Needs

28 4 27
                                    

- coś cię trapi? - Hyunjin, w kapciach i szlafroku sięgajacym kostek patrzył na skonfundowanego syna z troską. Mimo komizmu sytuacji nie wyglądał ani trochę śmiesznie.

- myślę o tym facecie, którego przywiozłem... nie wiem czy to był dobry pomysł... - Minho był szczery, zaczął kalkulować na zimno i już nie był tak pewny siebie jak wcześniej.

- dlaczego go zabraleś?

- spodobał mi się... tak nagle... był taki... męski, agresywny... inny niż to co znam. Poza tym... - zerknął spode łba - mam ostatnio wielkie potrzeby... wiesz...

- rozumiem... to normalne... czym się więc przejmujesz? Skoro ci się podoba? Zabaw się z nim... - Hyunjin wziął słowa syna na poważnie. Dobrze pamiętał ogień podniecenia, który i jemu ciężko było kiedyś ugasić...

- a jeśli on nie jest... wiesz... wygląda na hetero - po raz pierwszy pomyślał o tym, że jego orientacja nie jest normalna. Dotąd uwiódł nieświadomie jednego kochanka, Jeongin wykonywał tylko polecenia, nie miał własnej woli. Gdy kazano jebać, to jebał jak maszyna.

- bez różnicy... nawet lepiej jeśli woli kobiety. Zobaczysz... zrobi co zechcesz... - to był ten moment, gdy można spokojnie poruszyć temat, jak silni i wszechmocni są - pamiętasz jak odpalaliśmy papierosa na balkonie? Bez zapalniczki? Z nim zrobisz to samo...

- ale to człowiek... ma swój rozum i wolę i... - przerwał bo ojciec zaczął histerycznie się śmiać.

- Minho... oh ciągle zapominam, że znamy się tak krótko... synu... - zawsze to słowo topiło całe jego wnętrze. Serce stawało się czekoladą na pełnym słońcu... synu... - ludzie są jak zwierzęta. To tylko podstawowe instynkty i pożądanie. Nie ma rozumu i woli. Wystarczy wiedzieć za jakie sznurki pociągnąć i zrobią wszystko, co zechcesz. Spełnią każdą twoją potrzebę, zobaczysz. Zaufaj mi. - ojciec lekko ochłonął i znowu patrzył na niego z czułością. Mimo całego zła, jakie w sobie już posiadał, Hyunjin łagodniał przy swoim dziecku.

- czy potrafiłbym go zmusić by mnie...

- Do wszystkiego Minho... czego tylko zapragniesz. Swoją drogą to dobrze, że go przyprowadziłeś. Poćwiczyszz sobie na nim. Będzie twoim przyjacielem, kochankiem, ochroniarzem lub bratem. Co tylko zechcesz...
Poszli dalej...

***

Seo Changbin odzyskał świadomość po niecałej godzinie, gdy został położony w sypialni młodego Panicza. Obudził się nagle w ciemnym pokoju, który od razu poraził go swoją elagancją i bogactwem. Jako wprawny złodziej Changbin dość nieźle orientował się co, ile jest warte. W tym pokoju było mnóstwo pięknych i niewątpliwie cennych przedmiotów. Od obrazów w pozłacanych ramach do kupki błyskotek, która piętrzyła się na nocnym stoliku. Cmoknął tylko z uznaniem i od razu wstał by lepkimi rączkami zgarnąć drobiazgi do kieszeni. Ale zastygł w połowie drogi gdy napotkał przeraźliwie ciemne oczy, które wpatrywały się w niego z podłogi.

- co ty kurwa? - po dłuższej chwili mruknął do tajemniczego chłopaka, który nadal milczał. Jeongin nie miał w zwyczaju odzywać się pierwszy. Chyba, że takie były rozkazy. Pokręcił tylko głową i spojrzał na prezenty Panicza. Seo zignorował to ostrzeżenie. Sięgnął po nieswoje i gdy tylko dotknął opuszkiem palca pierwszego pudełeczka z biżuterią poczuł jak lodowate ręce zaciskają się na jego tchawicy. W uszach usłyszał tylko dziwny pisk i padł na łóżko z przerażeniem. Leżał nieruchomo jak po spojrzeniu w oczy bazyliszka, sparaliżowany strachem a ciemne szpary wisiały nad nim i śmiały się bezczelnie. W całym swoim życiu Changbin nigdy tak bardzo się nie bał. Całe jego nędzne życie przebiegło mu w głowie na najszybszych obrotach. Nawet gdy uciekał przed policją po swojej pierwszej kradzieży nie odczuwał tak miażdżącego strachu.
„Nie chcę tu umierać" pomyślał tylko i zemdlał...

***

Wspólne spacery stały się już pewnego rodzaju tradycją dla ojca i syna. Minho nie tracił już tyle energii co wcześniej, stał się odważniejszy i miał coraz więcej pytań.

- jak mogę na nim ćwiczyć? - zainteresował się tym bardzo. Poczuł przyjemne mrowienie w całym ciele na myśl, że mógłby zarządać wszystkiego. W sumie potrafił to robić. Z Felixem zadziałało od razu.

- siłą woli... dokładnie tak samo jak zrobiłeś z papierosami . Możesz zacząć dziś... myślę, że on niedługo powinien się obudzić - Hyunjin tłumaczył cierpliwie, jak kiedyś Seungmin uczył jego. Minho potrzebował przewodnika w swoim nowym i niezwykłym życiu.

- spróbuję... to takie ciekawe... często robisz to ludziom?

- tak... muszę... inaczej nasze sprawy nie układałyby się tak dobrze jak teraz. Mam tylko kilka zaufanych osób wokół siebie. I poznałeś je wszystkie. Zaufanie jest dla mnie najważniejsze. To klucz do naszej siły. Zdrajców karam od razu. Nie mam dla nich litości. - Minho poczuł fałsz. Hwang mówił o tym tak często... a mimo wszystko zostawił go pod opieką matki wiedząc gdzie mieszkają. Nigdy nie skrzywdził Jiwoo, wręcz pomógł powrócić jej do zdrowia... zapyta kiedyś o to, ale nie dziś.  Dziś skupi się na swoim nowym zadaniu...

Wracając dostrzegli Banga, który nerwowo szedł w stronę Pana. Gdy tylko wyhylili się zza lasu ruszył biegiem w kierunku szefa i szepnął mu coś na ucho. Hyunjin znieruchomiał a na jego twarzy dało się zauważyć złość.

- muszę zadzwonić, przepraszam Minho. Nie szukaj mnie dziś... - zabrał od swojego człowieka telefon i ruszył do domu krzycząc ciągle do słuchawki. Tego dnia podano w wiadomościach, że trwająca od kilku miesięcy wojna na południu została nagle przerwana i trwają rozmowy pokojowe. Nie taka była umowa... Hyunjin interweniował szybko. Kolejnego dnia było głośno o zamachu bombowym na przywódcę jednego z państw, które dążyło do zawieszenia broni. Ponownie nastały zamieszki, zginęły tysiące ludzi a konflikt wybuchł na nowo ze zdwojoną siłą.

Minho wrócił ze spaceru sam. Od dawna nic nie jadł więc od razu skierował swoje kroki do kuchni gdzie służba zarzuciła go niezliczoną liczbą pytań o to, co miałby ochotę zjeść. Przygotowano dla niego wystawną kolację, którą po raz pierwszy zjadł w rezydencji sam.
Najedzony, ruszył do siebie, powtarzając w głowie scenariusz jaki zaplanował sobie na ten wieczór. I noc...
W pokoju było przeraźliwie zimno. Minho oczywiście tego nie czuł, temperatura jego ciała już dawno się zmieniła.
Czlowiek leżący w jego łóżku nadal spał, lub był nieprzytomny. Nie ruszał się wcale, oddychał płytko i prawie niewidocznie. Ale nadal miał w sobie ten dziki magnetyzm, którym dziś go zwabił. Ciało miał zwarte i mocne. Obleczone w ciasny kombinezon było niezwykle ponętne. Idealne by się pod nim położyć... Minho jęknął w środku... jego pożądanie rosło z dnia na dzień...

- śpi cały czas? - zwrócił się do klęczącego na podłodze Jeongina.

- nie... wstał i próbował Pana okraść. Zająłem się nim... powinien niedługo się obudzić. - informacje krótkie i konkretne dały Minho wszystko czego potrzebował. Skinął na swojego niewolnika i usiadł na łóżku obok bezwładnego faceta. Położył mu rękę na wielkim udzie i przejechał nią aż do pachwiny.

- znów chciałeś mnie okraść... jesteś niegrzeczny... ale zmienimy to... - pomyślał, że dobrze będzie go wyszkolić. Uśmiechnął się do siebie gdy zauważył, że rzęsy mężczyzny lekko zadrżały. Znaczy, że za chwilę się obudzi...

Praying Mantis (Modliszka) MINLIXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz