Złożyliśmy zamówienie i usiedliśmy przy stoliku. Levi przeglądał telefon, a gdy już go odłożył i miał coś powiedzieć podszedł do nas burmistrz.
- Dzień dobry.- powiedział mężczyzna.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Przypuszczam, że to brat twojego narzeczonego, bardzo podobny.- powiedział burmistrz.
Levi zdziwił się, ale starał się to ukryć. Musiałam brnąć w to kłamstwo dalej.
- Tak, to Levi. Dopiero przyjechał do nas.
- Ashe ma szczęście mając tak piękną narzeczoną. – powiedział mężczyzna.
Czułam, że się zarumieniłam. Levi patrzył na mnie i uśmiechał się, miałam wrażenie, że śmieszy go moje zawstydzenie. Na szczęście burmistrz już nic nie mówił tylko odszedł.
- Narzeczony no nieźle.
- To nie ja to wymyśliłam tylko twój brat. Chciał konieczne wiedzieć gdzie jestem to sprzedał mu takie kłamstwo. I teraz musimy udawać parę.- powiedziałam przewracając oczami.
- Ciekawe, nowy jego sposób.
Zaczęliśmy rozmawiać po chwili dostaliśmy swoje kawy. Gdy już wypiliśmy wróciliśmy do samochodu.
- Możemy już wracać. Właśnie dostałem wiadomość.- oznajmił Levi.
-Okej.
Levi po chwili ruszył. I już po kilku minutach byliśmy pod domkiem, wysiedliśmy i od razu poszliśmy do środka. Ashe siedział na kanapie jakoś tak dziwnie na nas patrzył po chwili zorientowałam się dlaczego, przecież miałam bluzę jego brata na sobie.
- Coś się wydarzyło między wami ?- zapytał Ashe.
- Rzuciłem ją z klifu.- oznajmił Levi.
- Co zrobiłeś ?! Ty jesteś normalny ?! – zapytał zdenerwowany.
- Wyluzuj, nic jej nie jest pomogłem jej od razu wyjść z wody.
- Zareagowaliście dokładnie tak samo, gdy się dowiedzieliście, że boje się wody.- powiedziałam.
- Ashe nie jest święty, wepchnął cię do wody?
- Tak, zaczęła mnie wkurzać zadając pytania więc dla żartów ją wepchnąłem.- powiedział Ashe.
- Nikt nie może wiedzieć, że boje się wody. Dzięki za bluzę.- powiedziałam ściągając bluzę i podałam ją właścicielowi. Po czym dodałam.- Gdy wrócimy do Seattle nie możemy wzbudzać podejrzeń, Hadar będzie mnie obserwował.
- Możesz być pewna, że nikt się nie dowie, będziemy się kontaktować telefonicznie. Chyba że nadarzy się okazja, aby się spotkać.- powiedział Ashe.
Potrzebuje jak najszybciej być już w domu. Chce zająć się moimi projektami i Norą. Chyba wrócę jutro.
- Wracam jutro do Seattle. Mam kilka spraw do załatwienia.- oznajmiłam.
- Okej, w takim razie my też.- oznajmił Levi patrząc na Ashe.
- Po śniadaniu wyjeżdżamy różyczko ?- zapytał.
- Tak. Pójdę do pokoju się spakować.
Poszłam do swojego pokoju, pierwsze co to się przebrałam w suche ubrania. A potem zaczęłam się pakować, Gwiazdka cały czas kręciła się obok mnie, gdy się już spakowałam wzięłam telefon aby zadzwonić do burmistrza i poinformować go, że wracam już do domu.
LIZZY: Dzień dobry nie przeszkadzam ?
BURMISTRZ: Dzień dobry, nie o co chodzi ?
LIZZY: Chciałam tylko poinformować pana, że jutro już wracamy do domu.
BURMISTRZ: Okej rozumiem. Udanej drogi Lizzy.
LIZZY: Dziękuję, do widzenia.
BURMISTRZ: Do widzenia.
Odłożyłam telefon i zeszłam na dół razem z kotkiem. Poszłam do kuchni, aby dać jej jeść, braci Davis nie było. Pewnie gdzieś poszli, gdy dałam jej jeść poszłam do salonu sobie usiąść. Po kilku minutach gwiazdka przyszła do mnie i położyła się na moich nogach a po 30 minutach przyszli bracia Davis. Gdy zobaczyli, że siedzę na kanapie usiedli obok mnie zakładam że coś wymyślili.
- Ja będę dziś wracać, żeby nie było podejrzeń ze strony tamtego idioty. A Levi pojedzie jutro, będzie jechał za tobą.
- Okej, aż tak bardzo się nie lubicie z Hadar’ em?- zapytałam.
- Nie wspominaj jego imienia w naszym towarzystwie. A naszych imion w jego towarzystwie.- powiedział Levi.
- Okej.
Gwiazdka wstała i pobiegła na górę. Siedziałam jeszcze chwilę z nimi potem Ashe poszedł do pokoju wziąć swoje rzeczy i wyszedł przed dom a my razem z nim.
- Uważaj na siebie.- powiedział Levi przytulając brata.
- Możesz być spokojny.- powiedział Ashe. Po czym dodał.- A ty różyczko nie pożegnasz się ze mną ?
- Jedź ostrożnie.- powiedziałam.
- Tylko tyle ?- zapytał Ashe uśmiechając się cwaniacko.
- A na co liczysz ? Że rzucę ci się w ramiona ? Jeśli tak to możesz zapomnieć.
- Jesteś moją narzeczoną zapomniałaś ?- zaśmiał się Ashe.
- Bardzo śmieszne.
Dlaczego miałabym go przytulić? Pomimo tego, że naprawdę dobrze mi się z nim spędzało te dni tutaj nie potrafiłam się przełamać. Ja po prostu nie lubię się przytulać. Ashe podszedł do mnie bliżej, nachylił się lekko po czym przejechał swoją dłonią po mojej twarzy zatrzymując się na ustach. Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy, a ja jak najszybciej ściągnęłam jego dłoń z mojej twarzy. Odwróciłam się i poszłam do domu słyszałam śmiech Ashe, udałam się do swojego pokoju. Wziąłem notes i zaczęłam szkicować to co się przed chwilą wydarzyło, sama nie wiem czemu, ale chciałam naszkicować to jak Ashe trzyma swoją dłoń na mojej twarzy. Zasnęłam bardzo późno, było jakoś około 4.00, gdy się obudziłam była 7.00 ogarnęłam się i spakowałam już wszystkie rzeczy. Poszłam do pokoju obok gdzie przez kilka dni mieszkał Ashe , chciałam sprawdzić, czy wszystko jest w dobrym stanie, było. Poszłam zanieść walizkę do samochodu i wróciłam do domku Levi już jadł śniadanie a ja zrobiłam sobie zieloną herbatę i usiadłam przy stole.
- Ashe dotarł już cały i zdrowy do domu. Kazał ci przekazać.
- Okej.
Siedzieliśmy już w milczeniu. Gdy zjadł śniadanie poszedł sprawdzić czy wszystko zabrał ja umyłam naczynia i poszłam po sprawdzać, czy wszytko wzięłam. Gdy już wiedziałam, że mam wszytko wzięłam gwiazdkę do samochodu a sama jeszcze wróciłam do domu wziąć plecak i broń. Zamknęłam dom na klucz i schowałam go do plecaka, spojrzałam na chłopaka.
- Jedź ostrożnie dziewczynko.
- Ty również.
Uśmiechnęłam się i poszłam do samochodu, poczekałam aż Levi pojedzie i ruszyłam za nim. Puściłam sobie moją playlisty i akurat trafiłam na piosenkę Take My Heart -Birdy. Po godzinie jazdy mój telefon zadzwonił był to Hadar, odebrałam.
LIZZY: No co tam ?
HADAR: Ashe wrócił do miasta, tylko cię informuję. A ty, kiedy wracasz ? Minęły już 2 tygodnie.
LIZZY: Właśnie wracam. Będę dziś w Seattle.
HADAR: No nareszcie, powiem reszcie. Musimy się dziś spotkać naszą paczką.
LIZZY: Jutro już, muszę dziś jeszcze coś załatwić zresztą będę zmęczona.
HADAR: Okej jak tam chcesz.
LIZZY: Jak tam między Lindą a Mattim?
HADAR: Nie obserwowałem ich ostatnio. Miałem inne zajęcia.
LIZZY: aha, muszę kończyć. Napisze, gdy będę w domu.
HADAR: okej, jedź ostrożnie.
Rozłączyłam się, skupiłam się na drodze, przed 13.00 byłam już w Seattle. Gdy tylko weszłam do domu, zadzwonił mój telefon jakiś nieznajomy numer odebrałam.
LIZZY: Słucham.
KOBIETA: Dzień dobry czy dodzwoniłam się do Lizzy Wilson?
LIZZY: Tak, o co chodzi ?
KOBIETA: Świetnie, dzwonie z firmy Pani Karen. Ma pani może czas na spotkanie dzisiaj ?
LIZZY: Oczywiście. O której mam być ?
KOBIETA: Proszę być za 2 godziny.
LIZZY: Dobrze dziękuję bardzo.
Rozłączyłam się, byłam szczęśliwa. Nareszcie moje marzenie się spełni. Teraz tylko zrobić dobre wrażenie mam nadzieję, że spodobają im się moje projekty. Muszę się jakoś ubrać elegancko, aby wiedzieli, że traktuje sprawę poważnie. Poszłam od razu do pokoju, aby wybrać jakieś ubrania, po kilku minutach wybrałam czarne eleganckie spodnie, oraz top w takim samym kolorze, oraz marynarkę. Poszłam do łazienki umyć twarz a potem wróciłam do pokoju, usiadłam przy toaletce, aby zrobić sobie makijaż. Po 30 minutach skończyłam ubrałam się w ubrania które wcześniej przygotowałam i wyprasowałam. Wyciągnęłam z szafy małą torebkę oraz buty na obcasie, w sumie to jedynie buty na obcasie, które mam. Po prostu nie lubię chodzić w szpilkach, ale dziś się poświęcę, przeczesałam jeszcze włosy i byłam już gotowa. Oczywiście schowałam pistolet pod marynarkę. Nagle zabrzmiał dzwonek, poszłam do drzwi, gdy je otworzyłam zobaczyłam Ashe czego on chciał?
- Co ty tu robisz ? – zapytałam.
- Przez przypadek spakowałem twoją bluzę, chciałem ci ją oddać. A ty co taka wystrojona ?
- Dzięki za bluzę. Mam spotkanie.
- W sprawie projektów?- zapytał skanując mnie.
-Tak, spieszy mi się. Czemu tak mnie skanujesz wzrokiem?
- Dodaj kolczyki i będzie git. Powodzenia.
Powiedział patrząc mi w oczy, uśmiechnął się i poszedł. Zamknęłam drzwi i udałam się do toaletki, sięgnęłam po okrągłe kolczyki oraz pierścionek, który dostałam od cioci. Był to ulubiony pierścionek mamy, telefon schowałam do torebki. Sięgnęłam jeszcze po perfumy moje ulubione różane, użyłam ich i poszłam po kluczyki i projekty, które wcześniej dałam do teczki. Zamknęłam drzwi i poszłam do samochodu, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, ale zignorowałam to i odjechałam były korki więc trochę mi zeszło abym dojechała na miejsce. Zaparkowałam samochód sięgnęłam po telefon aby odczytać wiadomość którą napisał Asha.
Ashe
Nie sądziłem, że się mnie posłuchasz. I nie stresuj się tak różyczko ;).
Po jego wiadomości zrobiło mi się jakoś dziwnie. Schowałam telefon do torebki i po chwili wyszłam z samochodu. A po kilku minutach byłam w budynku, gdy tylko weszłam podeszła do mnie kobieta i po krótkiej rozmowie zaprowadziła mnie to pomieszczenia z długim stołem miałam usiąść i poczekać aż wszyscy przyjdą. Po kilku minutach pracownicy zaczęli przychodzić, gdy już wszyscy przyszli zaczęłam się jeszcze bardziej stresować.
- Witaj Lizzy, pani Karen mówiła, że masz potencjał i warto nawiązać z tobą współpracę. Proszę pokazać swoje projekty.- powiedział mężczyzna.
Podałam mu teczkę a on powyciągał moje projekty i dał każdemu pracownikowi. Długo przeglądali moje prace wymieniali się i szeptali między sobą. Po jakiś 30 minutach włożyli moje projekty do teczki i spojrzeli na mnie ich mini nic nie wskazywały. Nagle ten sam mężczyzna co wcześniej odezwał się.
- Proszę nam dać 20 minut. Musimy się naradzić.
- Oczywiście, pójdę się napić wody. Proszę mnie zawołać, gdy państwo się naradzą.- oznajmiłam.
Po czym wziąłem torebkę i wyszłam z pomieszczenia. Na dole budynku była kawiarnia poszłam do niej i kupiłam wodę, gdy wychodziłam wpadłam na kogoś oblewając osobę wodą.
- Przepraszam bardzo.- powiedziałam podnosząc kubek z podłogi.
-Nic nie szkodzi. Lepiej powiedz jak spotkanie.- powiedział Ashe.
Spojrzałam na niego, był ubrany elegancko czarna koszula i spodnie. Nie wiedziałem co on tu robi, czyżby mnie śledził ?
- Co ty tu robisz ? Śledziłeś mnie ?- zapytałam.
Chłopak uśmiechnął się tylko, sięgnęłam do torebki po chusteczki i podałam mu.
- Po co mi to?- zapytał zdziwiony.
-Żeby wytrzeć koszule. Gdybyś zapomniał oblałam cię.
- Widać, że się stresujesz różyczko. Poczekaj pójdę po wodę.
Odszedł ode mnie a ja potrzebowałam usiąść było mi trochę słabo. Zawsze tak reaguje na stres, po chwili Ashe znalazł się obok mnie podał mi wodę. Napiłam się wody i poczułam się trochę lepiej.
- Zawsze tak reagujesz na stres ?- zapytał.
- Tak, czemu się tak mną interesujesz ?
-Po prostu jestem ciekawy, a więc jak spotkanie?
- Nie wiem, przez jakieś pół godziny przeglądali moje projekty teraz potrzebują czasu aby się naradzić. Nie mogłam nic wywnioskować z ich min. Obawiam się, że te projekty nie są wystarczające.- powiedziałam lekko zasmucona.
- Co ty gadasz różyczko, twoje projekty są świetne, a trochę się na tym znam. Co prawda nie projektuje, ale wiem, jaką biżuterię mieliśmy w sklepie, twoje projekty są o wiele lepsze od tego co mieliśmy w sklepie. Możesz być spokojna na pewno przyjmą twoje projekty.- powiedział chłopak uśmiechając się szczerze.
Ashe miał coś w sobie co dodawało mi otuchy może to te jego oczy i uśmiech. A może to po prostu cały on, pierwszy raz spotkałam się z taką osobą. Byłam mu wdzięczna, że jest teraz przy mnie, ale dlaczego jest tutaj?
-Czemu tutaj jesteś ? Wątpię, że masz jakieś spotkanie akurat w tej firmie.- powiedziałam.
-Nie mam spotkania, chciałem być pierwszą osobą, która będzie wiedzieć, czy przyjęli twoje projekty. – powiedział Ashe.
-Czemu?
-Tak po prostu.
-Ta jasne. Muszę już iść.- powiedziałam.
Po czym wstałam i poszłam pod sale gdzie odbywało się spotkanie w sprawie mojej biżuterii. Usiadłam przed pomieszczeniem, po kilku minutach wyszedł mężczyzna i zaprosił mnie do środka. Usiadłam na moim miejscu i patrzyłam na innych, ich miny dalej nic nie mówiły.
-Twoje projekty są świetne, wszystkie są niesamowite. To będzie dla nas przyjemność współpracować z tobą.- powiedział mężczyzna.
-Na prawdę ? Wszystkie się państwu podobają ?
- Tak. Masz jakieś życzenie, które najpierw mają ludzie zobaczyć ?
-Tak, chciałabym, aby te 6 projektów były zrealizowane na początku.
Pokazuje im projekty, które są dedykowane specjalnie dla mojej paczki i Ashe. Rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę, aby wszystko omówić i podpisać dokumenty. Zrobili sobie skany biżuteria, bo chciałam zachować swoje projekty. Zeszłam do kawiarni, wyciągnęłam telefon, aby zadzwonić do cioci. Byłam taka szczęśliwa i podekscytowana, że moje projekty się podobają. Gdy już miałam dzwonić podszedł do mnie Ashe.
-I co? Spodobały się ?- zapytał chłopak.
- Tak, wszystkie projekty przyjęli. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. – powiedziałam podekscytowana.
- Cieszę się, mówiłem ci, że tak będzie.
Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- To, co może wspólna kawa ?- zapytał.
-Czemu by nie.
Poszliśmy do kawiarni, zamówiliśmy kawę i zaczęliśmy rozmawiać.
- Mój brat będzie dalej obserwował tego idiotę. Sam nie wiem czemu tak bardzo mu na tym zależy.
- Dziwne, może jest coś o czym nie wiesz.
- Nie raczej nie. Mówi mi o wszystkim. Musisz jakoś zbliżyć się do tej dziewczyny.
- Wiem, jutro spotkam się ze znajomymi. Porozmawiam z Hadar’em, aby zapoznał mnie z nią.- oznajmiłam.
- Okej, gdybyś się cokolwiek dowiedziała to napisz albo zadzwoń. Dziś będzie wyścig, będziesz ?
- Oczywiście, nie przegapiłabym takiej okazji. – uśmiechnęłam się.
- No tak, cała różyczka. Znajomi wiedzą o projektach?
- Nie wspominałam nigdy, że potrafię szkicować. Na razie chce to utrzymać w tajemnicy.
- Rozumiem.
Rozmawiałam z nim przez godzinę potem poszliśmy do swoich samochodów. Pojechała do mieszkania, przebrałam się od razu w wygodnie ubrania, wziąłem telefon i napisałam na naszej grupie ze znajomymi.
Lizzy
Wybieracie się na wyścig ? Bo ja tak.
Joe
Dziś odpadam.
Linda
Ja również.
Matt
Mam coś do załatwienia.
Lizzy
Okej. Gdybyś coś będę na wyścigu.
Hadar.
Ja będę, możemy pojechać razem, jeśli chcesz.
Lizzy
Okej. A Elise?
Elise
Oczywiście, że będę. Kogo samochodem jedziemy ?
Hadar
Moim.
Wybrałam numer do cioci, ale nie odebrała więc postanowiłam napisać wiadomość.
Lizzy
Hej ciociu, przyjęli wszystkie projekty. Byli pod wrażeniem, bardzo się cieszę.
CZYTASZ
Angle and Devil in One
Ficção AdolescenteVela Scuti po śmierci ojca ukrywa się pod fałszywymi danymi. Układa sobie życie razem z paczką przyjaciół, którzy tak naprawdę jej nie znają. Jednak w 19 urodziny wszystko się zmienia, pojawiają się oni... dwójka braci. Jej przeszłość daje o sobie z...