Następne dni i tygodnie zlewały się w jedną całość. Robiłam to co wychodziło mi najlepiej czyli pracowałam. Z przyjacielskich wyjść i imprez zrezygnowałam całkowicie. Nie miałam ochoty katować się muzyką, wspomnieniami czy upijać jak to miało miejsce ostatnio. Każdy mężczyzna i tak był od razu w mojej głowie poddawany porównaniu z Krystkiem, i każdy wypadał blado. W zasadzie odpadał już w przedbiegach.
W trzecią sobotę września ubrałam się w krwistoczerwony kombinezon Hugo Bossa oraz marynarkę i szpilki w tym samym kolorze. Krzykliwie? Możliwe. Nasypałam kotu więcej suchej karmy, zostawiłam dodatkową wodę - choć i tak w niedzielę rano miała przyjść Zuza umyć miseczki, dosypać karmy oraz wymienić wodę - i wyszłam z mieszkania. Po drodze podjechałam po rodziców, bo razem jechaliśmy na urodziny Tomka.
- Witaj córciu. Pięknie wyglądasz - powiedział tatko, gdy wysiadłam z auta przed ich domem.
- Florka, znowu schudłaś - to już była mama. - Za rzadko nas odwiedzasz i za mało jesz. Za dużo pracujesz i za dużo masz stresu - ciągnęła dalej rodzicielka. - Kiedy w końcu zwolnisz, co?
- Na razie nie zamierzam - otworzyłam bagażnik, aby tato mógł schować ich bagaż.
- Już - powiedział ojciec zamykając guzikiem klapę.
- Po co wam taka wielka walizka? Na jedną noc? - zapytałam.
- My zostajemy do wtorku. Wzięliśmy dwa dni urlopu i zatrzymamy się u Stasi - odpowiedziała mama.
- A jak z powrotem? Ja wracam już jutro - powiedziałam.
- Poradzimy sobie. Tomek nas do Łodzi odwiezie, a stamtąd mamy pociągi i autobusy. O nas się nie martw córciu - uśmiechnął się tata. - My już mamy wszystko ustalone.
- A co tam kupiłaś Tomusiowi, Floreczko? - zapytała mama.
- Skok ze spadochronem i skok na najwyższym bungee w kraju.
- Wow. Myślisz, że skorzystają? - zapytał tata.
- Jak to skorzystają? Kupiłam po jednym skoku. Tylko dla Tomka. To jego urodziny, a nie jakaś rocznica ślubu.
- Nie zauważyłaś, że oni wszystko robią razem? - wtrąciła mama.
- Raczej Tomek robi wszystko co powie Karolinka. Nawet ta impreza to jej pomysł. Tomek nawet osiemnastki tak hucznie nie wyprawiał. A skoki? Przecież on uwielbiał sporty ekstremalne, adrenalinę - opowiadałam.
- Ale uspokoił się, bo kocha Karolinę - wyjaśniła matka.
- Dlatego, iż uważa, że ją kocha nie opłaciłam mu w ramach prezentu adwokata rozwodowego, tylko kupiłam vouchery związane z jego hobby - uśmiechnęłam się dodając gazu.
Po dwóch godzinach dojechaliśmy na salę. Przywitaliśmy się z większością rodziny i złożyliśmy życzenia solenizantowi.
- Florka, czy ty znowu schudłaś? - zapytała ciotka Stanisława. - Wyglądasz na zmęczoną.
- Dużo pracuję, domykam kampanię.
- Sypiasz w ogóle?
- Tak – odparła. - Nie ważne, że słabo - dodałam w myślach.
- A jak kiciu? Zaaklimatyzował się? Na zdjęciach wyglądał na zadowolonego.
- I chyba tak jest. Śpi ze mną w łóżku.
- Wpuściłaś zwierzę do swojej pościeli? - zapytała z niedowierzaniem.
- Sam wchodzi, gdy zasnę - wzruszyłam ramionami.
CZYTASZ
Urlop z farmerem
RomanceFlorentyna to elegancka, żyjąca na poziomie drobna kobieta. Zachłyśnięta warszawskim życiem zwraca zbyt dużą uwagę na to co powiedzą inni. Jest ambitną graficzką w jednej ze stołecznych korporacji. jak zmieni się jej postrzegania świata, kiedy wyjed...