Orphan's story

19 5 12
                                    

- mama mówiła, że zabiłeś dla niej dziewczynę z obozu, na którym się poznaliście... - Minho uważnie przyglądał się ojcu...

- powiedziała ci? Nie myślałem, że to zrobi... - miał kamienny wyraz twarzy, gdy wspominał Jiwoo. Zupełnie inny niż ona, gdy mówiła o nim.
- tak. Utopiłem ją w jeziorze. Nazwała ją łatwą suką. Nie uważasz, że zasłużyła? Chroniłem matkę mojego dziecka... - dopalił papierosa do końca i wyrzucił go w ciemności. Minho milczał. Hyunjin nawet nie próbował zaprzeczać. Zabił z zimną krwią i kompletnie się tego nie wstydził.

- to tylko słowa... - starał się jakoś usprawiedliwić tamtą dziewczynę...

- nie! Ona nosiła cię już pod sercem...moje dziecko. Obraziła nie tylko ją ale i ciebie... nie mogłem... nie chciałem tego zostawić. Są rzeczy ważne i ważniejsze... - po raz pierwszy zdenerwował się w jego obecności. Krzyczał. Do tej pory zawsze opanowany, nagle po raz kolejny dziś poniosły go emocje. Wspomnienia nadal były żywe... ledwo, ale jednak... - nie mogłem pozwolić by obraziła was jeszcze raz...

Minho myślał bardzo intensywnie. Tak strasznie chciał go zapytać, czy ją kochał. Nie potrafił wydusić z siebie tych słów. Ale nie musiał mówić tego na głos...

- tak... dlatego została twoją matką. Była piękna i mądra. I taka uparta... trudno było ją zdobyć. Tylko idiota by jej nie pokochał... ale zdradziła mnie. Podała mi fałszywy adres. Nie chciała się już ze mną spotykać. Naiwnie wybrała samotne macierzyństwo, zamiast tego.. - Hyunjin rozejrzał się po murach budowli. - mogła mieć to wszystko a tyrała w tym hotelu od świtu do nocy.

- bała się ciebie... - Minho podążał za spojrzeniem ojca. To mógłby być jego dom...

- nie powinna... obiecałem, że zawsze będę was chronić. Nie rzucam słów na wiatr. Mogła mi zaufać... chciałem dać ci prawdziwy dom. Żebyś nie był taki samotny jak ja...
Chociaż... chyba dobrze cię wychowała...

- nie wiem... gdy byłem mały byliśmy bardzo blisko. A potem... potem już chyba wychowywałem się sam.

- ile miałeś lat? Gdy przestałeś jej potrzebować?

- Krótko po tym gdy Felix się do nas wprowadził - tak nagle sobie o nim przypomniał. Ale ciepłe uczucia do niego wyparowały. Był tylko aktorem w tej historii. - mama zachorowała i wtedy moje sny stały się bardzo intensywne. Dotąd spałem zawsze z nią. Wtedy zaczęłam nagle się zmieniać. Koszmary męczyły mnie każdej nocy... a potem budziłem się zupełnie inny. I taki niepewny. Spragniony wszystkiego. Ale seks zmienił wszystko. Przestałem się ich bać. I wtedy odsunąłem się od niej. Nie była mi już potrzebna. Starciliśmy tą więź...

- zmarnowałem cztery lata... - Hyunjin wbił oczy w niebo. Mógł zabrać go o wiele wcześniej... gdyby tylko wiedział... nie sądził, że oni się pieprzą... to miało być tylko nastoletnie zauroczenie... nawet nie sprawdzał. A jego syn poważnie zgrzeszył prędzej niż on sam... i był już gotowy...

- zmarnowałeś?

- mogłem wrócić prędzej... nie wiedziałem, że jesteś już gotowy...

- o czym mówisz?

- pierwszy grzech otworzył ci oczy... mogłeś już wtedy do mnie dołączyć... nie myślałem, że przy niej będziesz taki...

- a ty kiedy się dowiedziałeś? - Hyunjin długo milczał. Był zły sam na siebie, że zaprzepaścił tak wielką szansę. Nie mógł wiedzieć...

- miałem 14 lat gdy wszystko się zaczęło. Odkąd pamiętam wychowywałem się w domu dziecka. Katolicka placówka z surową dyscypliną. Bili nas za wszystko. Za niezjedzony posiłek, źle pościelone łóżko lub kilkuminutowe spóźnienie...
Pas i kij wychowywały najlepiej. Tak mówiono. Nie byłem posłusznym dzieckiem, obrywałem więc cały czas. Były dni, że nie mogłem spać bo wszystko tak bardzo mnie bolało. Gdy zacząłem dorastać... chyba później niż ty... karmili nas naprawdę słabo... spodobałem się zarówno opiekunom jak i kolegom... - Hyunjin tarł zębami o siebie, wydawały tak nieprzyjemny dźwięk. - kusili mnie słodyczami i innymi rzeczami by spełniać ich chore fantazje. I początkowo im się to udawało... aż pewnego dnia nie wytrzymałem i zepchnąłem opiekuna ze schodów... złamał kark.
Poczułem się jakby nagle cały ciężar świata ze mnie zszedł. Zakwalifikowali to jako wypadek ale od tej pory nikt się już do mnie nie zbliżał. Miałem spokój a sny stawały się coraz piękniejsze. Ten dom... o nim śniłem... o psach również... o kobiecie...
Naiwnie myślałem, że to będzie twoja matka.

- ona cię kochała... nadal mamy w domu twój koc.
- Minho był poruszony tą historią. Nigdy w życiu by nie uwierzył, że ten wielki człowiek był tak kiedyś pomiatany.

- widziałem... ale to już nie ma znaczenia Minho. Jak mówiłem nie wybaczam zdrady... nikomu...
Po tym jak zabiłem tego skurwysyna wszystko się zmieniło... ludzie się mnie bali. Nagle nikt więcej mnie nie uderzył, nawet gdy przestałem przychodzić na obowiązkowe msze. Było mi niedobrze, gdy zbliżałem się do kaplicy. Nie musiałem już nic robić.
I wtedy do naszego bidula przyszedł Seungmin. Podał się za mojego zaginionego wujka. Oczywiście miał na wszystko dokumenty. Zabrał mnie stamtąd i pokazał kim jestem, nauczył wszystkiego. Otworzył mi szeroko oczy.

- to twój ojciec?

- nie... Seungmin jest... posłańcem. Spełnia rozkazy... musiał mnie odszukać gdy mój ojciec zniknął... na świecie było zbyt spokojnie. Zero wojen, niewiele konfliktów, ludzie byli zbyt szczęśliwi. Musiał działać szybko.

- czy wiesz kim byli twoi rodzice?

- matka zmarła zaraz po porodzie... nie wiem o niej nic. A ojciec... nie chciał mnie. Chciał rządzić sam. Nie chciał następcy, naiwnie wierzył, że poradzi sobie bez dziedzica. Ale to tak nie działa. Tak jak u Boga tak i u naszego Pana musi być zachowana ciągłość. Nie mam pojęcia czy on o mnie wiedział... zajmował się swoimi sprawami. Myślę, że nie spodziewał się, że spłodzi mnie będąc starcem... a potem zniknął... myślę, że Pan wezwał go do siebie. Ukarał za nieposłuszeństwo.
Musimy przedłużyć ciągłość tego rodu. Ty też będziesz kiedyś musiał. - kończył kolejnego papierosa... sztuczka z odpalaniem przestała zadziwiać Minho, skupiał się tylko na tej opowieści. I na swoim przeznaczeniu... ma spłodzić dziecko... potomka Złego....
- Seungmin wprowadził mnie do zgromadzenia, szybko się w nim odnalazłem. I zapragnąłem spełnić moje sny... pojechałem na obóz katolicki. Specjalnie, by zakpić sobie z Jahwe... zawsze byłem buntownikiem. Chciałem go upokorzyć, zmusić do grzechu jego owieczki. Ale poznałem twoją matkę...
Jej jedynej opowiedziałem o wszystkim. Poza tym, kim niedługo się stanę.
Potem złożyłem śluby i nie było już odwrotu. Mogłem tylko czekać aż podrośniesz. I jesteś...
- objął go ramieniem, które już nie było wcale zimne. Temperatury ich ciał już się zrównały...

To Hyunjin po utopieniu tamtej dziewczyny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To Hyunjin po utopieniu tamtej dziewczyny... tak bardzo pasuje 💔💔💔

Praying Mantis (Modliszka) MINLIXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz