Rozdział 22

2.1K 198 6
                                        

Kiedy dojechaliśmy do naszego domu, było już za późno. Wszystko spłonęło. Ojciec zaczął wrzeszczeć na wszystkich dlaczego nie upilnowali watahy, oni z kolei się tłumaczyli że nikt nieznajomy nie wszedł wyczuli by go. A jednak się stało. Najgorsze było dopiero przed nami. Wykradziono nam talizman. Kamień, który nas chronił przed innymi. Tata dopiero się wściekł a Erdas.? Erdas przemienił się i zaczą szukać śladów. Ale niczego nie wywęszył, powiedział, że to musiał być ktoś od nas, lecz był problem. Nikt nie wiedział kto to mógł być bo okazało się, że część watahy znikła z 100 osobowej rodziny stała się 80 osobowa. To była na pewno sprawka Amouxa, to on ich przyciągnął do swojej strony, przekupił ich jakimiś obiecankami a oni dali się nabrać.

-Nala?

-Tak?- Erdas przywołał mnie z zamyśleń, odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam pytająco na niego

-Wiesz co to oznacza? Kamień zniknął będziesz musiała nauczyć się obsługiwania się swoją mocą. -odwróciłam wzrok od niego i spojrzałam w niebo, tak bardzo brakowało mi mamy i teraz Amoux ogłosił wojnę. I to wszystko dlatego bo stracił rodziców, przecież to jest chore. No ale tacy też się zdarzają trzeba będzie ją wygrać dla dobra naszej watahy.

-Tak wiem Erdasie, ale nie martw się już potrafię nad nią panować więc jest na razie dobrze.

Po tym ataku na naszą watahe musieliśmy szukać nowego miejsca. Zabraliśmy wszystko co zostało i wyjechaliśmy do innego miejsca. Zajęło nam to kilka tygodni za nim się osiedliliśmy w innym lesie. Szukaliśmy takiego miejsca by nas nikt nie odnalazł. Rzuciłam czar na nas by nikt nie mógł wyczuć naszych śladów. To akurat samo z siebie wyszła i bardzo przydatne wam powiem. Byliśmy bardzo daleko od naszego starego domu. Osiedliliśmy się jeszcze nam w nieznanym lesie. Tata wraz z innymi obwąchiwali każdy kąt by przy padkiem nie osiedlić się na czyimś terenie ale na całe szczęście teren był nie osiedlony sięc mogliśmy tutaj zostać. Z Erdasem zbudowaliśmy dwa namioty koło siebie.
Byłam mu za to wdzięczna bo trochę się bałam a tata jak zdążyłam się już dowiedzieć to nie będzie miał czasu rozmawiać, będzie pilnował watahy z strażnikami. Z Erdasem mogłam rozmawiać jeszcze przez jakiś czas. Jeszcze przed zapadnieciem nocy stworzyła ścianę ochronną by nikt nas nie wyczuł i znalazł. Moja nic z dnia na dzień była coraz silniejsza. Bardzo mnie to ucieszyło ale wiedziałam, że to na też swoje wady. Wszyscy chcą ją mieć a ją musiałam się przed nimi ukryć. Tata chce mnie chronić a ja chce uchronić wszystkich przed złem. Zdałam sobie też sprawy że gdybym przemieniła swoją nic w naszyjnik nie dali by sobie bezemnie rady. Gdyby nie Erdas nie wiem czy zdołali by się uchronić przed Amouxem.
Z zamyślenia wyrwał nie Erdas. Dojrzała na niego i zobaczyłam jak stoi przy namiocie i klnie pod nosem. Zaśmiałam sie bo to śmiesznie wyglądało jak tak stał nad rozwalającym sie namioten. W końcu spojrzał na mnie po czym skoczył i leżałam już po chwili na ziemi.
-Ey puść nie- krzyknęłam
-Najpierw przeprosiny kochanie-leżałam pod nim i wpatrując się w niego. Chciałam się zaśmiać ale za nim zdążyłam to zrobić pocałował mnie. On pachniał jak w wanilia tak słodko, że po prostu nie mogłam oderwać od niego ust. On chyba tak samo bo całował mnie coraz namiętniej. Nie przeszkadzało nam to że leżeliśmy na ziemi liczyliśmy się tylko my.
Nasz pocałunek przerwał brak tchu dyszeliśmy jak po maratonie. Erdas wstał i podniósł mnie. Patrzył na mnie jak na jakiś cudowny obrazek. Byłam taka szczęśliwa kiedy byłam z nim. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego.
Odstawił mnie i razem zrobiliśmy ten namiot. W końcu nam się udało go dobrze przenocować do ziemi. Zrobiliśmy jeszcze drugi i weszliśmy do mojego namiotu, rozmawialiśmy chyba przez całą noc aż w końcu zasnęłam.



Nieznany WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz