ROZDZIAŁ 4

175 22 12
                                    

WŁAŚNIE SKOŃCZYŁAM I WRZUCAM.... MIŁEGO CZYTANIA. 

 Ilja.

- - - - -

- Igor spisał się wzorowo - pochwaliłem bratanka Fiedii. - Zapowiada się na wartościowego żołnierza.

- Nie tylko żołnierza. Skoro kręci go chemia i fizyka, będzie przydatny również w sferze zabawek balistycznych, narko i trucizn.

- Tak. On i jego ojciec, to bardzo wartościowy team. Synuś przyniesie zyski z produkcji, a ojciec pomoże wyprać kasę ze sprzedaży. Muszę przyznać, że zarówno ty, jak i twój przyrodni brat, przynosicie dumę ojcu.

- Cieszę się, że tak myślisz - powiedział Fiedia, przykładając zapalniczkę do papierosa i z zadowoleniem zaciągając się pierwszym dymkiem. - Choć z początku szlag mnie trafiał na myśl, że ojciec miał na boku drugą rodzinę, o której nie mieliśmy pojęcia, to w sumie wyszło na dobre dla organizacji. Maksym był przygotowywany przez niego do roli finansisty, od początku wiedział, jakie zadania będzie musiał spełniać i świetnie się z nich wywiązuje, a nikt na dzień dobry nie będzie się doszukiwał jego powiązań z nami, bo wychowywał się przy matce i ma jej nazwisko. Igor też został odpowiednio ukierunkowany przez dziadka, a akcja z Galiną dowodzi, że nie ma oporów i też zaakceptował swoją rolę.

- Trzeba przyznać, że twój staruszek, ma łeb na karku, Fiedia. Szczwany lis - zdaje sobie sprawę, że dobrze jest mieć asa, ukrytego w rękawie.

Mój przyboczny pokiwał twierdząco głową i skwitował.

- Tak, jak ty teraz, odnośnie zapasowego koła w postaci Tatiany. Niby będzie sobie żyła, nieświadoma miecza, który nad nią zawisł, ale w razie draki, masz wyjście awaryjne.

- Zgadza się. I to w zasadzie, dzięki tobie. Ty też idealnie wywiązałeś się z powierzonego zadania. Jaką chcesz nagrodę?

- Swietłana.

Kurwa. Nie spodziewałem się, że zażąda jakiejś laski. Prędzej przypuszczałbym, że poprosi o sportowy wóz, albo jakieś nowe, balistyczne cacko... Swietłana.... Jaka znów Swietłana, do chuja...?

A potem mnie olśniło, że znam jedną. Choć "znam", to za mocne słowo. Kojarzę nastoletnią córcię, jednego z konfidentów...

- Żywłakow?

- Tak.

Skrzywiłem się, bo wiedziałem, że to będzie trudne do ogarnięcia.

- Nie dam ci jej na kochankę. Jej ojciec jest dla nas przydatny i raczej konserwatywny. Jeśli zrujnujesz opinię jego córki, poczuje się urażony i może narobić nam kwasów.

- To daj mi ją na żonę.

Zatkało mnie.

To się Fiodorek zafiksował. Na amen, kurwa... I to w jakiejś nastoletniej dziuni, na dodatek....

- Ale Grigorii ostatnio się chwalił, że mała spotyka się z bardzo uzdolnionym studentem prawa. Ponoć stary zaakceptował jej wybranka i widzi w nim swego następcę, bo Swietłana nie ma zadatków na prawnika. Jest raczej artystyczną duszą i buja w obłokach.

- Ale ślubu nie wzięli, a ten chłystek, choć zdolny, niewiele znaczy w porównaniu ze mną.

- To prawda. Przynajmniej na razie. Ale skoro dobrze się zapowiada, a my narazimy się przyszłej, prawniczej gwieździe, w przyszłości może odbić się nam to czkawką.

- Być może, w sytuacji, gdyby był w lalce zakochany na zabój. Ale z tego, co o nim wiem, bardziej chodzi o koneksje i szansę na rozwój kariery....

1 - "SPIŻOWE ZASADY" - "KUKIEŁKI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz