułam, że się lekko zarumieniłam. Ashe spojrzał na mnie po czym się zaśmiał, poczułam się jeszcze bardziej zawstydzona. Odwróciłam głowę w drugą stronę, aby pozbierać myśli i pozbyć się rumieńców.
- Dlaczego twój brat obserwuje moich znajomych ? – zapytałam.
-To trochę skomplikowane.
- Nasze spotkanie nie było przypadkowe na wyścigach, widziałam jak patrzyliście na Hadar’a a on na was. Znacie się prawda ?- zapytałam.
- Co tak nagle cię naszło na drążenie tego tematu?- zapytał patrząc w dal.
- Spójrz na mnie Ashe.- powiedziałam.
Chłopak po chwili odwrócił głowę w moją stronę, po czym uśmiechnął się.
- Pamiętasz moją wygraną ? Miałam dostać twój motor oraz mogę ci zadać 5 pytań a ty musisz na nie odpowiedzieć. I to moje pierwsze pytanie. Co jest lub było między tobą twoim bratem i Hadar’em wiem, że się znacie.
- Cwana jesteś różyczko. Dlaczego cię to tak interesuje ?
- Odpowiedź na pytanie.
- Na nic nie muszę odpowiadać, jak nie przestaniesz wepchnę cię do wody.- powiedział.
- Pytanie to pytanie, sam wymyśliłeś taką nagrodę więc teraz odpowiedź na moje pytanie.
Przewrócił oczami i wepchnął mnie do wody, a ja momentalnie zaczęłam panikować, nie umiałam wydostać się na powierzchnię. Słyszałam, że chłopak coś krzyczał, ale nie wiem co, topiłam się brakowało mi tlenu. Nagle Ashe objął mnie w pasie i wyciągnął na powierzchnię, zaczęłam kaszleć byłam spanikowana próbowałam odzyskać oddech. Po chwili spojrzałam na Ashe widziałam w jego oczach, że żałuję tego co zrobił, widziałam, że był lekko zmieszany.
- Ty boisz się wody. Gdy wpadasz do wody paraliżuje cię nie jesteś w stanie nic zrobić sama. Mogłabyś się utopić.- powiedział chłopak.
- Czy ty jesteś normalny?! Dlaczego mnie popchnąłeś do wody ?! – zapytałam zdenerwowana.
- Gdybym wiedział, że tak panicznie boisz się wody nie zrobiłbym tego. Dlaczego tak reagujesz ? Mas jakąś traumę?
- Co cię to interesuje?! Tak się nie robi ! Mogłabym się utopić i co wtedy ?
- Nie utopiłabyś się, bo byłem tutaj. Odpowiem na twoje pytanie. Ale chodzimy do domu, przebierzesz się i opowiem ci zgoda ?- zapytał.
- Okej. Ale nie rób już tak więc.
Chłopak kiwnął głową po czym wstaliśmy i poszliśmy do domku, poszłam się przebrać. Ashe czekał na dole w salonie, gdy się przebrałam usiadłam obok niego.
- Tak znam Hadar’ a, poznaliśmy się na wyścigach rywalizowaliśmy przez długi czas ze sobą był dobry, bardzo dobry ale ja byłem lepszy. W tamtym roku zrezygnował z wyścigów obserwowaliśmy go przez dłuższy czas. Byliśmy na wyścigu tak jak zawsze, najpierw zobaczyliśmy ciebie jak wychodzisz z samochodu i idziesz w jego kierunku. Potem dostrzegliśmy jego, nie zastanawiałaś się jak ci załatwił to abyś siedziała w samochodzie który ma się ścigać? Albo skąd wiedział z kim masz usiąść abyś doznała najlepszych emocji ? Dobrze ich zna, zna ich taktykę dlatego akurat wybrał jego wiedział że wygra.
- Zastanawiałam się, ale nie sądziłam, że on się ścigał. Nigdy o tym nie wspominał.
- Bo to nie są najlepsze wspomnienia. Zresztą zawsze ścigał się pod przykrywką nie pokazywał twarzy chciał być anonimowy. Zrezygnował z wyścigów, bo się zakochał i zmienił się, nie ma już tamtego Hadar’a bezlitosnego i zimnego. Chyba sama zauważyłaś, że wcześniej był inny a od tamtego roku jest inny.
- Zauważyłam, ale nam to nie przeszkadzało, bo stawał się lepszy. Co masz na myśli bezlitosny i zimny? – zapytałam.
- Miał duże problemy z agresją. Łatwo było go zdenerwować każdy z kim walczył kończył bardzo źle. Był bardzo szanowany, dalej jest, ale nie tak jak kiedyś, ma bardzo ciekawą przeszłość.
- Co jeszcze o nim wiesz ? – zapytałam.
- Miał problemy z alkoholem, gdy był młodszy. A ja działam na niego jak płachta na byka, bo nigdy nie mógł być lepszy ode mnie i to go najbardziej denerwowało. Kiedyś miał dziewczynę, po naszym pierwszym wyścigu jego dziewczyna zerwała z nim i przyleciała do mnie. Naiwna myślała, że interesuje mnie, Hadar wściekł się i teraz tak na mnie reaguje. Wcale nie wierzył w ciebie, gdy się ze mną ścigałaś, wiedział, że piszesz się na śmierć. Jest zazdrosny, bo to ty mnie pokonałaś, a nie on, radziłbym na niego uważać.- powiedział Ashe.
Że co? My mówimy o tym samym chłopaku? Przecież Hadar to dobry chłopak, nie skrzywdziłby nikogo. Bywał niekiedy agresywny, ale nigdy nikomu nie zrobił krzywdy. Czy ja tak naprawdę nie znam własnego przyjaciela? To wyjaśnia jego zachowanie, wszystko już jasne. Ciekawe czy coś wie o jego siostrze.
- A wiesz coś o jego siostrze czego ja nie wiem ?
- Nie interesowałem się nią.- odpowiedział.
- Okej rozumiem.
To dlatego się tak zachowywał, wszystko jasne. Przecież gdy dowie się, że Ashe jest tutaj ze mną cały czas będzie wściekły.
- Pytał się, czy jesteś tutaj, powiedziałam, że nie. Gdy się dowie jak bardzo będzie wściekły ?- zapytałam.
- Lepiej, aby nie wiedział. Gdyby dowiedział się, że kręcę się wokół ciebie, jego złość przekroczyłaby granice. Jesteś mu zbyt bliska, aby nic z tym nie zrobił.
- Czyli odczepisz się ode mnie, gdy wrócimy do Seattle?
- Nie. Mam swoje sposoby. Kręcisz coś z nim?- zapytał Ashe.
- Jesteśmy przyjaciółmi. – odpowiedziałam.
- Ałć, zaboli go to. Zakochał się w tobie, widać to po nim. Wy dziewczyny jesteście jakieś ślepe, że nie widzicie, gdy chłopak się w was zakocha?
- Może inne dziewczyny, jestem bardzo spostrzegawcza. Myślisz, że nie wiem, że coś do mnie czuje ? Przecież to łatwo się zorientować, że coś jest na rzeczy.
- To, czemu z tym nic nie robisz ?
- A co mam niby zrobić ? Nic mi nie powiedział, że coś do mnie czuję więc nic się nie odzywam. Chyba nie masz doświadczenia z dziewczynami.- powiedziałam.
- Zabawna jesteś różyczko. Ja po prostu nie wierzę w miłość. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak miłość. Myślisz, że mało dziewczyn kręciło się wokół mnie, abym chociaż na nie spojrzał? Naiwne myślą, że jak przejdą w skąpym ubraniu to już do nich polecę, naprawdę głupie. Ale to chyba każda dziewczyna tak myśli.
- Jesteś bezczelny, nie każda dziewczyna jest taka sama. Każda jest inna i wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Zresztą każdy człowiek jest inny i każdy jest wyjątkowy.
- Piękne słowa różyczko. A ty wierzysz w miłość ? Bo nie wyglądasz na taką co wierzy w miłość.
- Wirze, że miłość istnieje i wiele ludzi jest sobie pisani, ale nie uważam abym doznała kiedyś miłości z wzajemnością.
- Czemu? Boisz się, że ktoś cię nie pokocha ?- zapytał zainteresowany.
- Nie, to ja nikogo nie pokocham.
- Różyczka nikogo nie pokocha wiesz to smutne. Będziesz łamać serca.
- Dlatego jestem jak róża, mężczyźni na samym początku zniechęcają się do mnie dzięki czemu unikają uczucia złamanego serca.
- Coś czuję, że pragniesz prawdziwej miłości, ale się boisz, obawiasz się czegoś.- powiedział patrząc w moje tenczówki.
- Lepiej skończ ten temat. Nie ma sensu go ciągnąć, idę do pokoju.- powiedziałam wstając z kanapy.
- Wrażliwy temat. Okej rozumiem. Idziesz pewnie dopracowywać swoje projekty.
- Tak, chce, aby to wyglądało, jak najlepiej.
- Uda ci się możesz być spokojna. Będę pierwszym klientem, który kupi jakaś twoja biżuterie.- powiedział Ashe uśmiechając się szczerze.
- To miłe. Nie sądziłam, że potrafisz być miłą osobą. Kreujesz się na zimnego i srogiego. To taka twoja tarcza. Też jesteś taka różą tylko masz więcej kolcu niż ja.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Chłopak uśmiechnął się po raz kolejny, ładnie mu z uśmiechem na twarzy. Patrzyliśmy sobie w oczy Ashe był uśmiechnięty cały czas. Odwróciłam wzrok i poszłam do swojego pokoju, chciałam zająć się projektami.
CZYTASZ
Angle and Devil in One
Novela JuvenilVela Scuti po śmierci ojca ukrywa się pod fałszywymi danymi. Układa sobie życie razem z paczką przyjaciół, którzy tak naprawdę jej nie znają. Jednak w 19 urodziny wszystko się zmienia, pojawiają się oni... dwójka braci. Jej przeszłość daje o sobie z...