The beginning of learning

19 2 27
                                    

Changbin stał pod ciepłym strumieniem wody a jego ręce pracowały jakby poza jego świadomością mydląc ciało i włosy. Nie wiedział co tak nagle zmusiło go do ruszenia pod prysznic. Przydał się, to jasne. Tyle godzin w skórze dawało zawsze nienajlepsze odczucia...

Minho pobudzony porankiem ruszył za swoim gościem do lazienki. Stanął w progu i wpatrywał się w Seo, który grzecznie szorował nagie ciało. Było na co patrzeć... zdecydowanie facet nie miał się czego wstydzić. Był zbudowany tylko z mięśni, na ciele nie było ani skrawka tłuszczu. Skóra o lekko oliwkowym odcieniu błyszczała ładnie pod warstwą żelu do mycia. Plecy i jedna ręka były pokryte czarnym tatuażem, który kończył się nad zgrabnym tyłkiem... Lee aż westchnął gdy facet zaczął się kręcić, wprawiając ogromnego smoka w ruch. Changbin odwrócił się do niego i zamarł w bezruchu, ukazując swoją nagą klatkę i dwa sutki w których błyszczały srebrne kółeczka.

- na huj się patrzysz? Wyjdź stąd! - Changbin nie mógł zrozumieć dlaczego to bezczelne dziecko non stop orbituje wokół niego. Po jaką cholerę go tu przywiózł i trzymał w tym jebanym pokoju z tym dziwnym kolesiem. I pozwalał siebie pieprzyć przed oczami nieznajomego.

Minho nic nie powiedział. Musiał patrzeć na to dzikie zwierzę. Była to jakaś niezrozumiała obsesja powiązana z ogromnym pożądaniem.
Spuścił wzrok z masywnych piersi i utknął oczami w okolicach pępka. Sam brzuch przypominał wyrośnięte drożdżowe bułeczki. Apetyczne i z pewnością gorące. Ale... niżej było coś o wiele ciekawszego. Kutas o konkretnym rozmiarze, lekko przechylony w jedną stronę z obrzezaną główką z której także wystawały kolczyki.
Minho kiedyś czytał o piercingu, Felix lubił takie rzeczy i często wspominał, że chciałby więcej kolczyków. Dobrze wiedział jaki rodzaj przekłucia zdobi fiut Changbina. I wiedział od razu, że ten człowiek nie boi się bólu. Magic cross nie był opcją dla mięczaków.
Lee przełknął ślinę z trudem. Czym jeszcze zaskoczy go ten dziki człowiek.

- nie chcę wychodzić, chcę na ciebie patrzeć Changbin. - zbliżył się na tyle blisko, że ich odechy mieszały się ze sobą. Sam Minho też był goły, co kompletnie mu nie przeszkadzało.
Seo spojrzał na wyprostowany czlonek chłopaka i lekko prychnął

- nie pedale się... lepiej odejdź... zanim stracisz zęby i...

- i co jeszcze? - Lee czuł się dziś tak dobrze, po tym co sobie udowodnił wczoraj. Nie bał się kompletnie konfrontacji, chociaż widział, że w starciu wręcz miałby raczej kiepskie szanse.
Changbin złapał rękę, która zbliżała się do jego brzucha. A Minho uśmiechnął się brzydko. Ten pierwszy raz jego intencja miała mroczną podszewkę. Poniżyć, zmusić, zniszczyć.

Seo jęknął i padł na kolana. Jego głowa pękała w otępiąjącym bólu. Nie potrafił myśleć ani reagować, miał wrażenie, że ktoś wwierca mu się do wnętrza czaszki. Oczy, zamknięte z bólu lekko drgały wpuszczając resztki zimnego światła z lamp na suficie. - chciałeś coś dodać? - patrzył na niego z góry, gdy żylaste ręce opadły na mokre kafelki... Changbin czuł jak jego ciało traci i siły i jakąkolwiek wolę. Słyszał tylko szumy, przez które gówniarz sączył pojedyńcze słowa. Jak bardzo bolała go głowa...
Z nosa ponownie pociekła mu krew...

