8. Retrospekcja

433 20 6
                                    

Bartek nigdy nie opowiadał o swoim życiu. To, co działo się w jego przeszłości, zostało ukryte głęboko, tam, gdzie nikt nie miał dostępu, nawet on sam rzadko pozwalał sobie tam zaglądać. Ale przeszłość nigdy nie znika. Zawsze znajdzie sposób, by wrócić. Wspomnienia, z którymi tak długo walczył, teraz uderzały z pełną siłą.

Kilka lat wcześniej...

Bartek miał osiemnaście lat, kiedy jego życie zaczęło zmieniać się na zawsze. Wcześniej był zwykłym chłopakiem, mieszkającym w niewielkim miasteczku na obrzeżach dużego miasta. Jego rodzina była skromna – matka, ojciec i młodsza siostra. Jego ojciec był twardym człowiekiem, zbyt twardym, jak na dziecko, które potrzebowało miłości i wsparcia, a nie chłodnego spojrzenia i krzyków.

Dzieciństwo Bartka było trudne, ale dopiero późniejsze lata ukazały pełny obraz tej walki. Jego ojciec, alkoholik i były wojskowy, nie potrafił radzić sobie z własnymi demonami. Często wieczorami pił, stając się coraz bardziej agresywnym, zarówno słownie, jak i fizycznie. Matka Bartka próbowała to ukrywać, chronić dzieci, ale nie mogła zrobić tego wiecznie.

W tamtych latach Bartek, choć nieustannie starał się bronić siostry i matki przed napadami złości ojca, nigdy nie mógł wygrać. Ojciec był silniejszy, zawsze wygrywał, a chłopak nosił na ciele ślady tych "przegranych walk". Każdy siniak, każdy ukryty ból przypominał mu, że w tym domu nie było miejsca na słabość.

Bartek dorastał w świecie przemocy. Nauczył się, jak unikać ciosów, jak ukrywać swoje emocje, jak zamknąć serce na to, co działo się wokół. Wiedział, że musiał być twardy, bo nikt nie będzie go chronić.

Pewnego wieczoru, kiedy Bartek wrócił późno do domu po spotkaniu z przyjaciółmi, zastał zamieszanie. Matka siedziała na kanapie, z twarzą zalaną łzami, a ojciec krzyczał na nią, wymachując butelką w ręce. To była scena, którą widział setki razy, ale tego wieczoru coś w nim pękło. Nie mógł dłużej na to patrzeć.

- Przestań! - krzyknął, wchodząc do pokoju.

Ojciec odwrócił się gwałtownie, zaskoczony tym, że Bartek miał czelność mu się postawić. W jego oczach pojawiła się furia, ale też coś jeszcze – gniew, który ukrywał przed całym światem, ale który w końcu znalazł ujście.

- Co powiedziałeś? - warknął ojciec, podchodząc do Bartka.

Bartek już nie bał się. Wiedział, że to będzie koniec, że albo on przegra, albo będzie musiał w końcu stanąć do walki. Jego pięści zacisnęły się, serce biło szybciej, a krew wrzała. W głowie miał tylko jedną myśl: ochronić matkę i siostrę.

Ojciec ruszył na niego, a Bartek, choć wiedział, że nie ma szans, nie cofnął się. Ciosy spadły na niego jak deszcz, ale tym razem coś było inaczej. Tym razem Bartek nie zamierzał się poddać. Oddał. Pierwszy raz w życiu oddał cios, który był na tyle mocny, że ojciec się cofnął, zaskoczony siłą chłopaka.

- Nie wrócę do tego piekła! - wykrzyczał Bartek, oddychając ciężko.

W tamtej chwili wiedział, że to koniec. Musiał uciekać. Nie mógł już dłużej zostawać w tym domu. Matka patrzyła na niego z mieszaniną ulgi i przerażenia, a siostra była schowana gdzieś w kącie, próbując nie zwracać na siebie uwagi.

Bartek spakował kilka rzeczy i wyszedł z domu tamtej nocy, nigdy nie oglądając się za siebie.

Kilka lat później, Bartek mieszkał już w dużym mieście, w zupełnie innym świecie. Pracował, żył, ale wciąż nie mógł zapomnieć o tym, co zostawił za sobą. Zamiast tego, nauczył się żyć w cieniu, z ukrytymi emocjami, z dystansem do wszystkiego i wszystkich. To właśnie wtedy zetknął się z mafią.

Nie było to przypadkowe. Mafia zawsze znajdowała ludzi takich jak Bartek – zdesperowanych, zagubionych, pełnych gniewu. Zaczynało się niewinnie – drobne zlecenia, praca, która wymagała siły i odwagi. Ale z czasem Bartek zanurzył się w tym świecie głębiej. Zrozumiał, że to był jego sposób na przetrwanie. W mafii nie musiał nikomu ufać, a wszyscy musieli bać się jego.

Bartek stał się człowiekiem bez skrupułów. Jego twardość, której nauczył się w domu, teraz stała się jego największym atutem. Jego zdolność do oddzielania emocji od pracy, do stawiania twardych granic, uczyniła go cennym nabytkiem dla tych, którzy kontrolowali przestępczy półświatek.

Ale mimo sukcesów w tym mrocznym świecie, w sercu Bartka ciągle było pustka. Próbował ją wypełnić – przelotnymi romansami, nocnymi wypadami, alkoholem, ale nic nie mogło zastąpić tego, co stracił. Nigdy nie mógł zapomnieć o tym, co wydarzyło się w jego rodzinnym domu. Nigdy nie mógł zapomnieć o tym, że zostawił matkę i siostrę, choć chciał ich chronić.

Gdy spotkał Faustynę, coś w nim się zmieniło. Na początku nie rozumiał, dlaczego ta dziewczyna go intryguje. Była zupełnie inna niż on – pełna życia, z planami, które próbowała realizować, mimo przeszkód, jakie stawiała przed nią rzeczywistość. Ale im bardziej ją poznawał, tym bardziej zaczynał rozumieć, że ich światy nie były tak różne, jak mogło się wydawać.

Teraz, siedząc w szpitalnej poczekalni, z Faustyną walczącą o życie za zamkniętymi drzwiami, Bartek nie mógł już dłużej unikać przeszłości. Wiedział, że to, co robił przez lata, doprowadziło go do tego momentu. Mafia, przemoc, kłamstwa – wszystko to wracało teraz z podwójną siłą.

Patrzył na swoje ręce – te same ręce, które kiedyś biły się z ojcem, które pomagały mafii, które teraz trzymały Faustynę, próbując ją uratować. Nie mógł już dłużej być tym, kim był kiedyś. Musiał coś zmienić, musiał zerwać z przeszłością, zanim ta zniszczy wszystko, co dla niego było ważne.

Ale czy było to możliwe?

I let the world burn Fartek Where stories live. Discover now