Dwa tygodnie. Dwa tygodnie odkąd zniknął, zostawiając po sobie tylko pustkę, która zdawała się rozrastać z każdym dniem, z każdą godziną. Bartek, ten, który był dla mnie ucieczką, którego obecność koiła mój wewnętrzny chaos. Nie było go. Tylko jego cień, w który wpatrywałam się w każdej ciszy, w każdym pustym kącie tego przeklętego domu.Teraz jednak nie miałam już chwili na wspomnienia. Stałam przed lustrem w białej sukni ślubnej, sztywna i nieruchoma, jakby to ubranie było dla mnie zbroją, ciężarem, który przytłaczał każdy mój krok. Moja twarz, ledwie poznawałam siebie – starannie nałożony makijaż, chłodny, beznamiętny, ukrywał prawdziwe emocje, te które wzbierały we mnie jak rwąca rzeka. W lustrze widziałam odbicie kogoś, kto już od dawna nie był sobą, a teraz... teraz stałam się czymś jeszcze bardziej odległym.
„Faustyna, pięknie wyglądasz. Idealna panna młoda," powtarzał mój ojciec, przy każdym słowie jego głos wibrował z dumą i satysfakcją, jakby właśnie spełniał się jego życiowy plan. Duma. To była jedyna emocja, jaką widziałam na jego twarzy. Cóż, jego życiowe marzenie się spełniało – zobaczyć córkę u boku idealnego kandydata, przyszłego dziedzica majątku i pozycji. A ja? Czułam jedynie pustkę i gniew.
Nie mogłam się jednak do końca skupić na gniewie, nie dzisiaj. Mój umysł, zupełnie jak podświadomie, wciąż wracał do Bartka. Ostatni raz widziałam go dwa tygodnie temu, kiedy był tuż obok mnie. Potem... nastała cisza. Myśli krążyły mi po głowie jak niepokorne ptaki, nie dawały spokoju, nie pozwalały zapomnieć. Gdzie jesteś, Bartek? Czy wróciłeś do swojego dawnego życia? Przepadłeś gdzieś w przeszłości, do której nie mam dostępu?
Cisza przerwała się, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie i do pokoju weszła ciotka. Jej twarz emanowała czymś, czego nie potrafiłam nazwać – ekscytacją, która tylko pogłębiała moją niechęć do tego wszystkiego. „Faustyna, czas. Twój ojciec już czeka. Ceremonia zaczyna się za chwilę." Głos ciotki był jak przypomnienie, brutalne i nieubłagane. Nie miałam odwrotu. To był moment, kiedy życie, które wybrał mi ojciec, miało stać się rzeczywistością.
Przy drzwiach stałam przez chwilę sama, patrząc na ciężkie, dębowe drzwi, za którymi czekało życie, którego nie chciałam. Serce waliło mi w piersi, a dłonie zaczynały drżeć. Nagle muzyka zaczęła grać. Organy wypełniły przestrzeń potężnym dźwiękiem, a ja wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Zrobiłam krok do przodu, czując, jak moje ciało jakby się zapadało pod ciężarem każdego ruchu. Mimo to, w głębi duszy była nadzieja, malutka, jak płomień świecy na wietrze – nadzieja, że Bartek pojawi się nagle, przełamie ten scenariusz, zabierze mnie stąd i razem uciekniemy daleko od tego wszystkiego.
Przy ołtarzu stał Antek. Tak - ten Pierdolony Antek Whyskey - stał tam z wyrazem triumfu na twarzy, dumny, pewny siebie. Jego ręka była wyciągnięta, czekając na moją, ale ja unikałam jego spojrzenia. Miałam nadzieję, że moje oczy, puste, martwe, dadzą mu do zrozumienia, że nie jestem tu z miłości. Nie zauważył tego, zupełnie nieświadomy mojej wewnętrznej walki. Jego radość była wręcz bolesna do oglądania. Nadszedł ten moment, ksiądz wypowiedział pytanie, skierowane do mnie, a ja... nie odpowiedziałam.
Dwa miesiące później
Od tamtej chwili minęły już dwa miesiące, a ja każdego dnia czułam się, jakbym powoli tonęła. Próbowałam, naprawdę próbowałam udawać, że to życie, które teraz prowadzę, jest tym, czego chciałam, ale z każdą chwilą było coraz gorzej. Antek – samo jego imię wywoływało we mnie mdłości, niechęć, wręcz fizyczny ból. A mimo to... byłam zmuszona go znosić, udawać, że jestem jego żoną, że spełniam oczekiwania ojca, który wierzył, że dał mi wszystko, co najlepsze.
Siedziałam na kanapie, patrząc na pierścionek, który nosiłam na palcu z przymusu, a nie z miłości. Każde spojrzenie na ten błyszczący krążek przypominało mi o wszystkim, co straciłam, o wszystkim, czego nigdy nie chciałam. Nie byłam pewna, ile jeszcze wytrzymam, zanim wreszcie pęknę.
Chciałam krzyczeć, rzucić ten pierścionek jak najdalej, wyrzucić go przez okno i udawać, że nigdy nie istniał. Miałam dość kontrolującego ojca, który wpychał mnie w ramiona Antka, tego pozbawionego wyrazu, uśmiechniętego człowieka, który nie potrafił dostrzec mojej odrazy. Byłam na skraju – balansowałam na krawędzi i wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam.
I nagle, jakby w odpowiedzi na moje myśli, usłyszałam pukanie do drzwi. Zamarłam. Przez chwilę, tylko przez sekundę, poczułam, jak moje serce przyspiesza. Bartek – przemknęło mi przez głowę. Nadzieja znów rozpaliła się we mnie, jakby znów czekała na swój moment.
Podeszłam do drzwi, pełna oczekiwania, i otworzyłam je z bijącym sercem. Niestety, zamiast jego twarzy zobaczyłam tylko listonosza, który wręczył mi kopertę. Moje serce natychmiast opadło, rozczarowanie zalało mnie falą rozgoryczenia, ale wzięłam list, nie pokazując po sobie zawodu.
Zamknęłam drzwi i wróciłam na kanapę. List był dziwny, na ciemnym papierze, z grubymi literami, a nagłówek na pierwszej stronie przyciągnął moje spojrzenie: „WIDZĘ CIĘ".
Przebiegł mnie dreszcz. W jednej chwili wszystkie wspomnienia wróciły do mnie – matka, której nigdy nie znałam, sekrety, które otaczały moje dzieciństwo, a także tamta noc, kiedy byłam z Bartkiem. Zdałam sobie sprawę, że to nie koniec, że moja przeszłość nadal mnie ściga.
Usiadłam z listem w dłoni, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Wiedziałam, że ten list to nie przypadek. Przypomniałam sobie zdjęcie, które zrobiłam podczas tamtej nocy w klubie, a także to, jak Bartek ostrzegał mnie, bym była ostrożna. Przeczuwałam, że mafia, której tropem podążał, mogła w jakiś sposób śledzić i mnie. Zacisnęłam zęby, wiedząc, że teraz jestem sama w tej walce.
Spojrzałam na zdjęcie – moja matka, jej zaginiony wizerunek, który próbowałam zrekonstruować przez wszystkie lata. Zaczynało mi się wydawać, że ta historia nie jest już tylko przeszłością, ale czymś, co wkrótce stanie się moją przyszłością.
YOU ARE READING
I let the world burn Fartek
RandomW dusznym i mrocznym mieście, gdzie mgła przesiąknięta zapachem deszczu i dymu skrywa tajemnice, młoda kobieta staje przed najtrudniejszą decyzją w swoim życiu. Jej ojciec, wpływowy i bezwzględny człowiek, zaaranżował jej małżeństwo, które ma zapewn...