Po tygodniach poszukiwań i błądzenia po omacku, w końcu znalazłam trop. Było to jedno z tych dni, kiedy już prawie się poddałam, zmęczona i zrezygnowana. Ale los, jakby się ze mną droczył, rzucił mi koło ratunkowe w postaci starej teczki z zakurzoną, podniszczoną mapą. Była ukryta w piwnicy starego mieszkania mojej matki, które udało mi się wynająć na kilka dni pod pretekstem „porządkowania spraw rodzinnych". Teczka miała w sobie coś tajemniczego, coś, co sprawiło, że serce zaczęło mi szybciej bić. **"Zakład produkcyjny, fabryka chemiczna na obrzeżach miasta"**, mówił zapisek na rogu mapy, napisany drobnym pismem, które od razu rozpoznałam jako rękę matki.Nie wiedziałam, co dokładnie to oznacza, ale fabryka była zamknięta od lat. To musiał być klucz. **Czułam to w kościach.**
Po zapadnięciu zmroku wyszłam z mieszkania. Musiałam zebrać myśli, dlatego postanowiłam zajrzeć do kawiarni, tej samej, w której często bywałam z Bartkiem. **To miejsce dawało mi dziwne poczucie spokoju**, mimo wszystko. Może to przez te wspomnienia, które teraz były tylko cieniem tego, co mogło być.
Gdy tylko weszłam, od razu go zauważyłam. **Antek**. Stary znajomy, którego nie widziałam od lat. Uśmiechnął się na mój widok, podchodząc z lekkością, jakby nigdy się nie zmienił.
– **Faustyna!** Co za niespodzianka! – zawołał, przyciągając mnie do siebie na szybki, nieco zbyt serdeczny uścisk. Był uprzejmy, może nawet zbyt miły. Jego uśmiech wydawał się szczery, ale coś w jego spojrzeniu sprawiało, że poczułam delikatny dreszcz niepokoju. Mimo to, odwzajemniłam uśmiech.
– **Antek**! Dawno się nie widzieliśmy – powiedziałam, starając się brzmieć równie beztrosko jak on. – Co cię sprowadza do miasta?
– **Interesy** – odpowiedział z lekkością. – I może... nadzieja na spotkanie starej znajomej.
Jego głos był ciepły, ale w moim wnętrzu coś ostrzegało mnie, że nie wszystko jest tak, jak powinno. Jednak wtedy postanowiłam to zignorować. **Samotność i chaos w moim życiu sprawiały, że takie znajome twarze były na wagę złota.**
Usiedliśmy razem przy jednym z wolnych stolików, rozmawiając o przeszłości, jakby nic się nie zmieniło. Było w tym coś kojącego, a zarazem fałszywego. **Antek wydawał się zbyt idealny, zbyt łatwo odnajdywał słowa, które chciałam usłyszeć**.
I wtedy, w drzwiach kawiarni, zauważyłam go...**Bartka**.
Od razu poczułam, jak moje serce przyspiesza, choć próbowałam to ukryć. **Był tam, tak blisko**, a jednak przez ostatnie tygodnie czułam, jakbyśmy byli na dwóch różnych planetach. **Wszystko się zmieniło**, a jednak na jego widok coś we mnie pękło. Może była to nadzieja, której nie chciałam się pozbyć, albo po prostu sama obecność kogoś, kogo... kogo nie chciałam stracić.
Na jego twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia, ale nie minęła chwila, zanim **jego oczy spoczęły na Antku**. W mgnieniu oka **uśmiech zniknął**, a jego spojrzenie stało się zimne i ostre.
Bartek podszedł do nas powoli, z rękami schowanymi w kieszeniach, jakby starał się zachować spokój, ale w jego ruchach było coś nerwowego. **Zazdrość**? **Złość**? A może coś jeszcze innego? Nie mogłam tego odczytać.
– **Faustyna** – powiedział bez emocji, stojąc tuż obok nas. **Spojrzał na mnie z chłodnym dystansem**, jakby nasza wspólna przeszłość była jedynie mglistym wspomnieniem.
– **Bartek** – wyszeptałam, czując, jak moje serce znowu się ściska. Ale zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej, jego wzrok przeszedł na Antka.
– Nie przeszkadzam? – rzucił z wyraźnym tonem ironii, **przyglądając się Antkowi** z tym swoim chłodnym spojrzeniem, które zawsze używał, gdy coś go irytowało.
![](https://img.wattpad.com/cover/377266848-288-k603751.jpg)
YOU ARE READING
I let the world burn Fartek
RandomW dusznym i mrocznym mieście, gdzie mgła przesiąknięta zapachem deszczu i dymu skrywa tajemnice, młoda kobieta staje przed najtrudniejszą decyzją w swoim życiu. Jej ojciec, wpływowy i bezwzględny człowiek, zaaranżował jej małżeństwo, które ma zapewn...