- dość Minho! Nie baw się! - Hyunjin obserwował syna od dłuższej chwili. Był z niego tak dumny. Chłopak nie uległ pożądaniu, sprawdzał tylko na ile go w tej chwili stać. Sam Hwang był pod wrażeniem, jak silny już był. Bawił się tym śmieciem jak nową zabawką, skazaną na zostanie upchniętą niebawem na dnie pudełka. W tym tempie nie wytrzyma nawet tygodnia... - zostaw...

Minho niechętnie zerwał kontakt z prawie upadłym już ciałem. Był strasznie pobudzony, nawet palce lekko mu drżały. Miał wrażenie że za chwilę uleci z ciała.

- fantastycznie... mówiłem ci, że to nie jest trudne... - Poklepał go po plecach i zwrócił się do Jeongina - przynieś mu ubranie a jego połóż do łóżka. A to... - zerknął na skórzany kombinezon..- spalić! Od razu! - ruszył do pokoju w którym Jeongin już krzątał się podczas wykonywania zadań. Ubrania... ułożył na szerokiej komodzie i ruszył do łazienki po ponownie znokautowanego gościa. Bez problemu go uniósł i wrzucił na łóżko. Hyunjin tylko zerkał... na mięśnie, przebite sutki i kutasa w kolczykach, które wyglądały jak ćwieki.

- i to ci się podoba? - podniósł brew i jeden kącik ust. Minho poczuł się dziwnie... patrzył na ojca i po raz pierwszy się zawstydził... - Minho! Podoba ci się????

- tak! - krzyknął niegłośniej niż ojciec.

- dobrze więc... zatrzymaj go sobie. Chan ściągnął juz jego motor z parkingu, stoi w garażu na tyłach. Chociaż wątpię czy jeszcze się na nim przejedzie... i pamiętaj... jeśli czegoś chcesz nie wstydź się tylko bierz... obojetnie co to będzie. Nie patrz na innych, nie odwracaj się nigdy za siebie... my tak nie robimy... świat należy do ciebie, do nas. Chcę żebyś czerpał z niego całymi garściami. Zrozumiałeś? Nie przejmuj się niczym...  - znowu przypominał ojca z tych pierwszych dni, tuż po poznaniu. Czuły i pozwalający na wszystko.
Minho kiwał głową w podziękowaniu za zrozumienie gdy wciągał na siebie spodnie i kolejną czarną koszulkę.

- dziś trochę popracujemy... zobaczysz czym tak naprawdę się zajmuję. Wczorajsza akcja jak widziałeś, bo takie też się zdarzają, musiała być rozegrana szybko. Ludzie czasem myślą, że mimo naszej umowy mogą decydować według własnej woli. W jadalni masz gazety i laptopa. Zjedz, poczytaj i przyjdź do mnie na górę. - Hyunjin jak zwykle, wyszedł cicho z pomieszczenia. Minho czasem myślał, że ojciec nic nie waży, był praktycznie przezroczysty, tak chudy, że mógłby zgnieść go ręką, ale jego aura taranowała.

Jako, że Jeongin wrócił już na swoje miejsce a Changbin wędrował w jakiejś odległej rzeczywistości, Minho zdecydował się zejść na dół.
W jadalni stół czekał na niego zastawiony najlepszymi smakołykami, przy talerzu leżał stos gazet i niewielki laptop. Minho jadł i czytał z zainteresowaniem. Zerwane nagle rozmowy pokojowe, zamach bombowy... ponowne zamieszki i kolejne tysiące ofiar. Te informacje nie ruszały go zbyt mocno, jedyne co czuł to była duma z ojca, że jego interwencja dała tak spektakularne efekty. Hyunjin był cholernie silny.
Przełknął kolejną porcję pieczywa i popił kawą. Czuł się jak makler, który zaraz pójdzie inwestować na giełdzie a teraz zbiera potrzebne informacje. Nie mylił się za bardzo.

Zapukał do ogromnych drzwi, w których mieszkał ojciec. Ten, zjawił się dosyć szybko i zaprosił go dalej. Tym razem ominęli dziwny pokój ukryty w ścianie i weszli do ogromnego biura. Kilkanaście monitorów przedstawiało aktualne wiadomości z całego świata.

- co tu robisz?

- mieszam ludziom w głowach, Minho... i ciebie też nauczę...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Praying Mantis (Modliszka) MINLIXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz