Rozdział XIX

2 3 0
                                    

Miłego czytania! 

Ps: Muzyka "Slow Down", Chase Atletic

______________________________________________________

POV: Zack

Pierdolę to wszystko. Pierdolę wszystkich. Ja Pierdolę. Kurwa.

Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Kurwa.

Muszę wnieść petycje o nowe życia.

Lubiłem gwiazdy. Fascynowały mnie od małego. Tata kupił mi nawet kiedyś lornetkę, abym mógł oglądać je bardziej dokładnie. Cieszyłem się wtedy jak nie wiem. Ta sama lornetka wisiała w moim mieszkaniu na specjalnym haczyku, na specjalnym miejscu. Była chyba jedyną rzeczą, której dzisiaj nie rozwaliłem. Moje mieszkanie wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. W furii rozwaliłem wszystko co stało na półkach, poprzewracałem krzesła i stolik kawowy, który pękł w pół. Nie dość, że sprzątanie zajmie mi pół dnia, to jeszcze będę musiał kupić szklane rzeczy, które zniszczyłem.

Całe szczęście, że Diego zamknąłem wcześniej w pokoju.

Teraz owczarek szedł koło mnie, nie oddalając się nawet o krok. Wyglądał trochę jak duch albo zjawa, prawie zlewając się z mrokiem. Nie stroszył sierści, ale czułem, że był ostrożny. Na dodatek jego uszy co chwilę obracały się w inną stronę, a głowę miał lekko pochyloną. Sam też byłem ostrożny. W końcu znajdowaliśmy się na granicy Klifów i reszty San Francisco, gdzie nie było zbyt bezpiecznie. Była już późna pora, a Księżyc skrył się gdzieś za chmurami. Było ciemno i tylko pojedyńcze snopy światła nadpsutych latarni rozświetlały zaułki.

Ale z Diego czułem się bezpiecznie. Dość.

Byłem zły na cały świat. Nie mogłem przyjąć do wiadomości, że Natalie mnie zdradziła. Od tak. Była ze mną w związku od roku, a od pół zdradzała mnie z moim największym rywalem. To wydawało się tak absurdalne i rozwalało mnie od środka. Rozsadzała mnie przez to furia i nie wiedziałem jak mam ją rozładować. Nawet demolka mojego mieszkania nie za bardzo mi pomogła. Może sprzątanie pomoże.

Nie rozumiałem Xana, który zataił przede mną fakt, że ma czteroletniego syna. Od zawsze byłem cierpliwym człowiekiem, jeśli o relacje międzyludzkie, ale po... po tym wszystkim miałem totalny mętlik w głowie i znów zacząłem o tym wszystkim myśleć. Nie rozumiałem czemu mi nie powiedział, skoro przyjaźniliśmy się od tylu lat. Ta świadomość, że mi nie zaufał, dziwnie ciążyła mi na umyśle. Nie postarałem wyrzucić jej z głowy, przez co cały czas o tym myślałem. Z kim miał te dziecko? Czemu ja nic nie wiem? Czy ktokolwiek wie? Może Cam? Albo June? Jak to się w ogóle stało?

Diego zaczął szczekać, wybudzając mnie z gonitwy myśli, w której się uwięziłem. Szybko przeniosłem wzrok na psa, a potem w punkt, w który wpatrywał się on. Musiałem dobrze się przyjrzeć, a by zobaczyć to samo co on. Ktoś stał pod ścianą i najwyraźniej uważnie nas obserwował. Jednak widząc, że się zatrzymaliśmy, zrobił krok do przodu, ale wtedy Diego zaczął warczeć i szczekać jeszcze bardziej. Po drugim kroku osoby w cieniu, po prostu wystartował do niej, ujadać niesamowicie.

Postać znieruchomiała. Wiedziałem, że patrzy na psa, ale nie wiedziałem dlaczego nawet nie sięgnęła po broń. Nie zrobiła nic. Zrobiłem kilka kroków w jej stronę, chwytając Diego za obrożę. Przyjrzałem się postaci przede mną. W sekundę ją rozpoznałem. Kaptur czarnej bluzy zarzuciła na ciemnoczekoladowe włosy, na nogach miała ciemnozielone, znoszone Conversy, a zazwyczaj puste oczy, wbijała w owczarka. Pierwszy raz odkąd ją poznałem zobaczyłem cokolwiek w jej oczach. Wow.

Szkoda, że padło na przerażenie.

- Diego, spokój - mruknąłem do psa, nim pogłaskałem go po głowie, dzięki czemu nieco się uspokoił.

Gained FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz