Ilja.
- - -
Ostatecznie zdecydowałem, że wyjazd Aleksandry do górskiej rezydencji nastąpi dopiero po konfrontacji z jej ojcem. Byłem pewien, że będzie zarzucał mi kłamstwo i podejrzewał, że skrzywdziłem ją fizycznie. Uznałem, że jeśli tego zażąda, umożliwię mu rozmowę z córką, bo osobiście, nic nie miałem sobie do zarzucenia.
Kurwa! Właściwie, to zachowałem się niemal, jak jakiś święty!
Teściunio zjawił się ciut po dwudziestej drugiej, czyli o całkiem przyzwoitej porze. Zaprosiłem go do gabinetu, poczęstowałem drinkiem.
- Do rzeczy... - ponaglił mnie, ignorując wyciągniętą w swoją stronę szklaneczkę.
- Nie, to nie, ale sam dojdziesz do wniosku, że coś mocniejszego ci się przyda.
- Co jest grane, Ilja. Czemu chcesz zmieniać warunki naszej umowy? Przecież od lat współpraca idealnie się układa....
- Nie twierdzę, że jest inaczej. Ale, jak wspomniałem, jestem oportunistą, a działania twojej córki stworzyły mi idealne warunki do renegocjacji.
- Co Aleksandra ma z tym wspólnego? Przecież nie miesza się do interesów.
- Popatrz i sam oceń, czy mam prawo żądać zadośćuczynienia. Według mnie i tak potraktuję sprawę ulgowo. Wręcz polubownie, choć za to, co odwaliła, powinienem domagać się krwi.
Zatkało go.
- Nie będę strzępił sobie języka. Sam popatrz... - ponownie odpaliłem nagranie i bez słowa czekałem, aż dotrze do niego, że jego córka krzywdziła niemowlaka.
Kiedy ujrzał, że Sasza odlewa część mleka do kwiatka, a potem do butelki dolewa wody, dotarło do niego, do czego jej postępowanie mogło doprowadzić.
Przymknął oczy i przełknął ślinę. Jego oddech przyspieszył.
Nie był głupi. Wiedział, czym grozi atak na członka mojej rodziny. A Katia to przecież moja córka....
- Mała ciągle płakała - relacjonowałem niby spokojnie, ale to chyba budziło w nim jeszcze większą grozę, bo jednocześnie nie spuszczałem z niego morderczego spojrzenia. - Niemal nabawiła się przepukliny z wysiłku. Nie mówiąc już o anemii i niedoborze witamin. Przebadano ją od stóp do głów, doszukując się przyczyny problemu, a okazało się, że do niedowagi doprowadziło to, że Aleksandra zwyczajnie ją głodziła! Rozumiesz?! - wrzasnąłem, dla lepszego efektu, a resztę zdania zjadliwie wysyczałem: - Głodziła małe..., bezbronne... dziecko... MOJE DZIECKO !!!
Jego twarz zrobiła się kredowo biała. Trzęsącą się dłonią, sięgnął po drinka, licząc, że alkohol złagodzi napięcie.
- Co z nią zrobiłeś? - zapytał zduszonym tonem, mając na myśli Aleksandrę.
- Zamknąłem w pokoju - odparłem krótko i rzeczowo.
W momencie obrzucił mnie czujnym i niedowierzającym spojrzeniem.
- Kazałeś ją skatować?
- Nie.
- To co zamierzasz? Jak chcesz ją ukarać?
- Czyli zgadzamy się w tym, że zasługuje na karę. Powiedz.... co będzie adekwatne do próby zabójstwa mafijnej księżniczki, poprzez głodzenie?
Zrezygnowany, spuścił wzrok, ale tylko na moment, bo potem spojrzał na mnie przejmująco.
- Błagam cię, nie zabijaj jej. Zrobiła źle, ale to moja księżniczka... MOJA córka... Zrobię wszystko, czego zażądasz, tylko jej nie zabijaj.
CZYTASZ
1 - "SPIŻOWE ZASADY" - "KUKIEŁKI"
RandomPierwsza część nowej serii. W tej części, poznamy losy kobiet, przez niektórych, uznawanych za pustogłowe, łase na kasę dupo-dajki, przez innych - za ozdoby i nic niewarte marionetki. Czy tak jest? Czy naprawdę, zasługują na takie miano? A może, wb...