I will take him...

40 7 19
                                    

„Kiedy tracisz emocjonalne przywiązanie do kogoś, uświadamiasz sobie jak zwyczajni w rzeczywistości są ludzie. To twoja miłość i energia sprawiły, że wydawali się tak doskonali."

Felix przyglądał się jak Minho ostrożnie otwiera się przed tym dostojnym towarzystwem. Tematy, jakie zaczęli poruszać... od zawsze wiedzał, że młodszy jest mądry i oczytany... ale z ich konwesacji nie rozumiał zupełnie nic.

- Felix... a ty co myślisz? Japonia nadal będzie próbować prowadzić swoją gospodarkę w izolacji? - Hwang nieoczekiwanie zwrócił się do niego. Starszy Lee oblał się rumieńcem, nie znał się na takich sprawach. Kolejne pytania, jakimi zostal zbombardowany uświadomiły mu, jak malo wie. Minho z kolei był w swoim żywiole. Zręcznie operował faktami, miał w konwersacji silne argumenty i ciekawe poglądy. Rzadko miał okazję brać udział w tak inteligentnych rozmowach, był więc naprawdę podekscytowany.
A starszy zaczynał czuć, jak bardzo tu nie pasuje..

Podobnie było, gdy podano kolację. Ilość sztućców ponownie dobiła Felixa, który nie miał pojęcia jak zachować się przy stole. Cała reszta bez problemów manewrowała przy zastawie a on czuł się jak ostatni wieśniak. Nie zjadł nic. Pił tylko regularnie uzupełniane mu w kieliszku wino.
Po uczcie wyszedł na dwór by zapalić. Próbował schwytać spojrzenie Minho, by ten do niego dolączył ale młody był bardzo pochłonięty rozmową. Nie chciał mu przeszkadzać. W końcu to były jego urodziny. Wczoraj poznał ojca...

- za dużo palisz... - Chan znowu pojawił się obok niczym duch... zaczynał go denerwować... - chyba czas na ciebie... odprowadzę cię do domu...

Felix tylko się wzdrygnął gdy facet chwycił go pod rękę i zaczął prowadzić w stronę domu. Po chwili było mu już obojętne, co z nim zrobi. Alkohol przytłumił mu zmysły, miło szumiał w głowie. Poczuł tylko miękką poduszkę na policzku i zasnął...

***

Minho nie zorientował się od razu, że jego ukochany opuścił przyjęcie. Całkowicie zatracił się w rozmowach. Cieszył się, że może podyskutować z wybitnymi umysłami, stoczyć walkę na ciężkie argumenty. Ojciec był zachwycony, zachęcał go do wyrażania swoich opinii i dopingował gdy Minho miażdżył swoimi tezami kolejnych rozmówców. Był z niego dumny. Dał mu to odczuć....

- świetnie Minho! Trafne spostrzeżenie, synu! - Hyunjin reagował emocjonalnie na każdą słowną wygraną młodego. Minho topił się z każdym kolejnym uściskim lodowatych dłoni. Do tej pory nie miał nawet pojęcia jak bardzo potrzebował ojca obok siebie. Zapomniał o tych samotnych latach. Teraz Hwang był obok. Silny i mądry. Akceptujący go takim, jakim był...

***

Był prawie ranek, gdy młody Lee wrócił do małego domku. Nadal wirowało mu w głowie, policzki emanowały różową poświatą, niekoniecznie od niskoprocentowych trunków. Minho był zakochany... w ojcu, który okazał się być fantastycznym człowiekiem. Mądrym i potężnym. Hwang pokazał mu się z tej najlepszej strony. Jako silny samiec, mający pieniądze i wladzę. To zawsze imponowało...

We wspólnej sypialni, na rozkopanym łóżku, w towarzystwie smrodu przetrawionego alkoholu spał Felix. Blond włosy były rozsypane po całej pościeli. Chrapał cicho, zmożony pijackim snem.
Taki zwyczajny... ze swoimi słabościami, które nagle zaczęły drażnić nowouformowaną naturę młodszego. Minho patrzył jak kuzyn powoli się budzi. Na twarzy miał czerwone odciski od poduszki.

- Minho... wróciłeś.. - uśmiechnął się na jego widok.. bał się, że on już nie wróci... - która godzina?

- po czwartej... szybko uciekłeś... przepraszam, że zostałem tak długo...

- nie, nie.. nie szkodzi.. nie codziennie spotykasz ojca po latach... ważne, że już jesteś. - wstał niezdarnie z łóżka i pragnął go objąć. Minho patrzył jak zbiera się z pościeli, jak plączą mu się chude nogi. Brzydko pachniał... dotąd nigdy nie pili. Fajki i jebanie wystarczało do szczęścia.

- chodźmy może spać? - lekko, prawie niezauważalnie, odepchnął Felixa od siebie przemykając obok niego do łóżka.

- spać? Dobrze.... Wezmę tylko z dołu coś do picia... rozumiesz.. - starszy zaśmiał się nerwowo. Oczywiście odczuł ten skromny gest odrzucenia. Bolało... schodząc na dół zobaczył jak Chan kladzie się na sofie w salonie. Na tej samej, na której pieprzyli się kiedyś bez ustanku.

- co tu robisz? Macie cały hotel dla siebie.

- pilnuję Pana Minho... Pan Hwang kazał... - Chan nic sobie z niego nie robił. Przykrył się ukochanym kocem młodego, ciężki pistolet położył pod poduszką i zamknął oczy.
Felix tylko się wzdrygnął widząc pierwszy raz w życiu prawdziwą broń... w ich małym domku...

Napełnił szklankę wodą i wrócił na górę. Minho leżał już w łóżku, oczy miał wlepione w telefon.

- na dole śpi goryl twojego starego...

- tak... zapomniałem ci powiedzieć. Hyunjin mówi, że tak będzie lepiej. Gdy ktoś będzie na dole. Wiesz... te auta, to wszystko... ktoś mógłby się skusić. - napisał coś w pośpiechu i odłożył smartfona.

- tutaj?

- przeszkadza ci?

- nie wiem... dopiero co zamieszkaliśmy tylko we dwoje...

- to tylko na ich pobyt..

- dwa tygodnie szybko miną... - Felix był zdenerwowany obecnością tylu obcych. Przeszkadzali mu już gdy kręcili się w pobliżu a teraz jeden, najbardziej uciążliwy, śpi u nich w domu.

- tak... - Minho wtulił się w poduszki, przyjemnie było zatopić się w znane łóżko. Powoli wracały jego ciepłe uczucia do Felixa. Gdy był bliżej wszystko było inne... prostsze i takie.. znajome, ciepłe... dające ukojenie sercu.

***

Pierwszy tydzień minął w dziwnych nastrojach. Minho spędzał dużo czasu z ojcem na niekończych się spacerach, rozmowach o życiu, filozofii, sensie instnienia. Hyunjin badał grunt na którym niebawem trzeba będzie zasadzić pierwsze zwodnicze ziarno...
Felix grzecznie czekał... czekał na powroty ukochanego, który po wielogodzinnych wędrówkach bywał wykończony. Chciał tylko jeść i spać.
Chan zawsze przynosił mu posiłki, osobiście gotowane przez kucharza Hwanga. Felix wolał jeść swoje proste jedzenie. Nie smakowały mu te wytworne eksperymenty do których potrzebował miliona sztućców.

Niby nic niepokojącego nie działo się między nimi ale lekko zauważalna nić niepewności powoli zaczęła mącić te idealne życie. Mniej rozmów, mikroskopijne tajemnice, coraz częstsze unikanie dotyku... od urodzin nie pieprzyli się ani razu. Minho zwalał wszystko na Chana, warującego przy sofie. Felix, do tej pory miał ogromne problemy by sprowokować swojego kutasa do wstania. Wielokrotnie próbował, nawet sam ze sobą, gdy młodszego nie było. Nawet ich domowe porno nie potrafiło wystarczająco go podniecić.

Pewnego zimnego wieczora, gdy zmęczony kolejną wielogodzinną wycieczką Minho spał na górze Felix wyszedł samotnie na taras by po raz kolejny utopić swe smutki w paczce papierosów.
Nie zdążył nawet dopalić pierwszego, gdy usłyszał na zmarzniętych deskach ciężkie kroki.

- oh Chan... daj już spokój. Odjeb się ode mnie. Lubię palić...

- nie mam zamiaru cię od tego odwodzić... - to nie był głos Chana.
Hyunjin zbliżył się ponętnymi ustami do jego ucha.
- zabiorę go, Felix....

Praying Mantis (Modliszka) MINLIXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz