Minho zaciskał mocno oczy, kuląc się pod ciepłą kołdrą, która nadal delikatnie pachniała mamą. Wbrew jej przekonaniu wcale nie spał. Czuwał obok gdy wiła się z bólu, najciszej jak umiala, by nie obudzić swojego skarbu. Czuł jak cierpi, jak oddycha z trudem, gdy kolejne środki przeciwbólowe nie pomogły zbić gorączki. W końcu wyszła, zostawiając go samego. Chyba gdzieś dzwoniła a potem zeszła na dół.
Do niego.
Słyszał jak z nim rozmawia.Minho wyszedł z pokoju najciszej jak potrafił. Bose stopy na dywanie nie wydały żadnego dźwięku. Gdy podszedł do schodów zobaczył ich... a raczej jego... jak całuje mamę. Ona, osłabiona chorobą, nie potrafiła go od siebie odsunąć a on, był niepohamowany w swoich zapędach względem niej. Zazdrość dziecka w jednej sekundzie przerodziła się w prawdziwą nienawiść. Jak śmiał... w jego głowie od dawna istniało przekonanie, że tata kiedyś wróci. Skoro tak bardzo go kochał... Mama powinna na niego czekać, pozostać wierna, jak dotychczas...
Początkowo chciał od razu zaznaczyć, że ich widzi, żeby przestali. Mimo pierwszej myśli, jaka zrodziła się w jego głowie wycofał się do pokoju. Ukrył pod kołdrą, gdy zabierano mamę do szpitala. I myślał...
Felix przyszedł do niego później. Potrafił zachowywać się cicho, zdradził go jedynie zapach. Zapach mężczyzny i nikotyny. I czegoś jeszcze. Minho nie potrafił tego nazwać.
Kuzyn usiadł na fotelu obok łóżka i patrzył tępo w telefon. Zachowywał się cicho, miał chyba słuchawki na uszach. Chwilami próbował ukryć śmiech, potem jego oddech zwalniał, by w końcu przybrać niezdrowe tempo. Felix wyszedł w pośpiechu, by wrócić spowrotem po prawie godzinie. Pachniał żelem pod prysznic i wilgocią. Minho nie rozumiał dlaczego mył się w środku nocy. Zasnęli niedługo potem.Obudzili się bardzo wcześnie. Słońce dopiero wychyliło się nieśmiało znad horyzontu. Felix, skulony na fotelu w niewygodnej pozycji rozprostował chude nogi i jęknął głośno. Minho obserwował po raz pierwszy, jak to jest powitać dzień z kimś innym niż mama. Skanował ciało kuzyna, które nie przypominało niczego, co do tej pory znał. Chłopak miał na sobie tylko bokserki i luźny podkoszulek. Gdy wstał, można było dostrzec jego płaską klatkę piersiową ozdobioną małymi ciemnymi sutkami. Bokserki opinały poranną nastoletnią erekcję, której starszy kompletnie nie próbował ukryć. Nigdy nie wstydził się swojego ciała, lubił siebie takim, jakim był.
- cześć Minho... Twoja mama... bardzo źle się wczoraj czuła i zabrało ją pogotowie. W nocy miała operację i będzie musiała zostać teraz w szpitalu. Powinna niedługo zadzwonić i może będziemy mogli ją odwiedzić... - Felix nie chciał owijać w bawełnę, powiedział młodemu wszystko od razu, żeby nie stać się ofiarą niewygodnych pytań przez cały dzień. Ale Minho zdawał się nie być zaskoczonym. Nie spanikował, nie zaczął płakać. Siedział na łóżku w tej swojej śmiesznej piżamce i patrzył wielkimi oczami w których... była nienawiść.
- a kiedy wróci?
- nie mam pojęcia. Powinna niedługo zadzwonić i wtedy wszystko nam opowie
- kto zrobi mi śniadanie?
- ja ci zrobię. Ubierz się i chodź na dół...
- rano zawsze modlimy się z mamą - o kurwa... tego się nie spodziewał. Wiedział, że ciocia jest bardzo religinja. Co niedzielę wiozła ich na mszę, gdzie Felix wzbudzał spore zainteresowanie wśród córek prawilnych obywateli miasteczka. Ale to...
- to zrób to co powinieneś i zejdź na dół... - musiał wyjść i ulżyć sobie w cierpieniu. Zawsze szarpał się rano by rozładować odrobinę swoje spore napięcie.
Zostawił małego chrześcijanina i udał się do swojego pokoju. Telefon padł mu nad ranem więc szanse na szybkie porno były znikome. Zresztą oglądał je niedawno, gdy siedział obok śpiącego Minho. Dlatego musiał wyjść i potem brać prysznic. Hormony były bezlitosne... a fakt, że udało mu się pocałować ciotkę... dodatkowo stymulował go przez ostatnie godziny. Była taka słodka...
Kilka ruchów ręką po kutasie i już musiał sięgać po chusteczki. Poszło szybko, gdy myślał o niej.
Wytarł, co było do wytarcia, podłączył rozładowany telefon do kabla i ruszył do kuchni. Wstawił wodę na herbatę i zaczął szukać po szafkach potrzebnych produktów. Minho zazwyczaj jadał na śniadanie jajka i tosty. Przygotował wszystko i chciał jeszcze wyjść na taras zapalić, dopóki młody klepał na górze pacierze.
CZYTASZ
Praying Mantis (Modliszka) MINLIX
FanficCudowne dziecko Zrodzone z niezwykłych rodziców Seks Brud Satanizm i kult zła Nawiązania do teraźniejszości... Morderstwa i wszystko, co złe Czyli to, co kocham najbardziej.... Po raz pierwszy Minlix Minho bottom