ROZDZIAŁ 20

105 27 20
                                    

Vladimir

- - -

Muszę przyznać, że spotkanie sam na sam z moją przyszłą żonką, dość pozytywnie mnie zaskoczyło.

Niby pięcioletnia różnica wieku nie jest spora, tyle że raczej rozmywa się dopiero w późniejszym etapie.

Ale teraz to było, jak mała przepaść.

Ja już wchodziłem w dorosły wiek i od dobrych kilku lat byłem intensywnie wdrażany przez ojca do przyszłych obowiązków.

Ona zaś jest czternastoletnim podlotkiem, od którego trudno się spodziewać racjonalnego myślenia i powagi.

Szkoliłem się w przyspieszonym tempie.

Ojciec musiał zadbać o to, żebym był przygotowany do objęcia władzy, kiedy stan jego zdrowia ulegnie pogorszeniu, co nastąpi niestety prędzej, niżbym sobie życzył. Miesiąc temu zdiagnozowano u niego raka prostaty. Na razie guz nie jest zbyt duży, ale niestety, wykryto ogniska przerzutów do innych narządów, co źle rokuje.

I właśnie dlatego między innymi, zdecydowaliśmy się odbyć podróż do Rosji na tak wczesnym etapie. Pierwotnie plan przewidywał, że poczekamy do jej osiemnastki. Ojciec jednak chciał osobiście dopiąć umowę na ostatni guzik i przy okazji poznać dziewczynę, z którą przyjdzie mi spędzić życie.

On sam był ze swojego związku zadowolony, choć też narzucono mu małżeństwo "dla dobra interesów". Ja chciałbym przynajmniej powielić schemat życia rodziców.

Dlatego, chociaż postanowienia co do mariażu zapadły już teraz, przekonałem ojca, żeby ze ślubem odczekać do czasu, aż znajdziemy się z Kirą, na wspólnej płaszczyźnie mentalnej.

Ja zdążę umocnić już do tego czasu swoją pozycję, a ona nabędzie ogłady, pewności siebie i skończy szkołę. Nie chciałem u swego boku pustogłowej imbecylki, której jedynym zajęciem będą zakupy w drogich butikach. Dlatego w zamyśle, dałem nam na to osiem lat.

Ona jest jeszcze dzieckiem, a ja też jestem na tyle młody, żeby chcieć móc w spokoju się wyszumieć.

Kiedy po domu będzie się kręcić żona, a może i dziecko, to nie będzie możliwe. Wprawdzie zdaję sobie sprawę, że dla mafiozy, to dość nietypowe podejście, ale według mnie, wolną rękę miałem dopóty, dopóki na palcu nie będę miał obrączki. Przez ten czas, będę miał pełne prawo do zaspokajania męskich potrzeb w ramionach innych.

Po ślubie, chciałbym jednak spróbować stworzyć związek, oparty na zasadzie partnerstwa i szacunku.

Jeśli kogoś szanujesz, to go nie zdradzasz. Proste. Ale jakże niepopularne w naszym środowisku...

Dziś, podczas spaceru, pokazałem narzeczonej dość wredne oblicze. Niezbyt mi się to wprawdzie podobało, ale było konieczne.

Nie mogłem zepsuć wizerunku twardego skurwiela, który musiałem budować, żeby utrzymać się u władzy, po przedwczesnej śmierci ojca.

On był zdania, że jeśli ktoś wyczuje u mnie najmniejszą oznakę słabości, czy choćby zawahania, będę na straconej pozycji. Radził mi podejmować decyzje w sposób chłodny i nigdy nie zmieniać raz podjętej decyzji.

- Jeśli nie jesteś czegoś pewien, powiedz, że musisz zlecić rekonesans, bo dostarczone informacje nie przekonują cię dostatecznie. Masz do tego pełne prawo. Nigdy nie daj się nabrać na tekst, że ja nie bałbym się podjąć ryzyka, bo to nieprawda. To, co ci mówię, usłyszałem od swojego ojca, a teraz przekazuję tę radę tobie. Ja miałem więcej czasu na zdobycie doświadczenia. Ty zostaniesz rzucony na głęboką wodę, dlatego twoje słowo musi być jak cement, a werdykt ostateczny i nieodwołalny. Wszyscy muszą wiedzieć, że jesteś słowny, nie rzucasz słów na wiatr, a groźby kary, egzekwowane będą bez zawahania, jeśli ktoś ci nabruździ, albo spróbuje oszukać.

1 - "SPIŻOWE ZASADY" - "KUKIEŁKI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz