Rozdział 17

3K 261 18
                                        

Byłam w szoku i to w jakim! Przyjaciel, którego znałam ponad rok wyznał mi miłość! Do tego jeszcze nic nie zauważyłam. Jaka ja byłam ślepa, sama bałam sie przyznać swoich uczuć, bałam sie jego reakcji jeszcze ja go ignorowałam, nie zauważałam jak sie przy mnie zachowuje. Jeszcze byłam w stosunku do niego nie miła. Ale ze mnie jędza.
 Stał tak i sie wpatrywał po czym wstał i wyszedł, jak już był przy drzwiach coś we mnie pękło.
-ERDAS!- jednak nic, obrócił się tylko na moment. Zauważyłam czerwone oczy. Płakał. Odwrócił sie do mnie plecami i wyszedł, jak bardzo mnie to zabolało. Serce mi pękło straciłam najlepszego przyjaciela i jedynego. Ohhh Erdas, gdybym nie była taka ślepa, teraz rozumiem dlaczego nie chce bym tego zrobiła, ale nie mam innego wyboru, wole umrzeć niż żeby jakiś wróg odebrał moją moc i zawładną całą watahą. Nie mam innego wyboru.

   Minęły dwa tygodnie a Erdas nie był ani razu mnie odwiedzić. Za to był tata i Kayla, która wyglądała jak siedem nieszczęść. Opowiadała mi jak bardzo jest wściekła na swojego już byłego chłopaka. Ona na prawdę była troche zwariowana jak sie dowiedziałam, że spaliła jego dom z wszystkimi jego rzeczami. Teraz to na prawdę nie ma po co wracać. Opowiadała mi także o Erdasie, który nie wychodzi w ogóle z domu i tylko siedzi w swoim pokoju. Tak bardzo mi sie przykro zrobiło coraz bardziej mnie to bolało. Musiałam sie z nim zobaczyć i go przeprosić.
Rozmawiałam też z tatą i opowiedziałam mu o tym jak spotkałam mamę kiedy byłam w śpiączce. Wszystko mu powiedziałam.
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
-Tak i to w 100%. Mama mi mówiła, że mogę przeżyć to zależy od mojej mocy. A jeśli nie to dla dobra watahy. Będziecie bezpieczni.- uśmiechnęłam się do ojca ale widziałam jego smutne oczy. W sumie tak samo bym zareagowała no bo co? Córka, którą niedawno odnalazł znów straci to jest niesamowity ból, jednak musze to zrobić czuje że to właściwy wybór.
  W końcu wyszłam z tego szpitala. Kazali mi sie oszczędzać ale jako wilk wszystko mi się szybko zagoiło i mogłam śmigać po łące i lesie jak wariatka i nic mi nie będzie. W końcu czułam sie wolna. Po mnie przyjechała Kayla, odkąd zerwała z Amouxem zaprzyjaźniłyśmy sie i jesteśmy nierozłączne rozmawiamy o wszystkim. Jednak bardzo tęsknie za Erdasem ani razu nie był mnie odwiedzić. Musiałam z nim porozmawiać.
-Kayla?
-Tak?
-Dlaczego Erdas ani razu mnie nie odwiedził w szpitalu?- spojrzała na mnie smutnymi oczami jakby chciała coś powiedzieć ale nie mogła.
-Bo wiesz..-zatrzymała się na polanie, musiało to być coś bardzo poważnego innej opcji nie było-...napadli na nas wrogowie i walczyliśmy z nimi..- wstrzymała na chwile powietrze-..i Erdas niestety został tak bardzo pogryziony, że nie wiadomo czy w ogóle przeżyje. Miałam ci o tym nie mówić twój ojciec mi zabronił ale nie chce cie okłamywać masz prawo wiedzieć. I jeszcze jedno zostawił dla ciebie list na wszelki wypadek, gdyby nie zdążył ostatni raz ciebie zobaczyć
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam w to uwierzyć! Baaa nie chciałam w to uwierzyć! Teraz wiem dlaczego mnie nie odwiedzał i wszyscy to przede mną ukrywali. Chciałam jak najszybciej zobaczyć się z przyjacielem. Kazałam przyjaciółce jechać rak szybko jak mogła. Nic nie odpowiedziała tylko na mnie spojrzała i ruszyła w ciągu dziesięciu minut byliśmy już na miejscu ona chyba złamała z dziesięć zasad drogowych. Byłam pod wielkim wrażeniem
Wysiadłam z samochodu i pobiegłam w kierunku skrzydła szpitalnego gdzie leżał Erdas. Był cały w bandażach, które przesiąkły krwią. Leżał tak i wpatrywał sie w ścianę, był jednak przytomny. Podeszłam do niego i usiadłam na krześle obok niego, on oderwał wzrok od ściany i spojrzał na mnie.
-Przepraszam - powiedziałam cichym smutnym głosem
-Za co?
-Że nie zauważałam twoich uczuć, że je ignorowałam tak..
-Jak mogłaś zauważyć kiedy były niewidoczne Nala?- był taki słaby, blady i pokiereszowany. W oczach była pustka.
-Przynajmniej teraz wiesz co do ciebie czuje. Nala, ja nie wiem czy uda mi się przeżyć chce ci powiedzieć, że bardzo cie kocham nikogo tak nie kochałem jak ciebie.. - przerwałam mu całując go. Pocałowałam go prosto w usta, nie chciałam tego już słuchać, czułam jak łzy spływały mi po policzkach. Podniosłam sie.
-Też Cię Kocham nawet nie wiesz jak bardzo- uśmiechnęłam sie wycierając przy tym swoje łzy. On tylko na mnie spojrzał uśmiechając się także do mnie. Zamkną oczy i nagle usłyszałam ciągnący sie pisk
-piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii....
Rozpłakałam sie na dobre. Zaczęłam sie wydzierać w niebogłosy, wszyscy przybiegli by zobaczyć co się dzieje, lekarze próbowali uratować mu życie ale na nic się to zdało. On odszedł zostawił mnie. Nie miałam po co już żyć, teraz byłam jeszcze pewniejsza niż wcześniej. Wiem teraz, że musze oddać swoją moc dla watahy, już nikt nie będzie cierpiał ale najpierw musze jeszcze jedną rzecz załatwić.






Przepraszam was że taki krótki ale tak jakoś przyszła mi wena mam nadzieje że wam się spodoba ;)

Nieznany WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz