Rozdział 16

3.5K 285 17
                                        

*Erdas
   Przebywałem w tym szpitalu cały dzień siedząc przy łóżku przyjaciółki. Nawet zostałem tutaj na noc bo w pewnym momencie zasnąłem zmęczony płaczem. Obudziłem się tak o 10 na początku nie wiedziałem gdzie jestem aż w końcu się ocknąłem i znów zpochmurniałem. Spojrzałem na łóżko Nali jednak ona dalej się nie obudziła. Tak bardzo chciałem by znowu ujrzeć jej oczy, uśmiech  i jej cudowny głos. Jednak w tym momencie nie było mi to dane tak bardzo chciałem by się obudziła. Lekarze twierdzą, że ona się obudzi jednak to potrzebaczasu. Dzisiaj będzie miała operację, okazało się że ma dysk złamany i trzeba będzie to z operować. Na całe szczęście to nie zagraża życiu ani jej zdrowiu, tak mi lekarze powiedzieli a lekarzom powinno się chyba wierzyć. Tak myślę. Jednak jedno mnie martwi. Kim był ten czarny wilk i dlaczego ją gonił? Miałem złe przeczucia, że to był Amoux w końcu on był jedynym członkiem watahy który był czarny prócz naszego dowódcy. Jednak dlaczego to robił? Przecież to nie jej wina ona nawet o niczym nie wiedziała. Jestem wściekły na niego. Kayla gdy się o tym dowiedziała załamała sie, zamknęła się w sobie nie wychodziła już tak często jak kiedyś, w domu jej dawnego chłopaka zrobiła raban, po prostu wyrzuciła z wściekłości wszystkie jego rzeczy i rozwalała każdy prezent, które kiedyś mu dałatak samo było z prezenta!mi które ona od niego dostawała. W jego domu wszystko było zniszczone ona nawet szafy spaliła. A to dowodzi, że jest na skraju zapaści. Próbowała też popełnić samobójstwo, teraz jest jest w szpitalu pod okiem naszego lekarza i pod okiem rodziny. Bardzo się o nią martwimy,bez niej nie damy sobie rady przecież to dzięki niej jesteśmy w najbezpieczniejszym miejscu gdzie nawet Amoux nie da rady tutaj wejść. Naszą wataha jest chroniona magiczną tarczą, która nas chroni. Kayla odkryła że naszyjnik on mamy Nali to naszyjnik chroniący przed niebezpieczeństwem i gdy przychodzi jakieś niebezpieczeństwo otwiera się tarcza ochronną. Wybudowała to w jakiś kamień i tak to przerobiła, że gdy ktoś próbuje tu wejść musi znać hasło inaczej nie wejdzie. Musiała je zmienić gdy Amoux nas zdradził. Bardzo to przeżywa.
Do pokoju wszedł lekarz z dwoma pielęgniarkami, jedna dziwnie na mnie spojrzał ale ją zignorowałem.
- Zabieramy panią do sali operacyjnej. Tam będzie przeprowadzony zabieg
- A jak długo będzie to trwało? - zapytałem
- Myśle że z dwie godziny na pewno ale nie jestem pewny teraz muszę już pójść nie mamy za dużo czasu.
-Do widzenia - jednak nie zdążył mnie już usłyszeć. Zostałem sam w tej sali rozmyślając nad tym jak powiedzieć Nali to co do niej czuje.

*Nala
   Przez chwilę było ciemno. Obudziłam się w nieznanym mi miejscu, to nie był las ani też żadne miasto lub mieszkanie. Było tutaj ciepło i bardzo przyjemnie, obok mnie była rzeka a na przeciwko mnie wielki kamień na którym wiedziała jakąś kobieta. W jednej chwili gdy tak patrzałam na tą kobietę zorientowałam się że ją znam, to mama!
- Mama!
- Moje dziecko! - dosłownie przyleciała do mnie miała skrzydła i to ogromne anielskie skrzydła takie piękne.
- Tak  bardzo tęskniłam - przytuliła mnie a ją odwzajemniłam to.
- Wiem Nala ja też tęskniłam za tobą ale musisz wrócić oni cię potrzebują - słowa matki mnie zaciekawiły niby komu byłam potrzebna i po co komu moja pomoc? Przecież do niczego sie nie nadaje. Tam gdzie jestem ja to są także i problemy. Co bym nie zrobiła zawsze coś jest nie tak. Jak na przykład wtedy, kiedy chciałam pobyć sama i znalazłam sie pod drzewem, albo kiedy wyszłam z biblioteki. Zawsze coś. Jam nie urok to sraka..

-Ale komu? Przecież tam gdzie ja tam i problemy..

-Nie kochanie to nie tak.

-A jak?

-Źli ludzie chcą cie dorwać chcą twojej mocy, chcą zabrać ci bliskich ci osób i przy okazji także i ciebie zabić. Musisz im pomóc.

-A co mogę zrobić by nie dostali mojej mocy?

Mama przez chwilę myślała, była piękną kobietą szkoda, że ona nie żyje chciałabym żeby była cały czas przy mnie.

-Jest jeden sposób - odezwała sie nagle. Podniosłam oczy ku górze i spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Kontynuowała- możesz przekazać całą moc jakiejś rzeczy na przykład do naszyjnika. Ja tak zrobiłam, ale..- jak zwykle wszędzie jakieś "ale" musi być- ...jest ryzyko, że możesz stracić życie lecz wtedy twoja moc jest bezpieczna bo nikt nie będzie wiedział jak ją użyć tylko osoba, która ma czyste serce jeśli jest nie czyste ten który dotknie tę rzecz może umrzeć lub sie poparzyć.

-Ty straciłaś tak życie?

-Dla dobra watahy córeczko, zastanów sie bardzo dobrze. Możesz przeżyć to zależy od siły twojej mocy...

W tym momencie słowa sie rozpłynęły jej głos był coraz cichszy aż w końcu całkiem ucichły. Otworzyłam oczy. Przeraźliwie mnie raziło światło w pomieszczeniu, którym byłam. Kiedy sie do niego przyzwyczaiłam zobaczyłam obok siebie śpiącego Erdasa. Siedział na krześle, głowę miał schowaną między ramionami oparte o moje łóżko. Wyglądało to troche śmiesznie. Zorientowałam sie także że jestem w szpitalu. Ten specyficzny szpitalny zapach i kroplówki. Wszystko mnie bolało.

Chciałam sie napić a nie miałam obok siebie żadnej wody, więc próbowałam wstać co marnie mi wyszło bo zaczynało mnie okropnie biodro boleć..

-NALA!- o nie Erdas wstał pewnie zorientował sie, że próbowałam wstać- obudziłaś sie! No na teście! Ale i tak musisz dostać ode mnie opieprz...- wiedziałam jak byłoby inaczej?-...dopiero co miałaś operacje a ty próbujesz wstać?! Jeśli coś chcesz to mi powiedz.

Nie no nic samemu nie wolno zrobić.. Zaraz, zaraz.. Jaka operacja!? Ja miałam operacje? Gdzie? I kiedy? To dlatego nie mogę się ruszać bo odrazu zaczyna mnie wszystko boleć.

-Jaka operacja?

-No po zderzeniu z autem miałaś dysk złamany i musieli ci zrobić operacje.

No i wszystko jasne, teraz mi się przypomniało jak biegłam w kierunku lasu uciekając przed Amouxem, ale na moje nieszczęście lub szczęście wjechało we mnie auto świetnie co nie? Przypomniała mi sie także rozmowa z mamą.

-Erdas?- chłopak podniósł głowę i podniósł brew- wiesz może jak długo chcą mnie tu trzymać?

-Dwa tygodnie

-Że co?- nie mogą mnie tutaj tak długo trzymać upadłam na poduszkę głośno wzdychając- yyyhhhhh...

-Przykro mi Nala, ale zdrowie jest najważniejsze

-Tak wiem tylko że mam bardzo ważną rzecz do załatwienia

-Jaką?- spojrzał na mnie tymi swoimi oczami ohh jakie one piękne

-Rozmawiałam z mamą kiedy byłam nieprzytomna- Erdas na mnie spojrzał tak jakbym była psy bicz ie chora- na prawdę rozmawiałam z nią, powiedziała mi że musze wam pomóc i że jestem wam potrzebna. Powiedziała mi też jak uchronić swoją moc....

Opowiedziałam mu wszystko to co mi powiedziała mama. O tym jak ją spotkałam, jak mi mówiła że musze wrócić i o tym jak mogę uchronić swoją moc. Jak skończyłam zobaczyłam w jego oczach coś jakby smutek lub nawet i kręcącą sie łze. A może mi się ti wydawało?

-NIE!

-Co?

-Nie! Nie pozwolę ci oddać swoją moc naszyjnikowi nie możesz a co jeśli umrzesz?

-To dla dobra watahy moja mama tak samo postąpiła

-Nie zgadzam się!

-Ale dlaczego?

-Bo Cie KOCHAM do cholery!

Nieznany WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz