POV: Natasha
Moje zdezorientowanie trwało równo trzy sekundy. Patrzyłam na to co działo się przed moimi oczami.
Dosłownie przed dwoma sekundami rozmawiałam z Lily i Ronnie. Dziewczyny wydawały się dobrze dogadywać, a z Lily wydawało się wszystko w porządku. A potem nigdzie nie było Lily. Zauwazyłam ją dopiero po chwili, dosłownie moment przed tym, jak uderzyło w nią auto Zacka.
Usłyszałam pisk Ronnie, tłum ucichł, jakby czekał na jakąkolwiek reakcję. Każdy był zaskoczony.
Ruszyłam się jako pierwsza.
Przecisnęłam się między barierkami i wbiegałam na tor. Upadłam na kolana obok Lily. Obróciłam ją w swoją stronę, starając się zachowywać spokojnie. Nie mogłam teraz zacząć panikować. Starałam się oddychać głęboko i regularnie, choć było to tak trudne, jak wspięcie się na Mount Everest. Blondynka miała zamknięte oczy. Po skroni spływała jej krew z dość dużego rozcięcia nieco wyżej. Rękę miała napuchniętą, a na brzuchu kolejną ranę. Ta wyglądała na znacznie poważniejszą.
Ktoś trzasnął drzwiami samochodu. Tłum ludzie nagle się obudził i wszyscy zaczęli uciekać. Bali się tego co się stało i tego co jeszcze mogło się wydarzyć. Przecież to było logiczne, że zaraz zjawi się tu policja.
Potrząsnęłam głową. Obudź się, Natasha. Przyłożyłam palce do jej nadgarstka, ale nie wyczułam żadnego pulsu. O nie, nie, nie, nienienienienie.
Spojrzałam na Alexa, który kucał naprzeciwko mnie, po drugiej stronie Lily. Rzucił mi jakiś kawałek materiału, chyba to była jego bluzka. Spojrzałam na niego przez sekundę, zanim zaczęłam uciskać ranę na brzuchu Lily. Chyba wyczytał co miał z mojej twarzy, bo przyłożył ucho do nosa dziewczyny. A potem zaczął uciskać jej klatkę piersiową.
Wszystko działo się zadziwiającą szybko. Przy mnie nagle pojawiła się reszta ekipy bruneta. Zack wydawał się jeszcze bardziej blady niż zazwyczaj, co wydawało się wręcz nie możliwe. Cameron rozmawiał przez telefon, najpewniej z pogotowiem, a Ronnie po prostu stała z boku i płakała.
Czułam lepką krew na palcach, która przesiąkła już cały materiał. Było jej zbyt dużo. Krew sprawiała, że zaczynałam widzieć na czerwono. Nie rozpoznawałam innych kolorów. Otrząsnęłam się czując na ramieniu czyjąś zimną rękę. Pustym wzrokiem spojrzałam na Zacka, który zaraz wepchnął się koło mnie z nowym kawałkiem materiału i zajął moje miejsce. Odsunęłam się i bezradnie patrzyłam na dwójkę chłopaków.
Nie mam pojęcia kim z zawodu był Alex, ale przeszkolenie medyczne z pewnością miał. Otrząsnęłam się i gdy Alex skończył uciskać klatkę, Zack wprowadził przez usta tlen do płuc Lily. On też, może byli medykami? Byłam świadoma, że teraz liczyła się każda sekunda.
Nie wiem co popchnęło Parker do takiego czynu. Najwidoczniej to planowała. Gdyby było inaczej nie dostałabym od niej różowej koperty, a ona poszłaby na wyścigi z Camillą.
Kolejne wdechy.
Kolejne uściski.
Żyj. Żyj, Lily, żyj.
Najpierw usłyszałam, potem zobaczyłam światła karetki, a zaraz po nich te policyjne. Nabawiliśmy się poważnych kłopotów, tego byłam pewna. Ale teraz liczyło się życie Lily, a nie nasze dokumenty.
Odsunęłam się od Lily i reszty, kiedy dobiegli do nas ratownicy. Wstałam i odeszłam kilka kroków, chcąc przyglądać się temu wszystkiemu z daleka. Stałam sztywno, tępo patrząc jak ludzie w czerwonych mundurach transportują moją koleżankę na noszach do karetki. Nie potrafiłam przyjąć do wiadomości tego co przed chwilą miało miejsce. Nie chciałam wiedzieć co tutaj przed chwilą się stało. Nie potrafiłam przetworzyć tego co widziały moje oczy. Czułam się totalnie pusta, a mój mózg jakby się zatrzymał. Nie poruszyłam się nawet, kiedy zobaczyłam jak Zack do mnie podchodzi. Kolory wracały mu na policzki, nos robił się jak wcześniej nieco zaróżowiony, ale... jego oczy nie błyszczały tak jak przed wyścigiem.
CZYTASZ
Gained Friends
RomanceSan Francisco w stanie Kalifornia niezbyt różniło się od innych miast. Ładne widoki i czarujące klify, na których organizowano największe imprezy. To właśnie je wyróżniało - wyścigi, bogate kasyna i kolorowe kluby. Kiedy do miasta wraca znany każde...