ROZDZIAŁ 14

149 25 10
                                    

 Ilja.

- - -

Ostatecznie zdecydowałem, że wyjazd Aleksandry do górskiej rezydencji nastąpi dopiero po konfrontacji z jej ojcem. Byłem pewien, że będzie zarzucał mi kłamstwo i podejrzewał, że skrzywdziłem ją fizycznie. Uznałem, że jeśli tego zażąda, umożliwię mu rozmowę z córką, bo osobiście, nic nie miałem sobie do zarzucenia.

Kurwa! Właściwie, to zachowałem się niemal, jak jakiś święty!

Teściunio zjawił się ciut po dwudziestej drugiej, czyli o całkiem przyzwoitej porze. Zaprosiłem go do gabinetu, poczęstowałem drinkiem.

- Do rzeczy... - ponaglił mnie, ignorując wyciągniętą w swoją stronę szklaneczkę.

- Nie, to nie, ale sam dojdziesz do wniosku, że coś mocniejszego ci się przyda.

- Co jest grane, Ilja. Czemu chcesz zmieniać warunki naszej umowy? Przecież od lat współpraca idealnie się układa....

- Nie twierdzę, że jest inaczej. Ale, jak wspomniałem, jestem oportunistą, a działania twojej córki stworzyły mi idealne warunki do renegocjacji.

- Co Aleksandra ma z tym wspólnego? Przecież nie miesza się do interesów.

- Popatrz i sam oceń, czy mam prawo żądać zadośćuczynienia. Według mnie i tak potraktuję sprawę ulgowo. Wręcz polubownie, choć za to, co odwaliła, powinienem domagać się krwi.

Zatkało go.

- Nie będę strzępił sobie języka. Sam popatrz... - ponownie odpaliłem nagranie i bez słowa czekałem, aż dotrze do niego, że jego córka krzywdziła niemowlaka.

Kiedy ujrzał, że Sasza odlewa część mleka do kwiatka, a potem do butelki dolewa wody, dotarło do niego, do czego jej postępowanie mogło doprowadzić.

Przymknął oczy i przełknął ślinę. Jego oddech przyspieszył.

Nie był głupi. Wiedział, czym grozi atak na członka mojej rodziny. A Katia to przecież moja córka....

- Mała ciągle płakała - relacjonowałem niby spokojnie, ale to chyba budziło w nim jeszcze większą grozę, bo jednocześnie nie spuszczałem z niego morderczego spojrzenia. - Niemal nabawiła się przepukliny z wysiłku. Nie mówiąc już o anemii i niedoborze witamin. Przebadano ją od stóp do głów, doszukując się przyczyny problemu, a okazało się, że do niedowagi doprowadziło to, że Aleksandra zwyczajnie ją głodziła! Rozumiesz?! - wrzasnąłem, dla lepszego efektu, a resztę zdania zjadliwie wysyczałem: - Głodziła małe..., bezbronne... dziecko... MOJE DZIECKO !!!

Jego twarz zrobiła się kredowo biała. Trzęsącą się dłonią, sięgnął po drinka, licząc, że alkohol złagodzi napięcie.

- Co z nią zrobiłeś? - zapytał zduszonym tonem, mając na myśli Aleksandrę.

- Zamknąłem w pokoju - odparłem krótko i rzeczowo.

W momencie obrzucił mnie czujnym i niedowierzającym spojrzeniem.

- Kazałeś ją skatować?

- Nie.

- To co zamierzasz? Jak chcesz ją ukarać?

- Czyli zgadzamy się w tym, że zasługuje na karę. Powiedz.... co będzie adekwatne do próby zabójstwa mafijnej księżniczki, poprzez głodzenie?

Zrezygnowany, spuścił wzrok, ale tylko na moment, bo potem spojrzał na mnie przejmująco.

- Błagam cię, nie zabijaj jej. Zrobiła źle, ale to moja księżniczka... MOJA córka... Zrobię wszystko, czego zażądasz, tylko jej nie zabijaj.

1 - "SPIŻOWE ZASADY" - "KUKIEŁKI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz