ZackWlepiłem wzrok w znikającą w tłumie blondynkę. Natalie od zawsze była skomplikowana i zawsze to wiedziałem. Wiedziałem, że poradzimy sobie z jej wybuchowością i resztą naszych wad, gdy zgodziłem się na ten związek. Jednak... od jakiegoś czasu coś mi nie pasowało w jej zachowaniu. Była zdystansowana, zawsze zajęta, a dzisiaj już drugi raz znika. Podejrzewałem, że coś ukrywa. Obecnie nie mogłem zaprzątać sobie tym głowy. Miałem wyścig do wygrania.
Wsiadłem do swojej audi, zastanawiając się, czy to dobrze, że dałem Verze takie poważne zadanie. Przecież ona nie ma prawka, nie zna się na samochodach, już nie mówiąc o wyścigach i nawet żadnym nigdy nie jeździła. Na dodatek zawsze dramatyzowała i panikowała. Podejrzewałem, że szybciej zginę przez jej wskazówki niż dojadę na metę.
Rozejrzałem się po widowni, szukając Verą i Cama. Stali zaraz przy starcie, który był też metą. Cameron opierał się swobodnie o bramki i gadał coś, zapewne do słuchawki. Obok niego stała Vera. Mówiła coś żywiołowo i nerwowo wymachiwała rękoma, patrząc przy tym na wysoką brunetkę. Minęło kilka sekund zanim Koreanka opuściła ręce i posłuchała co druga dziewczyna ma jej do powiedzenia.
Black. Ona wydawała się osobą, która rzadko coś mówi, ale gdy już postanawia się odezwać, to mówiła mądrze. Na dodatek miała dziwny akcent. Z pewnością nie pochodziła z USA ani Wielkiej Brytanii. Znałem ją, kurwa, zaledwie jeden dzień. Od momentu, kiedy prawie przejechała mnie i Alexa, aż do teraz. I mogłam powiedzieć o niej tyle, że była nawet piękna (czego na głos nie powiem, no bo mam dziewczynę) i uprzejma, i może sarkastyczna. Miała włosy w odcieniu ciemnej czekolady i jasne, szare oczy, które przeszywały na wskroś. Na lekko zadartym nosie widniała niewielka konstelacja brązowych piegów.
Oderwałem wzrok od przyjaciółki i Black i spojrzałem na tor. Po mojej prawej stronie stało czarne BMW Alexa, który puścił mi oczko i odpalił swoją brykę. Na lewo widniało również czarne BMW, ale zdecydowanie brzydsze i starsze Tylera. Właśnie na tor wyszła na niego kobieta, która była półnaga. Miała na sobie jedynie bardzo krótki top, który wyglądał jak stanik i ledwo zakrywającą tyłek spódniczkę, a na twarzy zbyt mocną tapetę.
- Wyścig drogowy! - krzyknęła głośno. - Można obrać dowolny obieg dróg, warunek jest jednak taki, że musicie przejechać główną drogą przynajmniej trzy kilometry, a ogólnie pięć. Gotowi!? No to zaczynamy odliczać!
Ludzie zaczęli głośno odliczać. Poprawiłem słuchawkę w uchu i uruchomiłem silnik.
Zaczynamy zabawę.
- Trzy! - krzyknął tłum, a ja ruszyłem z piskiem opon.
- Wygrywamy to, blondi - usłyszałem w słuchawce głos, który z pewnością nie należał do Very.
- Ja pierdolę, nie mów tak do mnie - mruknąłem. - I oddaj mi Verę.
- Ronnie spanikowała i jako jej dobra koleżanka, zgodziłam się ją zastępować - powiedziała dobitnie, a ja przewróciłem oczami. - Czuję, że pomyślałeś o mnie coś niezbyt fajnego, ewentualnie przewróciłem oczami - skomentowała z drwiną w głosie.
- Wiedźma - burknąłem. - Gdzie Vera?
- Wyjedź na główną- mruknęła cicho, ignorując moje pytanie. - Druga uliczka w lewo. Będziesz mieć to z głowy.
- No ok, ale gdzie Vera? - zapytałem jeszcze raz, wykonując jej polecenie.
- Właśnie zapija smutki z jakimiś ćpunami - odpowiedziała sarkastycznie.
- No dobra, a tak serio?
- Stoi koło mnie i pije drinka. Spoko, sama go robiła. A jeżeli teraz przestałeś już bawić się w rodzica, to możesz spojrzeć za siebie i... Boże, Cameron, weź się odsuń ode mnie na dwa metry. I nie podsłuchuj... Ta, nara, gościu.
CZYTASZ
Gained Friends
RomanceSan Francisco w stanie Kalifornia niezbyt różniło się od innych miast. Ładne widoki i czarujące klify, na których organizowano największe imprezy. To właśnie je wyróżniało - wyścigi, bogate kasyna i kolorowe kluby. Kiedy do miasta wraca znany każde...