Rozdział 13

3.7K 320 9
                                        

   Myślicie, że uciekłam? To się mylicie ja nie uciekłam ja po prostu poszłam ochłonąć. Dlaczego? To proste. Mój najlepszy przyjaciel i mój ojciec poszli do moich rodziców bez ze mnie! Jak mogli mi to zrobić trzy dni ich nie widziałam chce ich znowu zobaczyć to oni mnie wychowali. Chciałabym, żeby to co się wydarzyło nigdy sie nie wydarzyło no ale się niestety wydarzyło. Dlaczego ja? Czemu nie ktoś inny? To jest takie niesprawiedliwe!

Chodziłam po lesie blisko naszego obozu bo jak twierdzi Erdas jestem w niebezpieczeństwie. Też mi coś potrawie o siebie bardzo dobrze zadbać. Minęłam wielkie drzewo bardzo piękne. Wyglądał jakby płakał, gałęzie sięgały samego podłoża ziemi a liście lśniły w blasku zachodzącego słońca jakby płakały. Przepiękne. Gałęzie zasłaniały pień drzewa, odsłoniłam je i usiadłam opierając się o pień drzewa. Tak tu pięknie jak w bajce. Wszystkie moje emocje opadły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przez te gałęzie nic nie widziałam siedziałam i przyglądałam się temu miejscu. Zauważyłam coś dziwnego na jednej z gałęzi wstałam i podeszłam, wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jej. Nagle liść odleciał i zrozumiałam, że to motyl a myślałam, że to był liść zaczęłam się śmiać jak dziecko, które się cieszy z nowej zabawki. Po chwili wszystkie motyle się obudziły i zaczęły latać wokół mnie jakby się cieszyły, że mnie widzą jakby na mnie czekali od dawna. Tak byłam tym zachwycona, że nawet się nie zorientowałam, że moje nogi nie dotykają już podłoża. Motyle mnie podniosły i wydarzyło się coś cudownego zaczęłam się przemieniać ale nie w wilka ani w co innego tylko suknia już nie była biała tylko kolorowa długa a wokół tali tworzyły się motyle i kwiatki aż do samej szyi a na włosach miałam kolorowe kwiaty. Kiedy dotknęłam podłoża a motyle zniknęły chciałam jak najszybciej pobiec do Erdasa i ojca jednak ktoś mnie uderzył w tył głowy i straciłam przytomność, zdążyłam tylko zobaczyć chłopca w czarnych włosach i błękitnych oczach.

Erdas

   Biegłem do ojca Nali żeby się dowiedzieć o co chodzi, ale ja jednak przeczuwałem, że chodzi o to, że nie upilnowałem Nali i teraz nie możemy jej odnaleźć. Tak bardzo się bałem, nie wybaczę sobie jeśli stanie jej się jakaś krzywda! Jeśli ją ktoś zabija to ja się też zabija życie bez niej nie będzie miało żadnego sensu. Muszę ją odnaleźć ale najpierw pójdę do naszego dowódcy watahy.

Po jakichś kilku minut dotarłem do domu Czarnego Wilka, siedział na fotelu i przyglądał się fotografii. Wiedziałem, że patrzy na swoją zmarłą żonę i straconą po raz drugi córkę.

-Przybyłem panie

-Erdas...- tylko tyle zdołał wydusić widziałem jak próbuje powstrzymać płacz jednak jedna łza uciekła. Szybko ją wytarł i zaczął mówić dalej - ... dlaczego jej nie upilnowałeś? Dlaczego uciekła? Odpowiedz mi Erdas! To był twój obowiązek!

-Wiem ale ja to wyjaśnię to było tak, że kiedy Nala się obudziła przyniosłem jej kubek gorące czekolady siedzieliśmy w jej pokoju i rozmawialiśmy potem się mnie pytała czemu siedze cicho a raczej nad czym tak myślę próbowałem jej powiedzieć, że nad niczym ale nie dała za wygraną musiałem jej powiedzieć nie mogłem jej okłamać.

-Co jej powiedziałeś?

-Że byliśmy u jej rodziców próbowałem jej wyjaśnić, że nie mogliśmy jej zabrać bo to by było niebezpieczne przez chwilę siedziała i wyszła myślałem, że lepiej będzie jak ją zostawię samą żeby ochłonęła ale nigdy nie przepuszczałem, że ucieknie!

Upadłem na ziemię i zakryłem twarz. Tak bardzo mi było wstyd. Mogłem za nią pobiec, powstrzymać ją przed ucieczką. Dlaczego tego nie zrobiłem?! To wszystko moja wina tylko i wyłącznie.

-Nie obwiniaj się i tak wcześniej czy później by się dowiedziała nie wiedziałeś, że ucieknie. Też bym nie przypuszczał. Trudno mi uwierzyć, że ona tak po prostu uciekła mam bardzo złe przeczucie, że coś mogło jej się stać.

-Niech dowódca nawet tak nie myśli pójdę ją poszukać to moja wina, jeśli jej się coś stało ja sobie tego nie wybaczę!

-To nie twoja wina Erdas nie możesz całą winę na siebie wziąć.

Nie odezwałem się spojrzałem na dowódcę podał mi rękę i pomógł mi się podnieść z ziemi. Byłem załamany kolejny raz ją straciłem tym razem nie na krótką chwilę, przeczuwałem że to będzie bardzo długie poszukiwanie.

Nieznany WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz