Miłego czytania ...
Chętnie zobaczę gwiazdeczki i poczytam komentarze... :)
Buziaczki i pozdrowienia...
%%%%%%%%%%
Ilja
- - - -
Obserwowałem przebieg rozmowy Saszy z ojcem. Wprawdzie umożliwiłem im rozmowę, niby w cztery oczy, bo Wiera opuściła pokój, kiedy ochroniarz wprowadził do niego teścia, ale miałem tam monitoring. Audio i wizję. Jak się to mówi - przezorny zawsze zabezpieczony. Na szczęście dla nich, nic nie wzbudziło moich wątpliwości, co do intencji działań. Teść na serio starał się jej przemówić do rozsądku i chyba po części udało mu się przebić przez jej upór i zaślepienie. W pewnym momencie Sasza spytała, czy potrzebuje lekarza. Marszcząc brwi, skupiłem uważniejsze spojrzenie na mężczyźnie. Faktycznie, nie wyglądał najlepiej i co chwilę łapał się za klatę, w okolicy serca.
- Przyprowadź Wierę - rozkazałem Harkowi.
Kiedy kobieta się zjawiła, spytałem.
- Mamy coś, żeby zapobiec ewentualnemu zawałowi? Staruszkowi chyba siada pikawa - stwierdziłem, wskazując na ekran, by sama mogła ocenić stan teścia.
- Przygotuję odpowiednią dawkę aspiryny.
- Świetnie. Nie chciałbym, żeby przeniósł się na tamten świat w momencie, kiedy wreszcie jestem w stanie nakłonić go do każdej formy współpracy.
- Oczywiście, panie Godunov.
Po kilku minutach, Wiera przyniosła szklaneczkę w której musowały rozpuszczające się tabletki.
- Trzysta miligramów. To powinno pomóc zapobiec najgorszemu, ale tak czy siak, powinien się dokładnie przebadać.
- Na pewno mu to zasugeruję. Dziękuję. Trochę szkoda się ciebie pozbywać, nie wiadomo na jak długo. Być może przyspieszę twój powrót, a do żony oddeleguję kogoś innego.
Umiała zachować emocje dla siebie. Nie wiem, czy pomysł jej się spodobał, czy wolałaby zrobić sobie dłuższe, prowizoryczne wakacje i zejść na jakiś czas spod mojej bezpośredniej kurateli.
- Wszystko zależy od tego, co lekarz jej zleci. Być może faktycznie, nie trzeba będzie pielęgniarki, a wystarczy osoba do towarzystwa.
Towarzystwa...
Dobrze wiedziała, że bardziej chodzi o pilnowanie i udzielenie pomocy, gdyby mimo złożonej ojcu obietnicy, moja żoneczka próbowała zrobić fikołka do lepszego świata.
Wiera dorastała w mafijnej rzeczywistości. Była córką jednego z żołnierzy, więc nie miała statusu księżniczki, ale znała realia. Była lojalna, dobrze wyszkolona i skuteczna. Ceniłem ją, jako wzorowego, wysoce wykwalifikowanego pracownika.
- Poczekamy, zobaczymy.
- Tak jest.
- Bądźcie gotowe wyruszyć w drogę o ósmej.
- Dobrze.
- Możesz odejść, pora wracać do Saszy - powiedziałem, widząc, że teść opuszcza tymczasowe więzienie niedoszłej morderczyni.
Kurwa!
To niepojęte, do czego się posunęła! I czym się kierowała?
Myślała, że oddalę od siebie Galinę? Osobę, całkowicie ode mnie zależną, z którą mogę zrobić dosłownie wszystko? Chyba coś jej się pomieszało.
CZYTASZ
1 - "SPIŻOWE ZASADY" - "KUKIEŁKI"
AcakPierwsza część nowej serii. W tej części, poznamy losy kobiet, przez niektórych, uznawanych za pustogłowe, łase na kasę dupo-dajki, przez innych - za ozdoby i nic niewarte marionetki. Czy tak jest? Czy naprawdę, zasługują na takie miano? A może, wb...